Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

SPORTOWA NIEDZIELA. Remis Janiny, porażka Alwerni

15.05.2011 20:02 | 0 komentarzy | 6 200 odsłon | red
Libiąska Janina zremisowała bezbramkowo z przedostatnią ekipą trzeciej ligi Orlętami Kielce. Czwartoligowa Alwernia dwukrotnie prowadziła z Hutnikiem, ale trzy punkty zostały ostatecznie w Nowej Hucie.
0
SPORTOWA NIEDZIELA. Remis Janiny, porażka Alwerni
Jakub Ryszka (Victoria) atakuje wślizgiem Sebastiana Majewskiego, który w drugiej połowie pełnił rolę kapitana Kościelca. Fot. Adam Banach
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

PIŁKA NOŻNA

III LIGA
Orlęta Kielce - Janina Libiąż 0-0

Janina: Stambuła – Ficek, Jesionowski, Szafran, Hejnowski, Witoń (60.Ortman), Sosnowski, Pactwa, Ząbek (74.Grabowski), Niewiedział (70.Jamróz), Snadny
Libiążanie do Kielc jechali w roli faworytów konfrontacji z przedostatnimi w tabeli Orlętami. Dodatkowo po sobotniej porażce liderującej Garbarni w meczu z Orliczem mieli szansę na „podgonienie’ krakowian.
Losy tego meczu Janina rozstrzygnąć mogła w pierwszej połowie kiedy to stworzyła kilka dogodnych sytuacji. Rozpoczął w 8. minucie Sosnowski. Jego uderzenie z dwudziestego metra boiska bramkarz przeniósł jednak ponad poprzeczką.
W 25. minucie z kolei po dograniu Sosnowskiego przed szansą stanął Ząbek. Jemu zaś zabrakło zimnej krwi i nie będąc naciskanym uderzył po długim słupku obok bramki.
Bliski szczęścia był też w tej części meczu Snadny. Piłka nie znalazła drogi do bramki tylko dlatego, że w ostatniej chwili z linii bramkowej wybił ja zawodnik miejscowych.
W 40. minucie libiążanie nawet umieścili piłkę w siatce, ale strzelający Witoń był na spalonym.
W drugiej połowie zaraz na początku najlepszą sytuacje miał Niewiedział, ale po dośrodkowaniu Ząbka z kilku metrów uderzył głową obok bramki.
Niewykorzystane szanse Janiny mogły się zemścić na nich w ostatnich minutach kiedy dwie dobre okazje zaprzepaścili z kolei gospodarze strzelając obok słupków.
- Mieliśmy zdecydowaną przewagę przez dziewięćdziesiąt minut tego meczu. Moim zawodnikom kilkakrotnie zabrakło zimnej krwi w kluczowych momentach. Taka postawa jaką zaprezentowali w tym spotkaniu nie przystoi graczom trzeciej ligi, bo stwarzane sytuacje powinni byli wykorzystać. Trudno mieć pretensję do drużyny, że zagrała na zero w "tyle", ale można mieć o to, że "zero" było również z przodu - skomentował po meczu trener Wojciech Skrzypek.

IV LIGA
Hutnik Nowa Huta - MKS Alwernia 3-2

Alwernia: Chuderski - Sendera, Dukała, Kosałka, Kuć, Pocztowski (46. Siemek), Jajko, Jasieczko, Domżał, Lichota, M. Knapik (66. Klimkowicz)
Zamykająca tabelę Alwernia była bliska wywalczenia choćby punktu w starciu z ósmą drużyną czwartej ligi.
Niespodziewanie to przyjezdni objęli prowadzenie. W 25. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Jasieczko celną główką pokonał golkipera miejscowych.
Radość MKS-u trwała tylko kilkadziesiąt sekund. Po błyskawicznej akcji zawodnicy Hutnika doprowadzili do stanu 1-1.
Przed przerwą bliski pokonania bramkarza Hutnika był jeszcze Jajko. Po przejęciu futbolówki uderzył z dystansu, jednak golkiper zdołał obronić.
Po zmianie stron przewagę osiągnęli gospodarze, lecz to alwernianie zdobyli bramkę na 2-1. Po zagraniu ręką w "szesnastce" przez jednego z piłkarzy Hutnika, arbiter podyktował rzut karny, którego na gola zamienił Lichota.
Gdy wydawało się, że podopieczni Marcina Spuły mogą sprawić wielka niespodziankę, miejscowi w końcówce przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 76. minucie doprowadzili do remisu, a na trzy minuty przed końcem strzelili gola na 3-2 i komplet punktów został w Nowej Hucie.
- Była szansa spokojnie wywalczyć chociażby remis. Hutnik miał więcej z gry, sprzyjało nam szczęście. Niestety nie udało się dowieźć korzystnego wyniku do końca. Taka porażka najbardziej boli. W następnej kolejce gramy z liderującą Limanovią. Na jesieni zremisowaliśmy na jej terenie. Teraz nie będę mógł skorzystać z pauzujących z nadmiar żółtych kartek Jasieczki i Domżała. Mam nadzieję, że kontuzję wyleczą Kulawik i Tekielak - powiedział trener Alwerni Marcin Spuła.

VI LIGA - WADOWICE
LKS Żarki - Jałowiec Stryszawa 1-0

KLASA A
SPRiN Regulice- Nadwiślanin Gromiec 1-8
1-0 Jakub Ciołek (12), 1-1 Bartłomiej Kosowski (15), 1-2 Bartłomiej Kosowski (20), 1-3 Mateusz Zejma (30), 1-4 Martin Manzel (35), 1-5 Martin Manzel (44), 1-6 Martin Manzel (60), 1-7 Martin Manzel (70), 1-8 Mateusz Zejma (80)
SPRiN: Cichoń- Starzykiewicz, Matusik (60. Banaś), Warzecha, Czech- Ciołek, Kadłuczka, Celej, Kubasiak- Turek, Kopeć.
Gromiec: Poznański (80. Kuczmiński) - Ł. Rundzia, Saternus, Adamczyk, Dudek- Kłeczek, Jaśko (65. Waligóra), Kania (75. Kurek), Zejma- Manzel, Kosowski (75. Nędza).
Chyba nawet szaleniec nie spodziewał się, że Regulice stracą u siebie osiem goli w starciu z przeciwnikiem zajmującym jedno miejsce wyżej w tabeli.
Gospodarze uzyskali prowadzenie po tym jak Jakub Ciołek wykorzystał nieporozumienie bramkarza i obrońcy rywala i strzelił do pustej bramki.
Podopieczni Macieja Matusika dobrze prezentowali się do momentu utraty gola. Stan meczu wyrównał Kosowski, by po chwili dać Nadwiślaninowi prowadzenie.
Na 3-1 podwyższył Zejma celną „główką”, a nie bez winy był w tej sytuacji Cichoń.
Kolejne cztery trafienia zaliczył Manzel. Najpierw zmusił bramkarza do kapitulacji strzałem z 20 metrów, potem przelobował go z 30 metrów.
W 60. minucie miał już na koncie hat- tricka, a dziesięć minut później dołożył czwarte trafienie uderzając w długi róg.
Wynik ustalił Zejma będący sam przed bramkarzem, którego zwiódł i trafił do pustej bramki.
Po meczu drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę za pyskówki otrzymał mający obiekcje co do sędziowania Banaś.
- Po zdobyciu bramki na 1-0 cofnęliśmy się i to jest naszym grzechem, nad którym boleję. Drugi gol to kuriozum, trzeci po błędzie Cichonia. Bramkarz nie miał najlepszego dnia, ale zawinił cały zespół. Rozumiem, że można przegrać 1-5 czy nawet 1-8 po walce. Ale dziś walki nie było. Zagraliśmy bez ambicji. Pamiętam, że w 1988 roku przegraliśmy jeden z wyjazdowych meczów 8-0. Nie ponieśliśmy aż do dziś podobnej porażki nawet w sparingach, a graliśmy nawet z IV- ligowcami. Być może sędziowie popełnili kilka razy błąd. Nie wiem, bo byłem daleko od pola karnego, ale na pewno nie skrzywdzili nas ośmiokrotnie. Są tylko ludźmi i mogą się mylić, jednak na pewno nie przegrali nam meczu - powiedział nam trener Regulic Maciej Matusik.

Kościelec Chrzanów - Victoria Zalas 4-3
Kościelec:
Król, Filipek, Z. Domurat, Dyba, Marmur, Majewski, Janik, Adrian Głownia, Artur Głownia (55. Lorek), Latko, M. Domurat (46. Jamro)
Victoria:
Kapusta, Dominik Dudek (60. Benmohad), Damian Dudek, M. Dudek, Knapik, Milewicz 80. Kołacz), Kanclerz, M. Wosik, Bartnik, Ryszka, T. Wosik (55. Podgórski)
W przeciągu dwóch minutach goście strzelili dwie bramki. W 9. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Kanclerz, a na bliższy słupek nabiegł Ryszka i ładną główką otworzył wynik spotkania.
Po chwili błąd defensywy wykorzystał natomiast Bartnik uderzając z czternastu metrów. Później mecz się wyrównał, ale od 35. minuty na placu gry istniała praktycznie jedna drużyna – KS Kościelec. Najpierw w nieprawdopodobnej sytuacji spudłował Majewski z trzech metrów trafiając…w swojego kolegę strojącego na linii bramkowej.
W 40. minucie mimo faulu w szesnastkę wbiegł Artur Głownia, zagrał ostro na dalszy słupek, futbolówka w końcu trafiła do Adriana Głowni, a ten wycofał przed szesnastkę. Tam był już Filipek i gospodarze złapali kontakt.
W przerwie Wiesław Liszka zmobilizował ich na tyle, że już trzy minuty po wznowieniu gry do remisu w sytuacji sam na sam doprowadził Jamro. Duży udział przy tym golu mieli fatalnie ustawieni defensorzy rywala.
Po rożnym Latki w 60. minucie głową do siatki piłkę skierował Głownia, a na 4-2 podwyższył Majewski dobijając strzał z szesnastki. Przyjezdni starali się otrząsnąć, ale starczyło tylko na bramkę Ryszki, który wykorzystał kontrę i dośrodkowanie z prawej flanki Podgórskiego.
– Trudno gra się bez podpowiedzi z boku, a na meczach wyjazdowych musimy sobie radzić bez trenera Jawienia. W drugiej połowie traciliśmy z przodu zbyt dużo piłek, a w defensywie brakowało koncentracji – skomentował po końcowym gwizdku osiemnastoletni Jakub Ryszka z Victorii.

W innym niedzielnym spotkaniu:
Nadwiślanka Okleśna - Arka Babice 2-5

>>> SPORTOWY WEEKEND W OBIEKTYWIE

KLASA B
Zryw Brodła – Pogorzanka 1-1

1-0 Kamil Witkowski (36), 1-1 Arkadiusz Macuda (74)
Brodła: Wachnicki – Łatak (70. Dębiec),T. Kowalik, Skalny, P. Kowalik (46. Tokarski) – Ścibor (83. Kozak), Sądecki, Cichoń, Starowicz – Kobyłecki, Witkowski (46. K. Celej).
Pogorzanka: Król – Reszczyński, D. Macuda, Wierzba, K. Macuda – Majewski, A. Macuda, Modrzejewski, Podmokły – M. Celarek, S. Celarek.
Najmłodszy na boisku Kamil Witkowski strzelił gola najstarszemu zawodnikowi – Januszowi Królowi. Różnica wieku pomiędzy obydwoma zawodnikami wynosi ponad 35 lat.
Padający deszcz i przenikliwe zimno spowodowały, że zawodnikom źle się grało. Mecz nie był porywającym widowiskiem, a końcowy wynik jest jak najbardziej sprawiedliwy.
W 36. minucie poszła akcja Kobyłeckiego środkiem boiska. W wyniku nieporozumienia bramkarza gości ze stoperem do odbitej piłki dobiegł Witkowski i strzelił gola dla Zrywu.
W 74. minucie akcję prawą stroną zainicjował Bartosz Majewski. Podciągnął piłkę na wysokość pola karnego, celnie zacentrował na środek pola karnego. Do piłki wyskoczył Arkadiusz Macuda i głową strzelił wyrównującego gola.
Od tego momentu przybyło nieco emocji, a obydwie drużyny zaczęły grac szybciej, przeprowadziły też więcej akcji, ale bramki nikomu już nie udało się strzelić.

W innym niedzielnym meczu:
Promyk Bolęcin - Korona Mętków 1-1


KLASA C
Wolanka II Wola Filipowska - Górzanka Nawojowa Góra 0-4

Bartłomiej Gębala, Michał Koryczan, Jerzy Wnęk, Jan Dobosz, Adam Banach