Jak podaje dzisiejsza Gazeta Krakowska oraz Dziennik Polski, Burmistrz Szczurek zapowiada ponowne uruchomienie Kopalni Siersza w Trzebini. Znalazł ponoć inwestora w Niemczech, który nie chce się - póki co - ujawnić. Wydaje się, że to starannie spreparowana kiełbasa wyborcza, gdyż łatwowierny naród ma szansę zdaniem Burmistrza, zapomnieć o zastrzeżeniach do jego soby w kontekście obiecywanych miejsc pracy. Warto jednak pamiętać, że na razie nikt nie podjął jeszcze żadnej decyzji, a cały projekt jest tyle hipotetyczny, co potencjalnie odległy w realizacji. Sierszański węgiel był znany z kiepskiej jakości (słaba kaloryczność, duży stopień zasiarczenia), więc jego zastosowanie we współczesnej energetyce, obłożonej bardzo wysokimi wymaganiami ekologicznymi, może okazać się nieopłacalne. Reasumując, nie sądzę by górnicze obietnice Burmistrza miały stanowić dostateczną przeciwwagę dla jego dotychczasowych "osiagnięć". Przywoływana wciąż kwestia stref gospodarczych (teraz już mówi się o czterech) też nie rozwiązuje nijak problemów - to nie strefy zarabiają pieniądze, lecz przedsiębiorstwa któe tam ulokują swoje inwestycje. Zachęci je nie tylko odpowiednia infrastruktura, ale również przyjazny inwestowaniu sposób współpracy władz, a także potencjalny rynek pracy i w pewnych okolicznościach - również zbytu. Burmistrz Szczurek niestety sprzyjającego klimatu dla przedsiębiorców nie tworzy, a każdy potencjalny inwestor - zanim zdecysuje się lokować swoją firmę w danym miejscu - najpierw robi odpowiedni wywiad i rozeznanie. Myślę, że w przypadku Trzebini wystarczy rozmowa z kilkoma mniejszymi i większymi przedsiębiorcami, by wyrobić sobie zdanie o stosunku lokalnych władz do funkcjonujących firm. Ocena w tym przypadku dotyczy dotychczasowych dokonań i zastanej sytuacji, a nie śmiało kreślonych planów na przyszłość. Sam niegdyś decydowałem o ulokowaniu wielkich zakładów produkcyjnych pewnej amerykańskiej fimy, w której pracowałem i wiem, jak duże znaczenie miała nie tylko optymistycznie przedstawiona przez burmistrza czy wójta przyszłość współpracy, lecz także doświadczenia dotychczasowych inwestorów. Będąc odpowiedzialny za stworzenie blisko 700 miejsc pracy nie mogłem sobie pozwolić na błędy. Z tego powodu kandydatury kilku gmin odpadły, mimo że oferty były potencjalnie atrakcyjne. Zakłady ulokowaliśmy w efekcie w kilku lokalizacjach na terenie Małopolski, gdzie władze samorządowe wykazały się prawdziwą klasą, potwierdzoną przez starannie prowadzony wywiad gospodarczy. Reasumując, uważam że Trzebini należy się rozwój gospodarczy, dobrze zagospodarowane strefy gospodarcze z przemyślaną, atrakcyjną ofertą dla inwestorów (infrastruktura, wakacje podatkowe itd), wynikajce stąd miejsca pracy. Z całą pewnością warunki takie stworzy burmistrz o wysokiej kulturze osobistej, doświadczeniu i menadżerskich umiejetnościach, wiarygodny - zarówno dla wielkich partnerów gospodarczych, jak i dla drobnych przedsiębiorów oraz zwykłych mieszkańców. Tego ostatniego warunku Burmistrz Szczurek nie spełnia w żadnym calu, więc najwyży czas, by mu podziękować. Dostatecznie dużo wstydu narobił trzebinianom i Trzebini swoimi działaniami na własnym terenie, odpuśmy sobie narażanie się na wstyd w przypadku kontaktów z zagranicznymi inwestorami, których trudno jest pozyskać, za to bardzo łatwo zniechęcić.
_________________ Mikołaj Rey
|