Pierwsza część tego filmu, czyli "Nigdy w życiu" robiona była przez zupełnie inną ekipę...począwszy od rezysera, poprzez scenarzystkę, operatora zdjęć , muzykę, no i oczywiście aktorów.
Film byl zrobiony profesjonalnie i oglądało się go z prawdziwą przyjemnością.
Niestety do drugiej części zabrała się sama Pani Grochola. Rezyser był inny (cieniutki) scenariusz napisała własnie Grochola na spółkę z Harasimowiczem, wszyscy aktorzy zostali zmienieni, poza rodzicami Judyty.
Efekt - dno zupelne.
film jest marniutki, dialogi momentami żalosne, poczucie humoru również
Judyta - gdzie tam Wolszczak do Stenki
Tosia - w wykonaniu Niklińskiej wzbudziła we mnie instynkty mordercze
Adam - Jak można było zastąpić Żmijewskiego Delagiem
były mąz Judyty - Pazura zniechecil mnie do siebie absolutnie
Ula - bardziej sprawiała wrażenie osoby niezyczliwej, niż przyjaciołki Judyty
mąż Uli - ten to grał tak, jakby nie był za bardzo sprawny umyslowo
Jedyne co mi się podobalo w tym filmie to rodzice Judyty. Trudno zeby bylo inaczej, bo przeciez P.Lipnicka i P.Kowalewski to klasa sama w sobie.
do muzyki tez nie mam zastrzeżeń
Ale reszta straszna.
Za to Grochola cała w skowronkach, bo "Ja wam pokażę" to właśnie spełnienie jej marzeń , a Wolszczak jako Judyta jest podobno taka jaką sobie wymyslila i wymarzyła
Przyznam, że miałam do tej pory lepsze zdanie na temat Grocholi, niz nalezało