Jeśli w Chrzanowie są duchy, to z pewnością dobre - przelom.pl
Zamknij

Jeśli w Chrzanowie są duchy, to z pewnością dobre

Łukasz DulowskiŁukasz Dulowski 15:00, 27.08.2024
Skomentuj

Z ARCHIWUM TYGODNIKA „PRZEŁOM". Gdy czasem do późna jestem w Muzeum w Chrzanowie (dawny lamus przy Mickiewicza), szczególnie zimową porą, to coś zaskrzypi, coś zatrzeszczy, coś tupnie… Czuje się ducha historii – mówi dyrektor tej placówki Kamil Bogusz.

Łukasz Dulowski: W 1964 r. władze Chrzanowa obchodziły hucznie 700-lecie miasta. Czy można powiedzieć, że wtedy było to trochę fałszerstwo historyczne, czy to za dużo powiedziane?

Kamil Bogusz: Nawet nie trochę… Powiem to od razu, odzierając z ducha historyzmu tę skądinąd wspaniałą uroczystość. 1264 rok to w sumie żadna data w dziejach naszego miasta. Podejrzewam, że było to na kanwie po pierwsze - powstania Muzeum w Chrzanowie w roku 1960. W końcu profesorowi Mieczysławowi Mazarakiemu udało się utworzyć tę placówkę. Po drugie - w roku 1966 mieliśmy Tysiąclecie Państwa Polskiego. Organizowano uroczystości zarówno państwowe, jak i kościelne. Wszystko w tamtej dekadzie, jak również zahaczając o lata 70. ubiegłego wieku, podporządkowano tym właśnie uroczystościom. Każde miasto chciało się jakoś wpisać w to Tysiąclecie Państwa Polskiego. Została więc wydana odpowiednia broszurka, w której data 1264 rok pojawia się tylko na okładce…

Niemniej jednak pamiątkę po tamtych wydarzeniach mamy do dzisiaj, o czym wie niewiele osób. Mianowicie – Dni Chrzanowa. Po raz pierwszy odbyły się właśnie początkiem czerwca 1964 roku. Byliśmy 20 lat po zakończeniu II wojny światowej. Istniała potrzeba zintegrowania społeczności, która napływała do naszego miasta.

 

Rzeczywiście 700-lecie Chrzanowa było z dużą pompą przygotowane. Zresztą, pokazują to fotografie. Szczególnie podoba mi się zdjęcie wiaduktu kolejowego nad Krakowską, zaaranżowanego na średniowieczną bramę miejską – Bramę Krakowską.

No tak… Ale jeśli mamy ulicę Podwale, to musiały być wały. Tak to sobie tłumaczono. Oczywiście w rzeczywistości chodziło o wał kolejowy, a nie obronny. Wtedy jednak historia naszego miasta i regionu, w sensie publikacji, dopiero raczkowała. Gdy mówimy o średniowieczu, to naturalnie nam się kojarzą bramy, zamki, rycerze i bitwy. Stąd udekorowana Brama Krakowska (1264-1964), która zapraszała do Chrzanowa. Ponadto na placu przy Focha wręczano klucze do bram miasta. Ciężko to robić, jeśli nie ma się bramy. Zatem i brama pojawiła się na ówczesnych uroczystościach.

 

Skoro dzisiaj wiemy, że rok 1264 nie wyznacza początków miasta Chrzanowa, to czy jesteśmy w stanie podać inną datę.

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wiadomo, że Chrzanów był lokowany na prawie magdeburskim. Są dokumenty o systemie administracyjnym, ławnikach, wójtach itd. Ale mamy również najważniejszy zabytek z czasów lokacji – kwadratowy Rynek, na którym odbywały się targi. To jeden z elementów prawa magdeburskiego. Samego dokumentu lokacyjnego nie posiadamy. I w efekcie nie potrafimy dokładnie określić, ile lat ma Chrzanów jako miasto.

 

A czy są szanse, że taki dokument lokacyjny mógł się zachować?

Jeszcze parę lat temu bym powiedział, że w to wątpię. Ale mamy dokument z 1500 roku, wydany dla mieszczan chrzanowskich przez Piotra Ligęzę, w którym wspomina o przywileju, być może akcie lokacyjnym z czasów królewskich. Niewykluczone, że jeszcze natrafimy na ciekawe informacje.

 

Porozmawiajmy o zachowanej materialnej kulturze Chrzanowa. Najstarszym, jeszcze średniowiecznym zabytkiem jest kościół św. Mikołaja. Jakie kryje szczególne tajemnice?

W 2026 roku będziemy mieli 700 lat pierwszej wzmianki o kościele św. Mikołaja. W 1326 roku było trzech kon-plebanów: Bartłomiej, Jan, Idzi. To niezwykle rzadkie i jednocześnie klucz do zrozumienia początków naszego miasta. Tych trzech kon-plebanów to prawdopodobnie pozostałość po grupie kanonickiej, a te grupy były bardzo popularne w XI-XIII wieku. To ślad, że historia Chrzanowa może być dużo starsza niż początek XIII w.

W dokumentach są informacje o dwóch kryptach w kościele. Jedna pod prezbiterium, druga pod kaplicą św. Stanisława. Trzecia być może pod przedsionkiem do wspomnianej kaplicy, ale dopiero w XVIII w. Wiemy, kto jest pochowany w tych dwóch kryptach. Np. pod kaplicą św. Stanisława została pochowana żona właściciela Chrzanowa Józefa Salezego Ossolińskiego – Matrona Ossolińska z domu Pęcherzewska. Ostatnią osobą, która weszła do tej krypty około 1910-1912 roku, był Stanisław Oszacki (zaprojektował rozbudowę kościoła). Opisał dokładnie, ile trumien się tam znajduje i kto w nich spoczął.

 

Czy dzisiaj można by wejść do tych krypt?

Zobaczymy, bo chciałbym przebadać teren kościoła georadarem. I wtedy podjąć decyzję.

 

Wyobraźnię historyczną rozpala też Zamek Chrzanowski. Może tutaj znalazłby się jakiś duch? Jest zamek, jest duch…

Trochę przewrotnie odpowiem. Gdy czasem do późna jestem w Muzeum w Chrzanowie (dawny lamus przy Mickiewicza), szczególnie zimową porą, to coś zaskrzypi, coś zatrzeszczy, coś tupnie… Czuje się ducha historii.

Jeśli chodzi o obronny dwór możnowładczy (teren w sąsiedztwie szkoły muzycznej), to nie był to obiekt, w którym cały czas się mieszkało. Bardziej sezonowa siedziba właścicieli – rodu Ligęzów.

O duchach zamkowych z Chrzanowa nie słyszałem. Ale jeśli są duchy, to z pewnością dobre. Żeby przypominały, że w naszym mieście chcemy pokoju, spokoju i rozwoju.

 

Zapraszamy również do posłuchania podcastów z cyklu „Przełomowe rozmowy” na przelom.pl, w tym również z Kamilem Boguszem, dyrektorem Muzeum w Chrzanowie.

Archiwum Przełomu nr 24/2024

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%