sepet napisał(a):
No cóż, kultura osobista jest obca temu panu, o czym przekonałem się niejeden raz, ale najwyraźniej pewnej części elektoratu to nie przeszkadza. Pytanie tylko, czy wizerunek takiego stylu zarządzania samorządem leży w interesie mieszkańców gminy. Myślę, że niebawem się o tym przekonamy, podczas referendum.
Tak na margonesie zaczyna się już klasyka gatunku: najpierw przeciwnicy referendum mówili: nie zbiorą podpisów, potem że może zbiorą, ale z trudem i na ostatnią chwilę, następnie że większość będzie lipna, taraz już ostatni argument: zbojkotujcie referendum. Zwolennikom p. Szczurka grunt pali się pod nogami i własciwie jedyne co im pozostało, to nawoływać do bojkotu. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie to wołanie równie rozpaczliwe, co nieskuteczne.
Dla Twojej wiadomości. Klasykę gatunku zacząłeś Ty wraz z grupą przeciwników burmistrza. Jak przeczytasz moje wypowiedzi to szybko dojdziesz do wniosku, że pisałem iż "nie sądzę", że uda się zebrać podpisy, a następnie, że nawet jeśli, to wątpię w odpowiednią frekwencję. Grunt nie pali mnie się pod nogami (w przeciwieństwie do Ciebie, basenowej Antoniowej, Nurkowi i innym). I to raczej Wasza rozpacz doprowadziła do referendum, a nie moje (i pewnie innych przeciwników głosowania) rozpaczliwe głosy czegoś się domagają. Od samego początku ze wszystkimi swoimi argumentami odwracasz kota ogonem? To się nazywa manipulacja. Cały czas utrzymuję, że Szczurek nie jest najlepszy, ale lepszy od poprzednika (a tego chcieliśmy minimum), a z pewnością niewiele różniący się od reszty kandydatów z poprzednich wyborów, a jestem przekonany, że lepszy od ewentualnego popieranego przez was kandydata, startującego w przyszłych wyborach (nie daj Bóg wcześniejszych). Nie było jak dotąd, dla mnie, na tyle poważnego argumentu, który przekonałby mnie do odwołania gospodarza.
Jednak ostatnie zdania, które napisałeś są jak najbardziej pisane do mnie. Wiesz doskonale, że jeśli brać sprawę obiektywnie, to mam 100% racji. Jeśli ktoś nie chce odwołania burmistrza, powinien zostać w domu. Jak uważasz inaczej (a każdy w pełni władz świadomych człowiek wie, że nie będzie wysokiej frekwencji) to mówisz nieprawdę.
Ciekawe czy przyznasz (i inni przeciwnicy tej teorii też), że gdybyś był burmistrzem to namawiałbyś swoich zwolenników do uczestnictwa w referendum i głosowaniu przeciwko Twojemu odwołaniu wiedząc doskonale, że większość wyborców nie pójdzie. I nie odwracaj znów kota ogonem, że wtedy chciałbyś aby każdy mieszkaniec poszedł, była duża frekwencja, a Ty uzyskałbyś legitymizację władzy. Referendum to nie wybory. Jeśli nie ma obowiązku głosowania (Włochy, Belgia) to przeciwnicy burmistrza powinni głosować, a zwolennicy siedzieć w domu. Jeśli jest Was tak wielu, to i tak go odwołacie. Ja przyjmę do wiadomości każde rozwiązanie. Żal tylko będzie tego, że ewentualny, wybrany kilka miesięcy przed zwykłym terminem wyborów ( i to po ciężkich bojach) następca, nie jest w stanie zmienić kompletnie nic jeśli chodzi bezpośrednio o mnie, jak i o rozwój gminy. Wprowadzi natomiast wiele zamieszania...