Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

SPORTOWA NIEDZIELA. Porażka Janiny, Bolęcin na szóstkę

22.05.2011 20:23 | 0 komentarzy | 6 602 odsłon | red
Janina Libiąż przegrała u siebie z przodującą w trzeciej lidze Garbarnią Kraków. Promyk Bolęcin rozgromił lidera B-klasy UKS Dulową.
0
SPORTOWA NIEDZIELA. Porażka Janiny, Bolęcin na szóstkę
Piłkarze Promyka Bolęcin (białe koszulki) pokonali 6-1 UKS Dulowa. Fot. Michał Koryczan
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Janina Libiąż przegrała u siebie z przodującą w trzeciej lidze Garbarnią Kraków. Promyk Bolęcin rozgromił lidera B-klasy UKS Dulową.

PIŁKA NOŻNA

III LIGA
Janina Libiąż - Garbarnia Kraków 1-3

Janina: Stambuła – Kania, Jesionowski, Szafran, Hejnowski, Sosnowski, Szlęzak, Ficek (75. Ojirogbe), Witoń (60. Pactwa), Ząbek (60. Niewiedział), Snadny (64. Jamróz)
Garbarnia: Jękot – Mateusz Siedlarz, Szewczyk, Pluta, Chodźko, Zelek, Kalemba, Kmak (83. Przeniosło), Marcin Siedlarz, Stokłosa (46. Haxhijaj), Praciak
W pierwszej połowie gospodarze zagrali szybko i pomysłowo. W 13. minucie Jakub Snadny wyprzedził bramkarza gości i strzałem w długi róg dał Janinie prowadzenie.
Libiążanie mogli prowadzić wyżej, ale po dograniu piłki wzdłuż bramki przez Artura Szlęzaka nie zdążył zamknąć akcji Piotr Witoń.
W ostatniej akcji pierwszej połowy bramkarz z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Strzelcem znów był kapitan gospodarzy Szlęzak.
Na drugą połowę goście wyszli bardzo zmotywowani, a z jedenastki Janiny jakby uszło powietrze. Wyrównanie padło w 55. minucie po ładnym strzale 22-letniego Tymoteusza Chodźko. Po godzinie gry ten sam zawodnik nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem Dawidem Stambułą, który końcami palców wybił piłkę na róg.
Goście dopięli swego w 70. minucie. Celnie w długi róg główkował Łukasz Szewczyk. Zaraz potem Łukasz Sosnowski zobaczył drugi żółty kartonik i Janina grała w dziesiątkę.
Na minutę przed końcem ten sam los spotkał Łukasza Hejnowskiego po wejściu w nogi Krzysztofa Kozieła. Ten ostatni już w doliczonym czasie gry poszedł na przebój i przelobował bramkarza gospodarzy. Garbarnia wygrała 3-1. Libiążanie schodzili z placu gry ze spuszczonymi głowami.
- W zespole z Krakowa było kilka indywidualności i to zadecydowało o wygranej rywali. Szkoda, że przed przerwą nie strzeliliśmy drugiej bramki – żałował trener gospodarzy Wojciech Skrzypek.

IV LIGA
Lubań Maniowy - Orzeł Balin 2-1

VI LIGA - Wadowice
LKS Skidziń - LKS Żarki 3-1

KLASA A
Start Kamień - Unia Kwaczała 5-3
Victoria Zalas - SPRiN Regulice 2-2

KLASA B
Promyk Bolęcin - UKS Dulowa 6-1

1-0 Tomasz Sieprawski (9), 2-0 Grzegorz Sieprawski (13), 3-0 Tomasz Sieprawski (23), 4-0 Grzegorz Kalfas (28), 5-0 Wojciech Sabuda (55), 6-0 Grzegorz Kalfas (62), 6-1 Paweł Mencel (70)
Bolęcin: Kwadrans - M. Wacławek, Hrabia, Labak, Bębenek (71. Budnik), G. Sieprawski, Adamczyk (58. Ząbkowski), Kot (46. Skrzypiński), Sabuda, T. Sieprawski, Kalfas (65. Lewarczyk)
Dulowa: K. Wacławek - Burdzy, Jarczewski, Ziarnik, Biłka (57. Klimczak), Łukasik (46. Kozak), Przęczek, Warkoczyński, Mencel, Wilk, Mirek
Zawodnicy Promyka w pełni zasłużenie pokonali lidera B-klasy. Losy spotkania rozstrzygnęli praktycznie w pierwszej połowie. Grali walecznie i z pomysłem, co udokumentowali zdobyciem czterech goli. Goście w tym czasie prezentowali się słabo, popełniali proste błędy i nie przypominali zupełnie zespołu z poprzednich kolejek.
Wynik otworzył T. Sieprawski finalizując szybki kontratak. Na 2-0 podwyższył strzałem z dystansu G. Sieprawski. Przy tej bramce nie popisał się golkiper Dulowej. Kolejne trafienia dorzucili ponownie T. Sieprawski (po podaniu Sabudy) oraz Kalfas (asystował T. Sieprawski).
Po zmianie stron pierwsi zaatakowali przyjezdni. W 51. minucie po dośrodkowaniu Warkoczyńskiego Mirek główkował jednak tuż obok słupka.
Chwilę później piątego gola strzelili za to miejscowi. Sabuda urwał się obrońcom gości i precyzyjnym uderzeniem pokonał K. Wacławka. Na 6-0 strzelił Kalfas trafiając z bliska po rykoszecie z rzutu wolnego.
Piłkarzy Dulowej stać było jedynie na honorowe trafienie Mencela, który wykorzystał prostopadłe podanie Jarczewskiego.
W końcówce rozmiary porażki mógł jeszcze zmniejszyć Wilk, ale spudłował w sytuacji jeden na jeden z Kwadransem.
- Myślałem, że przeciwnicy lepiej zagrają. Gdyby wywieźli stąd trzy punkty byliby jedną nogą w A-klasie. A tak skomplikowali sobie sprawę. Jestem zadowolony z postawy chłopaków, chociaż w drugiej połowie, przy wysokim prowadzeniu było trochę bałaganu w naszej grze. Szkoda punktów straconych wcześniej, bo moglibyśmy się jeszcze włączyć w walkę o awans - powiedział po spotkaniu Paweł Olszowski, trener Promyka.

Tęcz Tenczynek - ZWM Wodna-Trzebinia 2-3
1-0 Adrian Funek (40), 1-1 Paweł Niesyty (79), 2-1 Krzysztof Ślusarczyk (82), 2-2 Dominik Grzesiakowski (85), 2-3 Giulio Sclaunich (88)
Tęcza: Stopa - Wadas (90. Więcek), Kuźnik, M. Mędrecki (73. Ćwierzyk), Ł. Izdebski (58. Ślusarczyk) - M. Izdebski, Funek, Mirek, Matysik- Czak, Seremak.
ZWM: Maślanka - Tomasik, Osika, Kusznir, Sajdak- T. Wadowski (80. Sclaunich), Baudler (63. Niesyty), Pikusa, Kwinta (74. Cienkuszewski) - Kocot (69. Grzesiakowski), Gwizdała.
Podobno torreador powinien najpierw dać się wyszaleć bykowi, a dopiero potem przystąpić do ataku. Jak się okazuje, drużyna, która przez ponad godzinę nie istnieje, z jej poczynań przez większość meczu wynika, że zasługuje na porażkę, też może odnieść zwycięstwo. Ciekawostką jest także, iż cztery gole, w tym wszystkie dla gości, zdobyli rezerwowi.
W 12. minucie Matysik dośrodkował w pole karne, a Mirek nieznacznie chybił uderzeniem z woleja. Po chwili Funek niewiele przestrzelił po technicznym strzale z 16 m. W 38. minucie zza pola karnego tuż nad poprzeczką strzelił Kocot. W odpowiedzi Funek wykorzystał prostopadłe podanie i założył „siatkę” bramkarzowi. Goście w tej sytuacji sygnalizowali pozycję spaloną. Przed przerwą mogło być 2-0, lecz M. Izdebski strzelił głową prosto w ręce Maślanki.
W 55. minucie Funek był o włos od zdobycia drugiego gola uderzeniem zza „szesnastki”. W odpowiedzi Gwizdała padł w polu karnym w starciu z Mędreckim. Przyjezdni domagali się karnego, jednak arbiter był nieugięty. Zaś miejscowi domagali się żółtej kartki dla opuszczającego plac gry Baudlera, który ściągnął koszulkę- tyle że zrobił to poza obrębem boiska. Piłkarze, którzy otrzymali żółte kartki (Matysik z Tęczy oraz Kusznir, Pikusa i Grzesiakowski z ZWM-u), zasłużyli na karę. Jednak w drugiej połowie arbiter wobec niektórych graczy był zbyt pobłażliwy, zwłaszcza dla Pikusy, który celowo nabił rywala w nogę i powinien za to obejrzeć drugi żółty, a w konsekwencji czerwony kartonik.
Piłkarze Wodnej z minuty na minutę poczynali sobie coraz śmielej i wydaje się, że ich wcześniejsza niemoc uśpiła gospodarzy. W 79. minucie goście niespodziewanie wyrównali. Niesyty pokonał strzałem z bliska Stopę i wydawało się, że to dla Tęczy wypadek przy pracy. Tym bardziej, że trzy minuty później Ślusarczyk nonszalancko strzelił z metra do pustej bramki...przewrotką.
Radość miejscowych trwała krótko, bowiem Grzesiakowski popisał się golem bezpośrednio z rzutu rożnego. Chciałoby się powiedzieć „prawie jak śp. Deyna” - w tym wypadku „prawie” robi niewielką różnicę.
Przed końcem meczu w zamieszaniu w polu karnym Tęczy piłkę przejął Sclaunich i trafił z bliska do siatki, a potem Grzesiakowski mógł jeszcze podwyższyć wynik.
Choć przez większość meczu podopieczni Jacka Kocota nie stwarzali zagrożenia, to ostatecznie należał im się triumf, tak jak piłkarze Pawła Gawęckiego zasłużyli na porażkę. Bo liczy się to jak mecz się kończy, a nie jak zaczyna.

W innych niedzielnych meczach:
UKS Siersza - Zryw Brodła 2-4
Nadwiślan Rusocice - Wisła Jankowice 1-10

KLASA C
Wolanka II Wola Filipowska - Korona Trzebinia 3-2
Zagórzanka II Zagórze - Górzanka Nawojowa Góra 4-0


I LIGA JUNIORÓW STARSZYCH - Wadowice
MKS Trzebinia-Siersza - Brzezina Osiek 2-1

Trzebinia: Trzeciak - Filipek, Urbański, Wnuk, Niewczas, K.Kowalik (46. Mendela), Machowski (63. Derewońko), M.Kowalik, Muras, Wallentin, Piskorz
Już w pierwszych minutach gospodarze powinni prowadzić. Najpierw dwóch sytuacji nie wykorzystał Michał Kowalik, a w 15. minucie sam na sam wyszedł Muras, ale zamiast normalnie uderzać podciął piłkę i trafił wprost w bramkarza, a po chwili spudłował.
Zemściło się to dwie minuty później. Przed szesnastką faulował Wnuk, a rzut wolny skutecznie wykonał Kowalczyk.
Przed przerwą MKS-owi udało się wyrównać. W 39. minucie z prawej strony w pole karne zagrał Filipek, a piłka trafiła do Machowskiego. Ten się ładnie obrócił i z prawej nogi uderzył nie do obrony.
Od początku drugiej odsłony gospodarze napierali, ale Kowalikowi i Mendeli brakowało skuteczności. Kontrę przeprowadzili także gracze Osieka, ale ustrzelili słupek.
W końcu jednak już w doliczonym czasie gry wstrzelił się Mendela. Po długim podaniu ładnie minął rywala i w sytuacji sam na sam umieścił piłkę w siatce dając Trzebini trzy punkty.
O wygranej zadecydowali więc gracze występujący także w piątej lidze. Obaj brali na swoje barki ciężar gry w niedzielnym spotkaniu.

Michał Koryczan, Marek Oratowski, Jan Dobosz, Adam Banach