Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Radni pod ścianą

07.01.2009 11:51 | 0 komentarzy | 3 984 odsłony | red
Tylko zmiana w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego może pokrzyżować plany właścicielowi krakowskiej firmy Pol-Chem, który na terenie dawnej huty w Trzebini chce otworzyć magazyn odpadów niebezpiecznych. Z jej wprowadzeniem radni mogą jednak nie zdążyć.
0
Radni pod ścianą
Magazyn odpadów niebezpiecznych, zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego terenu dawnej huty w Trzebini, może stanąć w sąsiedztwie firmy Ferpol, zajmującej się przetopem aluminium
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Tylko zmiana w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego może pokrzyżować plany właścicielowi krakowskiej firmy Pol-Chem, który na terenie dawnej huty w Trzebini chce otworzyć magazyn odpadów niebezpiecznych. Z jej wprowadzeniem radni mogą jednak nie zdążyć.

- Plan dopuszcza prowadzenie takiej działalności na tym terenie. Jeśli zatem inwestor dopełni wszystkich formalności, burmistrz nie ma prawa mu odmówić. Jeśli to zrobi, ten może wystąpić przeciwko niemu do sądu i domagać się odszkodowania za brak możliwości prowadzenia działalności gospodarczej. I może żądać naprawdę dużych pieniędzy – tłumaczy Rafał Wentrys, radca prawny urzędu.

Wyścig z czasem
Pol-Chem zamierza trzymać w zadaszonym magazynie o powierzchni 120 m kwadr. w beczkach, workach lub mauzerach 100 ton odpadów niebezpiecznych miesięcznie, które następnie będą przekazywane do odzysku lub utylizacji. Wystąpił już do gminy o wydanie decyzji środowiskowej. Ta, zgodnie z obowiązującą procedurą, poprosiła o opinię starostę i sanepid, którzy nakazali inwestorowi sporządzenie raportu oddziaływania na środowisko. Jeśli dokument wykaże, że działalność firmy nie będzie oddziaływać poza granice jej działki, burmistrz nie będzie miał innego wyjścia, jak wydać decyzję środowiskową. Wtedy inwestor już bez przeszkód będzie mógł wystąpić do starosty chrzanowskiego o pozwolenie na budowę.
- Starosta wydaje pozwolenie na budowę w oparciu o obowiązujący na dany dzień plan zagospodarowania przestrzennego. Jeśli radni zdążą zatwierdzić zmiany, magazynowanie odpadów niebezpiecznych na terenie dawnych zakładów metalurgicznych nie będzie możliwe – wyjaśnia radca prawny.

Każda zmiana kosztuje
Wprowadzenie i zatwierdzenie zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego może zająć pół roku, a nawet dłużej. Radni tymczasem nie podjęli nawet uchwały o przystąpieniu do zmian w dokumencie.
- Najpierw musimy zdecydować, czy wprowadzamy zmiany w planie na całym obszarze jego obowiązywania, czy też tylko na pewnym fragmencie, bo to wiąże się z kosztami, a także ewentualnymi odszkodowaniami dla firm – zaznacza Jerzy Nowak, naczelnik gminnego wydziału architektury, budownictwa i gospodarki nieruchomościami.
Wprowadzenie zmian może kosztować gminę od kilkunastu nawet do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wszystko zależy od powierzchni.
Wciąż też istnieje ryzyko, że inwestor będzie szybszy. Przygotuje raport oddziaływania na środowisko i wystąpi do starosty o wydanie pozwolenia na budowę, zanim rada zatwierdzi nowy plan, i zanim zacznie on obowiązywać. Wtedy wszystkie ich starania pójdą na marne, bo magazyn odpadów niebezpiecznych i tak powstanie.

Nabici w butelkę
- Gdy w poprzedniej kadencji zatwierdzaliśmy plan dla terenu dawnej huty, mówiono nam, że nie będzie tam uciążliwej produkcji, ani też magazynowania odpadów. Czyżby ktoś wprowadził nas w błąd?! – przewodniczący gminnej komisji rozwoju Waldemar Wszołek jest zdania, że gdyby wcześniej urzędnicy dokładniej wytłumaczyli radnym założenia planu, dziś nie mieliby problemu z firmą Pol-Chem.
- Gdybyśmy wtedy wiedzieli, że zatwierdzając plan dajemy zgodę na prowadzenie takiej działalność, nikt nie przyjąłby dokumentu. To nie zostało dopowiedziane. Mówiono tylko o usługach, ale usługi usługom nierówne! – oburza się radny Franciszek Wołoch i zapowiada, że jeśli krakowski Pol-Chem otrzyma zgodę na prowadzenie działalności, zorganizuje pikietę. Nie dopuści, by w samym centrum miasta stanął magazyn odpadów niebezpiecznych.
- Jako radni zostaliśmy nabici w butelkę, zgadzając się na taki zapis w planie – radny Grzegorz Żuradzki jest zdania, że winę po części ponoszą urzędnicy.
Anna Jarguz

Przełom nr 50 (866) 10.12.2008

Czytaj również