Dzieci chodzą na jogę, basen, dwa języki obce, zajęcia muzyczne. W efekcie nie mają czasu na dzieciństwo - swobodną zabawę, a nawet ponudzenie się - mówi Stanisława Bogusz, emerytowana nauczycielka Przedszkola Samorządowego nr 1 na os. Kąty w Chrzanowie.
Natalia Feluś: Jakie były przedszkolaki kilka dekad temu?Stanisława Bogusz: Na pewno spokojniejsze. Nie były tak przebodźcowane np. zajęciami dodatkowymi. Dziś dzieci chodzą na jogę, basen, dwa języki obce, zajęcia muzyczne. W efekcie nie mają czasu na dzieciństwo - swobodną zabawę, a nawet ponudzenie się. Trzeba iść za pasją dziecka, ale w jednej dziedzinie. Jestem przeciwna pakowaniu w nie kilku dodatkowych zajęć.
Dawniej dzieci były też bardziej nieśmiałe. Potrzebowały czasu, by się otworzyć. Ale gdy zaczynały działać, widać było u nich twórcze myślenie, skupienie, uwagę. Jak pani w przedszkolu coś powiedziała, to była świętość. Nie przypominam sobie, żebym musiała kilkukrotnie prosić dzieci o ciszę.
Co się zmieniło, że teraz tak ciężko jest się przebić przez dziecięcy hałas?
Rzadko zdarza się wybitnie spokojna grupa. Były i są zespoły bardzo żywiołowe, dzieci, które w każdej sytuacji chcą być pierwsze. Moją receptą na to, by mieć u dzieci posłuch było świetne przygotowanie i zaskakiwanie ich zajęciami. Zawsze uczyłam się tekstów literackich, piosenek i zagadek na pamięć. Po to, by mieć kontakt wzrokowy z dziećmi. Tylko wtedy dzieci się patrzą na panią i ona jest dla nich najważniejsza.
Lepiej, by dziecko do przedszkola poszło jak najwcześniej, nawet w wieku 2,5 lat, czy dopiero do zerówki?
Uważam, że najlepiej, gdy dziecko edukację przedszkolną zacznie jak najwcześniej. Wcześnie wchodzi wówczas w grupę społeczną, uczy się rywalizacji, motywacji do działań. Dziecko, które się z tym nie zaznajomi - będzie miało dużo większy stres, gdy pójdzie do szkoły. Nawet jeśli maluch płacze, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Młodsze dzieci dużo szybciej stają się samodzielne, bardzo szybko się uczą. Poza tym, maluszki chodzące do przedszkola mające trudności w sferze poznawczej czy emocjonalnej, są szybko wyłapywane i mogą w łatwy sposób zostac skorygowane przez nauczycieli czy psychologów. Dziecko, które w tym czasie jest w domu, tkwi w swoim stanie i nie rozwija się tak, jak jego rówieśnicy. Nauczyciele mają możliwość i narzędzia do pracy z dziećmi, które mają trudności. Tak samo jest z dziećmi nad wyraz zdolnymi, utalentowanymi. Dla nich też pisze się osobne programy, żeby je rozwijać.
O tym, jak wyglądało wnętrze przedszkola w PRL-u oraz jakich zabawek i pomocy w nauce używano przeczytacie w całej rozmowie z panią Stanisławą Bogusz w bieżącym wydaniu tygodnika "Przełom" do kupienia TUTAJ.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu przelom.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
10.04.2025
ŁAZIENKI, gładzie, sufity podwieszane, Tel. 692-60...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz