Z ARCHIWUM TYGODNIKA „PRZEŁOM". Oszuści działają coraz bardziej perfidnie i wymyślają nowe "wabiki", byle oszukać coraz większą liczbę osób przez telefon albo internet. Na takie manipulacje narażone są zwłaszcza osoby starsze i mniej obyte w wirtualnym świecie.
Jakie dane chcą zdobyć oszuści od potencjalnej ofiary? To loginy, hasła i potwierdzenia do bankowości elektronicznej. A także informacje o kartach płatniczych – numer, data ważności i trzycyfrowy kod zabezpieczający (CVC). Coraz częściej starają się także pozyskać kody BLIK. To indywidualnie generowany ciąg 6 cyfr w aplikacji IKO, pozwalający na realizację płatności w sklepach i internecie bez użycia portfela i gotówki oraz wypłatę pieniędzy z bankomatu bez karty. Jest ważny tylko dwie minuty.
- Okazuje się, że przestępcy ułożyli tak schemat działania, że te dwie minuty wystarczają, by wyciągnąć pieniądze – tłumaczy Agata Ślusarek, główny specjalista ds. cyberbezpieczeństwa Krajowego Nadzoru Finansowego. To ona poprowadziła w ubiegłym tygodniu webinar dla seniorów. Można w nim było uczestniczyć także w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Chrzanowie.
Oczywiście ceberprzestępców interesują także dane osobowe: imię, nazwisko, adres, PESEL oraz numery telefonu i adresy mailowe. Tan katalog nie jest skończony. Bo co grupa przestępcza, to nowe pomysły. Na pewno wszystkie takie ataki łączy socjotechnika. To znaczy próba nakłonienia do podjęcia pożądanych przez oszustów działań. Narzędziem do tego jest manipulacja. Wyraża się obietnicą czegoś w zamian za podjęcie jakiejś czynności w internecie. Albo wprowadzeniem w stan niepokoju.
Fałszywe inwestycje
To jeden z podstawowych „wabików” sprawców. Potrafią go używać wobec ofiar przez tygodnie, nim osiągną cel. Schemat zwykle jest podobny. Wszystko zaczyna się od reklamy, zazwyczaj w mediach społecznościowych. Zwykle o sensacyjnej treści. Bohaterami tych reklam są często znane osoby ze świata sportu, polityki, kultury. Często towarzyszące im filmy są wykonane przy użyciu sztucznej inteligencji, generującej wizerunek i głos takiego celebryty, który rzekomo zachęca na przykład do handlu akcjami. Ma to przynieść na przykład dwa tysiące złotych dziennie. A wszystko, co trzeba zrobić, to zarejestrować się na wskazanym portalu. Do takiej inwestycji zachęca dostępny w internecie filmik wygenerowany ze słowami wypowiadanymi rzekomo np. przez Magdę Gessler. A tak naprawdę nagrany bez jej udziału i wiedzy. To tak zwany deep fake.
Po czym poznać, że z taką reklamą jest coś nie tak?
- Taką wskazówką może być fakt, że wyświetla się ona z profilu założonego niedawno, który niczego innego nie opublikował. Po drugie obietnica, że tak duże zyski - przy niewielkim zaangażowaniu pieniędzy - nie wiążą się z ryzykiem, także powinny zapalić nam w głowie lampkę alarmową. Kolejną socjotechniczną sztuczką jest informacja, że oferta jest ograniczona czasowo – wskazuje Agata Ślusarek
Jednak sporo osób w dobrej wierze klika w reklamę. Trafiają na stronę, na której jest artykuł, o tym, jak ta inwestycja jest opłacalna oraz w jaki sposób każdy może zainwestować, by dołączyć do grona szczęśliwców cieszących się wysokimi zyskami. Nie brakuje pod nim fałszywych komentarzy osób, które rzekomo wzbogaciły się w ten sposób. W tekście pojawia się też formularz do wypełnienia. Trzeba podać imię, nazwisko, numer telefonu, niekiedy adres mailowy. Do kogoś, kto poda te dane, zwykle po kilku godzinach dzwoni osoba przedstawiająca się jako doradca inwestycyjny. Roztacza perspektywę niebotycznych zysków. Warunkiem jest zainwestowanie swoich pieniędzy relatywnie niskich w porównaniu do przyszłych kokosów. Kolejnym krokiem jest informacja, że zainteresowana osoba dostanie dostęp do platformy. Po zalogowaniu się zobaczy rosnące słupki, wykresy, notowania giełdowe itp. Teraz przychodzi kolej na żądanie przelania pieniędzy, by mogły zostać puszczone w obrót. Gdy do tego dochodzi, oszuści na fałszywej platformie pokazują, jak te zainwestowane pieniądze szybko rosną. Stąd pojawia się żądanie przelania większej kwoty, by zwielokrotnić zyski. Tymczasem nie ma żadnej giełdy ani żadnych zysków. Pieniądze są już w rękach przestępców, starających się je wyprowadzić dalej, by nie zostały nigdzie zablokowane.
- Schody zaczynają się wtedy, gdy ktoś zażąda wypłaty pieniędzy. Wtedy kontakt się urywa – zaznacza specjalistka z KNF-u.
Perfidia przestępców jednak jest tak duża, że starają się oszukać takiego nieszczęśnika po raz drugi. Tym bardziej, że ofiara zwykle pozostaje w nastroju utrudniającym podejmowanie racjonalnych decyzji. Dlatego w mediach społecznościowych pojawiają się anonse w rodzaju „jeśli dałeś się oszukać na fałszywe inwestycje, to my ci pomożemy odzyskać te pieniądze”. Część oszukanych, którzy wstydzą się przyznać, że padli ofiarą cyberprzestępców, łapie haczyk, myśląc, że sobie pomagają. Wypełniają więc ankietę z informacją, w jaki sposób i ile stracili pieniędzy. Potem ktoś się z nimi kontaktuje, przedstawiający się najczęściej jako prawnik lub policjant. Informuje, że potrzebne są pieniądze na pokrycie kosztów postępowania. Dlaczego część osób, która ma już długi zadłuża się jeszcze bardziej, chcąc ratować swoją sytuację. Niestety, faktycznie tylko ją pogarszają.
Podszywanie się pod strony banków
Często dostajemy informację (esemesem, mailem) sygnowaną rzekomo przez nasz bank z informacją, że jeśli nie podejmiemy jakiegoś działania, to zdarzy się coś niepożądanego. Na przykład zostanie zablokowany dostęp do naszych pieniędzy. W wiadomości jest link. Gdy na niego wejdziemy, trafimy na stronę łudząco przypominającą tę bankową. I obowiązuje na niej identyczna kolejność działań. To znaczy trzeba wpisać login, hasło i inne dane. Trafiają one do przestępców. Dzięki tym informacjom mogą się podszyć pod klienta, logując się na prawdziwej stronie banku. W tym czasie trzymają ofiarę na fałszywej stronie, pod pozorem opóźniania się procedur weryfikacyjnych, dopóki nie opróżnią konta ofiary.
Fałszywe sklepy
Kolejny sposób na kradzież pieniędzy to tworzenie fałszywych stron, na które oszuści wrzucają oferty różnych przedmiotów. Potem czekają, aż ktoś sam na nie trafi i zostanie skuszony olbrzymimi promocjami. Zwykle te oferty dotyczą dóbr chodliwych w danym czasie. Na przykład przed wakacjami jest wysyp stron z meblami do ogrodu, basenów czy walizek. A na koniec wakacji pojawiają się akcesoria dla dzieci idących do szkoły. Gdy na takiej fałszywej stronie dodamy towar do koszyka, pojawi się zwykle polecenie wypełniania formularza z danymi, w tym adresem. To wszystko ma uśpić czujność kupującego.
- Najczęściej gdy przychodzi do zapłaty w takim fałszywym sklepie, możemy zapłacić kartą albo podają nam numer rachunku bankowego celem wykonania przelewu. Powinno to wzbudzić naszą czujność, bo w przypadku prawdziwych sklepów internetowych najczęściej mamy dużą możliwość wyboru sposobu zapłaty, włącznie z płatnością dopiero po otrzymaniu towaru – opowiada Agata Ślusarek. Radzi, by sprawdzić opinie o sklepie, w którym chcemy coś kupić, w sieci. A także spróbować zadzwonić do sklepu, bo na każdej stronie taki numer kontaktowy powinien być podany. Gdy numeru nie ma albo telefon cały czas nie odpowiada, to powinno dać nam do myślenie, czy ktoś nie próbuje nas oszukać.
Oszustwa nigeryjskie
Te metody oszustwa są obecne od lat, ale ciągle są modyfikowane. Chodzi o to, że przestępca w kontakcie bezpośrednim z ofiarą (telefonicznym, przez media społecznościowe albo esemesy) stara się wywołać współczucie, by wyłudzić pieniądze.
- Najczęstszy scenariusz polega na tym, że ktoś pisze, że jest umierający, mieszka za granicą, ale ma duże pieniądze, których nie będzie w stanie wydać. Potrzebuje przed śmiercią komuś zaufanemu je przekazać, by na przykład spożytkować je na cele charytatywne. Tylko potrzebne jest dokonanie przelewu, by odblokować te pieniądze. Często też ktoś podający się za żołnierza kończącego misję zagraniczną usiłuje wyłudzić pieniądze od samotnych kobiet, którym wyznaje przez internet miłość. Zwykle tłumaczenie jest takie, że te pieniądze potrzebne są na przyjazd do wybranki serca. Oszuści podają się także za lekarzy pracujących w Afryce, niemających za co wrócić do kraju – wylicza przedstawicielka KNF-u.
Niektórzy pewnie myślą, że kreatywność przestępców nie może ich już zaskoczyć. Oszuści wpadli jednak na... nieziemski pomysł. Pierwsze osoby zostały już oszukane przez osobę podającą się za astronautę. Przestępca pisał, że jest w kosmosie i nie ma za co wrócić na ziemię. No i znaleźli się tacy, którzy przelali pieniądze.
Jak nie dać się oszukać?
- Po pierwsze bądźmy ostrożni, widząc zadziwiająco niską cenę. Sprawdzajmy adresy banków, do których zostajemy przekierowani, bo oszuści zakładają łudząco podobne strony, ale z nieco innym adresem. Pamiętajmy, że instytucje finansowe nigdy nie proszą klientów o instalację oprogramowania do pomocy zdalnej. Jeżeli ktoś do tego namawia, to prawdopodobnie oszukuje. Nie ulegajmy presji czasu. Dajmy sobie czas na analizę dokumentów oraz świadomą decyzję. Nie udostępniajmy nikomu poufnych danych. Jeśli podejrzewamy oszustwo, zgłośmy je organom ścigania - instruuje Agata Ślusarek.
Spakowała dla fałszywego kuriera 30 tysięcy złotych
Oszuści działają także na ziemi chrzanowskiej. I są niestety skuteczni, o czym świadczy kilka przykładów z ostatnich miesięcy.
Mieszkanka Lgoty dostała link od fałszywego przedstawiciela firmy kurierskiej. Kliknęła w niego. W efekcie oszust uzyskał od niej dane osobowe i uszczuplił jej konto o 470 zł. Z kolei 83-letnia mieszkanka Chrzanowa zgłosiła, że nieznany sprawca, podający się za pracownika Banku PKO SA, wyłudził od niej okrągłą sumę. Mężczyzna zadzwonił i poinformował ją o rzekomym włamaniu na jej konto. Polecił, żeby przelała swoje pieniądze na inne konto. Wyłudził od niej kody BLIK, które wykorzystał do kradzieży 20 tysięcy złotych.
Do sędziwej mieszkanki Trzebini zadzwonił mężczyzna podający się za adwokata. Poinformował ją, że jej wnuk spowodował wypadek drogowy i aby uniknąć odpowiedzialności konieczna jest wpłata pieniędzy. Starsza pani tak się zdenerwowała, że nie sprawdziła czy to prawda. Spakowała do reklamówki 30 tysięcy złotych i przekazała kurierowi, który zapukał do mieszkania. Sprawa wyszła na jaw niedługo potem, gdy wnuk cały i zdrowy stanął w drzwiach mieszkania babci.
Przestępcy stosują coraz nowe metody. Pod koniec sierpnia na zebraniu wiejskim w Żarkach dzielnicowy z tego sołectwa powiadomił zebranych o pierwszych przypadkach próby oszustwa "na bibliotekarza". Oszust kontaktuje się telefonicznie. Zwykle typuje osoby starsze i samotne. Podaje się za pracownika biblioteki. Informuje, że w związku z nieterminowym zwrotem książek przyjdzie, aby je odebrać. Podczas gdy oczywiście w żadnej bibliotece windykacja nie jest prowadzona w taki sposób.
_____________________________________________
Jak podaje małopolska policja, w 2023 roku ofiarą oszustw pieniężnych padło 450 mieszkańców Małopolski na sumę ponad 15 milionów złotych. W 2024 roku suma ta sięga już 900 tysięcy złotych.
Archiwum Przełomu nr 34/2024
14.11.2024
Poszukujemy Sprzedawcy (Konsultanta Medycznego) do...
14.11.2024
ODSTĄPIĘ dobrze prosperujący Sklep Odzieżowy - Chr...
08.11.2024
WYCINKA drzew, karczowanie, zrębkowanie. Minikopar...
08.11.2024
DREWNO opałowe, zrębki. Transport. Tel. 572-632-99...
01.11.2024
GABINET Psychologiczno - Terapeutyczny PRYZMAT Kat...
17.09.2024
ŚLUSARZY, spawaczy, montażystów, praca na warsztac...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz