Niepełnosprawność dzieci i demografia. To wyzwania szkół i przedszkoli - przelom.pl
Zamknij

Niepełnosprawność dzieci i demografia. To wyzwania szkół i przedszkoli

Alicja MolendaAlicja Molenda 13:00, 10.12.2024
Skomentuj

Z ARCHIWUM TYGODNIKA „PRZEŁOM". Skończył się czas braku miejsc w przedszkolach. Teraz muszą one walczyć o dzieci urozmaiconą ofertą edukacyjną, elastycznymi godzinami pracy, dostępnością, bardzo dobrym kontaktem z rodzicami, którzy na tym etapie edukacji są zresztą bardzo chętni do współpracy i pomocy. Cel jest prosty: dziecko musi lubić tam chodzić - mówi Andrzej Miranowicz, dyrektor Trzebińskiego Centrum Administracyjnego w rozmowie z Alicją Molendą.

Serce rośnie patrząc na nowych dyrektorów gminnych szkół i przedszkoli. Są w tym gronie kobiety, ale są też aż trzej  mężczyźni!
- Rzeczywiście! I po raz pierwszy w najnowszej historii trzebińskiej edukacji mamy mężczyznę na stanowisku dyrektora przedszkola. W Myślachowicach. To Przemysław Zając.

Po dwóch bezskutecznych konkursach na stanowiska dyrektorów PS Myślachowice i PS nr 1 z oddziałami integracyjnymi w Trzebini, powierzyliśmy je w lipcu osobom, które się na to zdecydowały mając i predyspozycje, i kwalifikacje. Przyznam, że wiążę z nimi duże nadzieje. Natomiast konkursy po upływie kadencji wygrały trzy dotychczasowe dyrektorki (SP 8 w Trzebini, w Psarach i w Bolęcinie). Konkurs na dyrektora SP nr 5 w Sierszy wygrał Łukasz Matusik, wuefista z Chrzanowa, a SP w Gaju - Gabriel Szuster, historyk z Tenczynka. 

W sumie już w czterech trzebińskich placówkach mamy mężczyzn na stanowisku dyrektora.

Czy to początek defeminizacji zawodu nauczyciela?
- Może jeszcze nie, ale dobry kierunek. Starsze pokolenie na pewno pamięta jak wielu było kiedyś w zawodzie mężczyzn.  Przykładowo w chrzanowskim Staszicu. W ostatnich latach nauczający panowie to byli głównie księża katecheci i wuefiści. Dlaczego tak jest, nie wiem. 

Może z powodu niskich dotąd zarobków? Ile zarabia dyrektor szkoły, a ile nauczyciel dyplomowany?
- Dyrektor 10-13 tys. zł brutto. Nauczyciel dyplomowany, z wszelkimi dodatkami do płacy podstawowej i niewielką  pulą nadgodzin 8-9 tys. zł brutto. Uprzedzając pytanie, czy to dużo, czy mało, odpowiem tak: zależy jak na to patrzeć. W latach 80.,  kiedy ja zaczynałem przygodę z zawodem, większość pieniędzy szła na jedzenie, media były tanie. Teraz wszystko jest drogie.

Mówi się, że praca w szkole stała się trudniejsza, m.in. z powodu coraz większej liczby dzieci z tzw. dysfunkcjami (niepełnosprawnościami). 
- Tak. Zbieramy właśnie, jak co roku, dane na ten temat w naszych placówkach na potrzeby Systemu Informacji Oświatowej, ponieważ w oparciu o liczbę orzeczeń o potrzebie kształcenia specjalnego, zgłosimy odpowiednią sumę do budżetu gminy na realizację edukacji dla uczniów z tymi niepełnosprawnościami. Gmina powinna dostać na to odpowiedniej wysokości subwencję.

Jakie to niepełnosprawności?
- Uczeń słabowidzący, słabosłyszący, z niepełnosprawnościami sprzężonymi, z niepełnosprawnością ruchową w tym afazją, z niepełnosprawnością intelektualną lekką i umiarkowaną, z autyzmem, w tym zespołem Aspergera i uczeń z zagrożeni niedostosowaniem społecznym. 

Ilu jest takich uczniów w gminie Trzebinia?
- W skali gminy mówimy o ok. 10 procentach uczniów we wszystkich placówkach edukacyjnych. Na koniec czerwca tego roku mieliśmy 245 orzeczeń. We wrześniu ub. roku było ich 217. Przypuszczam, że na 30 września tego roku orzeczeń znów przybędzie. Mamy z tym trochę kłopot, bo potrzeby finansowe na cały rok kolejny określamy na bazie danych znanych jesienią roku mijającego, a orzeczeń, jak wspomniałem, przybywa. Skutek jest taki, że w trakcie roku brakuje nam na edukację specjalną kilkuset tysięcy złotych, bo to bardzo kosztowne zadanie. 

Czy dzieci specjalnej troski edukacyjnej są w każdej podstawówce?
- Praktycznie tak. Kiedyś te dzieci były tylko w "ósemce" będącej szkołą integracyjną. Teraz są w każdej szkole. W wielu wypadkach nie jest to łatwe doświadczenie ani dla tych dzieci, ani dla ich rówieśników, rodziców czy nauczycieli. Nawet jeśli mamy w klasie drugiego nauczyciela, wspomagającego. Dziecko z dużymi dysfunkcjami jest czasem trudne do opanowania: biega, krzyczy, przewraca się. Czasem interweniują w tej sprawie rodzice dzieci zdrowych, których ta sytuacja denerwuje. Pytają, dlaczego dysfunkcyjny uczeń nie jest kierowany do szkoły specjalnej, gdzieś przeniesiony...

I co pan odpowiada?
- Po pierwsze informuję, że jedyna w powiecie szkoła specjalna w Chrzanowie jest przepełniona, a dowozimy do niej już wielu uczniów. Po drugie to, że rodzicom dzieci niepełnosprawnych bardzo zależy na tym, aby ich pociechy miały możliwość ukończenia normalnej szkoły podstawowej. Unikają więc specjalnej. To są bardzo trudne sytuacje. Podobnie zresztą jak gromadzenie dzieci z dysfunkcjami w jednym miejscu. Niektóre niepełnosprawności są trudne do ogarnięcia dla rodziców dzieci zdrowych. To po prostu krzyż dla ich rodziców i ogromne wyzwanie dla nauczycieli. Osobiście bardzo mnie niepokoi, że liczba dzieci dysfunkcyjnych rośnie w postępie geometrycznym. Skąd się to bierze, wciąż nie wiem. I  nie jest to wyłącznie problem naszej gminy, ale zjawisko wymagające naukowego zbadania i zabezpieczenia pokaźnych funduszy na profesjonalną pracę z takimi dziećmi. Do tego konieczna jest wiedza i predyspozycje nauczycieli.

Młodzi garną się do tego zawodu?
- Nie ma zbyt wielu młodych nauczycieli. Wielu osiągnęło tzw. wiek słuszny i szykuje się do emerytury. Niewielu jest już wtedy chętnych do pracy. Na razie nie notujemy w Trzebini braków kadrowych, ale za lat kilka pewnie pojawi się problem zastępowalności pokoleniowej wśród nauczycieli, pomimo tego, że dzieci ubywa. Wzrasta natomiast wymagana nowymi przepisami liczba tzw. nauczycieli nietablicowych; pedagogów, psychologów, a wraz z tym rosną koszty utrzymania oświaty.

Psychologów jest w trzebińskich szkołach pod dostatkiem?
- Prawie. Kilka dni temu brakowało jeszcze obsady niemal dla półtorej etatu.

Co pana jeszcze martwi jako wieloletniego nauczyciela, byłego dyrektora liceum, od 20 lat dyrektora TCA?
- Dane demograficzne. W tym roku do szkół podstawowych w całej gminie Trzebinia przyjęliśmy zaledwie 252 pierwszaków. To tyle, co kiedyś do do kl. I szkoły na os. ZWM (obecnie Widokowym) w Trzebini. Pamiętam jak główkowaliśmy z jej dyrektorem jak ich pomieścić. Na tym samym osiedlu do szkoły poszło teraz zaledwie 56 dzieci! Znak to, że osiedle się mocno zestarzało. Dodam, że we wszystkich statystykach uwzględniamy dzieci z  Ukrainy, których w trzebińskich placówkach edukacyjnych jest ponad sto (85 w szkołach i 23 w przedszkolach). Jak widać nie ratują specjalnie sytuacji demograficznej.

Będzie ich od września więcej?
- Nie spodziewam się Armagedonu w wyniku przyjęć dzieci z Ukrainy, które w tym roku zostały w Polsce objęte obowiązkiem szkolnym pod rygorem utraty 800+. Dyrektorzy szkół muszą się więc starać, aby  w kolejnych latach utrzymać stan kadrowy nauczycieli.

Podobnie będzie w przedszkolach.
- Tak. Skończył się czas braku miejsc w przedszkolach. Teraz muszą one walczyć o dzieci urozmaiconą ofertą edukacyjną, elastycznymi godzinami pracy, dostępnością, bardzo dobrym kontaktem z rodzicami, którzy na tym etapie edukacji są zresztą bardzo chętni do współpracy i pomocy. Cel jest prosty: dziecko musi lubić tam chodzić.

W szkołach taki szczery kontakt z rodzicami ma również niebagatelne znaczenie i nie tylko w sytuacjach konfliktowych. Opinia rodziców w wielu sprawach dotyczących szkoły jest po prostu ważna. 

Jak wygląda teraz w szkołach opieka medyczna?
- To jest trochę "trudny temat";, bo jej wymiar zależy od liczby uczniów i w efekcie jest skromny. W praktyce, umowę na usługi pielęgniarki zawiera dyrektor szkoły. Pojawia się ona w placówce raz czasem dwa razy w tygodniu. Mierzy, waży, sprawdza wzrok, wydaje karty bilansowe..

Czystość rąk, głowy też sprawdza?
- Nie, bo zabraniają tego przepisy. Dzieci po prostu nie można dotykać bez zgody rodziców. 

Nawet przytulić, kiedy płaczą, wziąć na kolana?
- Literalnie patrząc na przepis, nawet w takiej sytuacji. 

Przy gminnych placówkach oświatowych przybyło sal gimnastycznych, są orliki, ale nie widać, żeby były zbyt oblegane. 
- Nie są. Ruch, sport, to nie jest to, co dzieci lubią najbardziej. Mocno angażują się za to w zajęcia z wykorzystaniem wyposażenia multimedialnego pozyskanego przez gminne placówki z projektu "Laboratoria przyszłości". Lubią gotować, szyć, projektować, kodować. Doskonale odnajdują się w świecie nowych technologii. W "ósemce" jest m.in. pracownia kulinarna, krawiecka, dofinansowana z przez WFOŚ wspaniała pracownia ekologiczna; w "trójce" zajęcia z robotyki; w "czwórce", "piątce", "szóstce" i szkołach wiejskich z kodowania i programowania z użyciem drukarek 3D i robotów. Dzięki temu dzieci zdobywają wiele umiejętności i wiedzę praktyczną. Nie muszą już, jak dawniej, na zajęciach praktycznych uczyć się cerowania skarpetek na żarówce. Wciąż ogłaszane są konkursy, powstają nowe projekty i dzięki nim palcówki edukacyjne naszej gminy są coraz lepiej wyposażone.

Budynki szkolne i przedszkolne się starzeją. Wymagają pewnie sporych nakładów na remonty, a gminom ledwie starcza na płace w oświacie.
- Robimy wszystko, co niezbędne. Czasem z dnia na dzień trzeba wymienić piec, bojler, cos naprawić. To się dzieje. Gorzej, gdy trzeba się kompleksowo dostosowywać do zmieniających się przepisów sanitarnych czy p. pożarowych, bo to większa skala wydatków. Sporym wyzwaniem będzie konieczność przystosowania wszystkich przedszkoli do potrzeb osób z niepełnosprawnościami, czyli tzw. dostępność. A szkoła czy przedszkole jest jak dom. Co jakiś czas wymaga remontu, modernizacji.

Gminy realizują rządowe programy serwując dzieciom mleko, owoce i warzywa dla dzieci. Jedzą je, piją to mleko?
- Tak. Owoce to doskonałe wzbogacenie ich diety. Dzieci je lubią. Mleko nawet też chętnie piją. 

Dużo dzieci korzysta ze stołówek?
- Właśnie niezbyt dużo. Stołówki przedszkolne działają w oparciu o własne kuchnie. Podobnie jak szkolne w Młoszowej, Psarach i SP 3 na Trzebionce. Wszędzie tam gdzie są lub były oddziały przedszkole są i stołówki z naszą obsadą. Trzeba jednak dzieci do jedzenia tradycyjnych obiadów mocno zachęcać. One po prostu wolą hot dogi lub inne fast foody.

Archiwum Przełomu nr 35/2024

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OGŁOSZENIA PROMOWANE

0%