Zaciekawił mnie artykuł w ostatnim Przełomie autorstwa pani Wydawcy, Koniec telewizji, początek teatru. A tak w ogóle, to ten Przełom jest nad wyraz interesujący. Szczególne podziękowanie za Moim zdaniem - "Tak się zabija tradycję" dla pani Grażynki Kaim.

Zakusy likwidacji trzebińskiego Dworku były już nie od dzisiaj. Naprawdę trudno wyczuć, co jest prawdziwym powodem tychże "zakusów". Na ile jest to spowodowane bezpłciową ekonomią, a na ile lokalnymi gierkami zarządzających trzebińskim zjednoczeniem (Sokoła i wiejskich domów ludowych) pod nazwą MGOKSiR. Toż nawet powiat ma dużo mniej skomplikowany w wymowie jak i organizacji MOKSiR.
Może chęć zlikwidowania konkurencji i podporządkowania temu utopijnemu MOGKSiR (bo "topi" środki z budżetu Gminy) dochodów z prowadzenia Dworku? Bo jak wiadomym jest, Dworek oprócz imprez kulturalnych prowadzi działalność gospodarczą (wynajem sali Lustrzanej dla firmy państwa Łatków, pokoje gościnne, restauracja "Dworek").
Pożyjemy, zobaczymy. O ile będzie można przeżyć tak bzdurną decyzję. Najpierw był Dworek. A dopiero potem Sokół. Podobnie i też przed wojną.

Natomiast zapowiedź likwidacji telewizji TVT1 - jak najbardziej słuszna decyzja. Przynajmniej nie będzie tej tuby w internecie "dokumentującej" dokonania trzebińskiego burmistrzowstwa w terenie. Bo w centrum i tak nie było "dokonań", więc nie było co filmować. Zostanie w budżecie to 100 tys.zł rocznie - a może i więcej.
Arcy-ciekawą jest ta propozycja powołania teatru w Trzebini, pod kierunkiem prawdziwego fachowca, tj. pana Pateraka. Czyli wracamy do punktu wyjścia. MGOKSiR wraz z byłym burmistrzem zlikwidował Impresariat (który zapoczątkował prawdziwy teatr w tej zapyziałej Trzebini), to niechże teraz wprowadzi taką namiastkę teatru w Sokole. Niech chociaż w części zmyje plamę na honorze. Chociaż ten "honor" wielce dyskusyjnym jest.
W Trzebini przy kościele p.w. Św.Ap.P.i P. działa od dłuższego czasu grupa teatralna. Jest niezła i ma fachową opiekę z krakowskiego teatru. Może by tak połączyć wysiłki albo nawiązać współpracę? Tylko, że ta przykościelna grupa teatralna nie korzysta z budżetu gminy, pracuje społecznie (czyli darmowo).
Zapraszam do wypowiedzi panią Wiolettę Zakrzewską Vilejka z tejże grupy, jak i wszystkich zainteresowanych tym tematem.

Załączam wypowiedź pan Pateraka do Przełomu:
Na profesjonalnej scenie Sokoła, na której grało już wiele znakomitości, chcę pokazać w przyszłości dobrą amatorką grupę. Taki teatr miejski. Wierzę, że to możliwe.

Natomiast z sesji radnych w Trzebini: radny Jerzy Brzózka: Czy nasze społeczeństwo będzie chodzić na te premiery i kolejne spektakle? A może to tylko szumna nazwa i wyrzucanie pieniędzy w bloto?
Radny Anatol Okoczuk: Czy nowa sztuka ma szanse także zawitać do sołectw, aby ożywić tamtejsze domy kultury?.

Hmm....., jednakże te wiejskie domy ludowe faktycznie są "nieżywe" - bo publicznie nawet sam pan radny Anatol Okoczuk to przyznaje.

Więc: "Teatr mój widzę ogromny, wielkie powietrzne przestrzenie, ludzie je pełnią i cienie, ja jestem grze ich przytomny". St. Wyspiański.
I tak trzymać.

Teatr amatorski przy WDK w Psarach juz istniał i uważam, że to była wspaniała inicjatywa. Na spektaklach była pełna sala. To pytanie które zadał Pan radny Okoczuk jak najbardziej słuszne, taka grupa teatralna nie tylko powinna występować na deskach Sokoła, ale mogła by zawitać do WDK-ów w gminie , a dalej idąc zaangażować młodzież z sołectw tak jak to miało kilka lat temu w Psarach.

Spektakle teatralne reżyserowane w Trzebini przez p. Pateraka na pewno były by bardzo przyjemne i miłe:) Widziałem kilka spektakli wyreżyserowanych przez Zbyszka, brała w nich udział okoliczna młodzież. Chętnie bym się częściej wybrał na tego typu spektakle teatralne. A poza tym, takie spektakle może by podniosły poziom kultury wśród radnych samorządowych i nie myśleli by tylko o likwidacji szkół.
A co do słów radnego Okoczuka to w tych domach ludowych artyści Zbyszka robili by sobie ternu. Proszę mnie tu nie zrozumieć źle nie ironizuje, może by stworzyło konkurencje panią z koła gospodyń wiejskich.
No i oby na te spektakle nie przyszło stać w kolejce po bilety. Bo wczoraj do pewnej krakowskiej instytucji kultury wystałem się w kolejce, by zdobyć bilet na upragniony spektakl. Ale za kulturą przez duże "K" trzeba teraz stać w kolejce. A może i dobrze by było postać w takiej kolejce przed Sokołem Trzebińskim. Może byśmy mogli na widowni zobaczyć naszych szanownych radnych i z nimi porozmawiać o kulturze. Było by to dla nas bezcenne Deuidzie prawda? Gdybyśmy tak z radnym Okoczukiem porozmawiali np. o "Biesach" Dostojewskiego, czy o "Makbecie", czy innym pięknym spektaklu.

Bardzo mnie cieszy fakt, że Burmistrz likwiduje tą pseudo telewizję TVT1 i może już nie będzie wyświetlana kronika przed seansami w kinie Sokół.

rastafarinin, powiedziałeś, że w Krakowie "za kulturą przez duże "K" trzeba teraz stać w kolejce. A może i dobrze by było postać w takiej kolejce przed Sokołem Trzebińskim". W komentarzach pod artykułem p. Grażyny Kaim http://www.przelom.pl/przelom-online/60 ... dycje/?k=1 oburzałeś się, że w Dworze Zieleniewskich "na koncertach sław panuje ścisk nie do opisania ludzie biegają i walczą o miejsca, paranoja jakaś". Widocznie nie tylko w Krakowie społeczeństwo jest spragnione obcowania z kulturą przez duże "K" (tylko tu bilety są dużo tańsze, stąd ten tłok). A właśnie Dwór Zieleniewskich był organizatorem takich imprez. Pisze był bo decyzją Rady Miasta Trzebinia został zlikwidowany (wcielony do MGOKSir-u) na piątkowej sesji. I szczerze wątpię żeby Szczęśniak (dysponując zwiększonym, o dworski, budżetem) sprowadził do Trzebini takich artystów jacy bywali w Dworze Zieleniewskich. Zresztą sprowadzić to nie problem, sztuka w tym żeby za małe pieniądze. I żeby bilety były po 15, 20, 30 zł góra.
No bo kto mu po koleżeńsku za koncert weźmie mniej niż oficjalne stawki, chyba tylko szachiści i ewentualnie koledzy politycy (uważam rozgrywki szachowe i zrobienie z Trzebini potęgi szachowej za bardzo chwalebne działania). No ale z drugiej strony jeśli bilet będzie drogi to wtedy nie będzie ścisku, walki o miejsca, całej tej paranoi i rastafarinin będzie mógł przyjśc w ostatniej chwili, a wolne miejsce zawsze się znajdzie.

werni453 wiesz mój uraz do Dworu Zieleniewskich jest osobisty. Nie będę tu opisywał dlaczego, ale podłoże jest w ówczesnym dyrektorze p. Majewskiej. Koncert sław, gdzie jest dużo chętnych nie powinny być wg. mnie organizowane na tej małej soli. Ale ni będę już o tym pisał, wiele zostało tu już napisane na ten temat, wystarczy poczytać archiwa forum.
Piszesz o cenach, że w Trzebini są tańsze, nie koniecznie to jest prawda.
W Sokole bywam często w kinie, na pewno wolę iść na film do Trzebini, niż jechać do Krakowa. A Dworu nie znoszę, ale tak jak napisałem to mój uraz prywatny, nie uczęszczam tam prawie wcale, i nie przepadam za tą instytucją kultury. Wolno mi mieć takie zdanie na ten temat:))

Dwór Zieleniewskich był organizatorem wspaniałych imprez.
To profesjonalizm organizacyjny i szkoda ,ze został wcielony do MGOKSiru który mógł chyba takie imprezy tez organizować w Sokole - czemu nie robił przecież zarobiłby jak Dwór -tylko nikt tam tego nie potrafi zrobić.
I szkoda ,że burmistrz SZCZUREK dał się zmanipulować szachiście Szczęśniakowi i pani Jędrysik - radnym powiatowym aby się bujać za nasze podatki i nic nie robić.
Szkoda ,że nowa Rada Miasta jest tak naiwna i daje się tumanić.
Nic z tego dobrego nie wynika dla nas mieszkańców.
A gdzie obietnice pana Szczurka ,ze bedzie szukał oszczędności i efektów każdego pracownika myślałem ,że w MGOKSR-rze tez bedzie tego oczekiwał a tu dobre łączy ze słabeuszem / dwór i mgoksir/.
Szkoda.

Jeszcze sprawa teatru- niech ten pan Paterak juz nie tworzy teatru bo miał go już.
Ksiądz zorganizował wspaniałą grupę teatralną - to jest sukces tych amatorów aktorów,nie nalezy pozwolic aby ten pan Paterak cokolwiek w nim manipulował bo bedzie tak jak juz pokazał - nic.
Z telewizja wujka Adama to był wstyd że MGOKSIR go finansował i promował- ale taki jest ten MGOKSIR.
Nie zrobił nic dla sołectw i miasta tylko zmniejsza zatrudnienie w gminie bo około chyba 100 osób zatrudnia.

Trudno nie zgodzić się z autorem tego artykułu... telewizja TVT 1 hm... telewizja?!? bardziej trafnym określeniem była by formuła "archiwizacja, rejestracja zdarzeń gminnych" aby tworzyć profesjonalną telewizje trzeba mieć troszkę więcej pieniędzy niż 100 tysięcy złotych rocznie - aby ta telewizja mogła dumnie nazywać się telewizją. Od początku działalności anteny internetowej TVT 1 odpowiedzialnym za poziom merytoryczny tego przedsięwzięcia a więc publikowanych programów był od początku do końca pan Zbigniew Paterak zatem warto by było zadać mu kilka pytań odnośnie tej inicjatywy. Myślę, że wtedy poznalibyśmy kilka ważnych odpowiedzi. Ktoś może zapytać mnie czy nie był to dla mnie stracony czas. Odpowiadam - nie był. Poznałem realia gminy Trzebinia.

Panie Robercie. Z tą "archiwizacją" tudzież "rejestracją wydarzeń gminnych" to trochę przesada. Panu chyba nie trzeba tłumaczyć, że kamera nie przedstawia obiektywnego stanu, ale jest posłuszna woli twórcy. Filmiki TVT1 były mocno okraszone komentarzem odautorskim, niczym PKF. Zaangażowanie polityczne - aż nadto widoczne. Nic dziwnego, że nie podobało się to nowemu panu burmistrzowi.Ale na ten temat napisaliśmy już w różnych miejscach sporo, więc nie będę już do tego wracać. Szkoda, że trzeba było wydać tyle gminnych pieniędzy, aby twórcy TVT1 mogli poznać realia gminy. Chyba można to było zrobić taniej?

Jeśli chodzi o teatr amatorski. Jestem jak najbardziej za, bo teatr wprost uwielbiam. Nie wiem tylko czy należy go tworzyć od podstaw po to, aby pan Paterak miał więcej pracy. Zresztą on jako świetny aktor, na brak tejże pewnie nie narzeka. Skoro istnieje już w Trzebini doskonała grupa teatru amatorskiego, to należałoby ją wesprzeć i promować w pierwszej kolejności.

Mam jednak nadzieję, iż Trzebinia nie pozostanie wyłącznie przy teatrze amatorskim. Ufam, że nie zostaniemy pozbawieni spektakli teatrów profesjonalnych, które gościły tu dzięki Impresariatowi (teraz także staraniem MGOKSiR).

Jeśli chodzi o połączenie gminnych instytucji kultury, w moim przekonaniu to pomysł niefortunny. Każda instytucja kultury to dla miasta chluba i prestiż. Światłych miejsc nigdy dość, a Trzebinia jest gminą na tyle dużą, że dwie odrębne instytucje (o tak różnym charakterze) spokojnie mogły tu istnieć. Chciałabym natomiast zobaczyć wykaz oszczędności, które ta decyzja za sobą pociągnie. Cóż… nasi radni chyba nie bardzo garną się do kultury. Przynajmniej oficjalnie nie dają temu wyrazu. Nie wiem na ile była to przemyślana decyzja.

Cieszy jednak to, że radni wiejscy zaczynają dostrzegać martwotę domów kultury i chcą ożywiać te przybytki bez serc, bez ducha. Nie wiem tylko, czy środki na to "ożywianie" powinny być zabierane z budżetu na kulturę. Pisałam już, że domy kultury pełnią dziś rolę świetlic środowiskowych, dlaczego więc finansować je z działu kultura? Uważam, że więcej pożytku byłoby z tych instytucji, gdyby zaistnieli w nich obok dotychczasowych instruktorów także tzw. pedagodzy ulicy. Oni są tam najbardziej potrzebni. Poza tym nie łudźmy się: wieś jest przestrzenią dla natury. Miejscem dla kultury powinno być miasto i tak zawsze było. Jako mieszkanka wsi z wyboru uważam, że tak winno pozostać. Problem w tym, aby nauczyć dzieci i młodzież korzystać z kultury. A to już niestety wiąże się z wysiłkiem wyruszenia w drogę, odpowiedniego ubioru, środków transportu itp. Przede wszystkim należy do tego przekonać dorosłych mieszkańców wsi.
Może dobrze byłoby, aby niektórzy radni podwozili mieszkańców wsi nie tylko do urn wyborczych, ale także do miasta po kulturę?

Zmienił się burmistrz miasta i zmienił się pomysł na Trzebinie. Nowy burmistrz od samego początku zabrał się do ciężkiej pracy i wprowadzania swoich reform. Jedną z takich reform jest połączenie Domu Kultury Sokół z Dworkiem Zieleniewskich. Niestety jak wiele osób korzystających z imprez organizowanych przez Dwór jestem przeciwny temu pomysłowi. Doskonale opinię ludzi kultury opisała w poprzednim wydaniu Przełomu Pani Grażyna Kaim.
Pracownicy Dworu Zieleniewskich od lat ciężko pracowali na obecną renomę tej instytucji przez której mury przewinęło się setki znanych artystów. Burmistrz próbując połączyć te dwie instytucję doprowadzi do przepisania sobie wszystkich zasług obecnemu dyrektorowi Sokoła. A może wraz ze zmianą organizacyjną w kulturze Trzebińskiej powinny pójść zmiany administracyjne? Bez problemu można zauważyć, że dyrekcja Dworu pomimo skromnych środków znacznie lepiej radzi sobie z organizacją imprez. Może tu burmistrz powinien poszukać oszczędności i zmienić dyrektora na osobę bardziej oszczędną?
Najbardziej na tych zmianach ucierpi zapewne sam Dwór Zieleniewskich. A według mnie (i nie tylko mnie) najbardziej poszkodowaną osobą będzie obecny dyrektor Dworu – Mirosław Wioń. Nawet za rządów Pani Tesarczyk to on wykonywał za nią cała pracę związaną z organizowaniem imprez i ograniczaniem kosztów. Widać to było po jej odejściu, oferta kulturalna Dworu nie straciła na znaczeniu, natomiast zdolności zarządzania Pani Tesarczyk zostały twardo zweryfikowane w Rezydencji Pod Zegarem, gdzie po kilku miesiącach straciła pracę. Pan Mirek niestety od odejścia Pani Tesarczyk pomimo tego, że był odpowiedzialny za Dwór, pełnił przez cały czas jedynie obowiązki dyrektora. A wiąże się to oczywiście z niższą pensją. Nie wiem jak jest obecnie, ale nie zdziwi mnie jeśli nadal jest tylko p.o. dyrektorem. Jaka jest zatem polityka gminy, gdzie ambitni, działający z poświęceniem ludzie kultury są tłamszeni i upokarzani - bo można tak nazwać pełnienie obowiązków p.o. dyrektora przez tyle lat. Po zmianie władz powinno się to zmienić, tymczasem kolejny cios w plecy, likwidacja Dworu poprzez jego połączenie z Domem Kultury Sokół, a za tym pójdzie przypisywanie sobie zasług innych ciężko pracujących osób. Czy tak ma wyglądać polityka kulturalna burmistrza Trzebini?

Co do teatru w Psarach - jestem na tak... Może rzeczywiście zaczniemy od "Zemsty"... A w roli Rejenta oczywiście słoneczko naszej wsi... Nawet niespecjalnie musiałoby grać. Wystarczy, by było sobą...

Skoro racje ekonomiczne przy połaczeniu dworu i sokoła nie występuję to decyzja połączenia tych instytucji jest WIELKIM NIEPOROZUMIENIEM I SZKODA ŻE BURMISTRZ DO TAKIEJ ZACZĄŁ DZIAŁANIA I ZMIANY TRZEBINI w kampani było ich dużo,ale jak zwykle były to tylko obietnice.
Panowie Paterak,Szczęśniak dla kultury Trzebini już nic nie zrobią bo dali temu już wyraz lepiej będzie jak odejdą .
A gdy pani Jędrysik dyrektorowała dawała radę i Ona powinna zostac dyrektorem nie pan Szczęśniak.

Niezmiernie mi miło za tak szeroki odzew w tym temacie. Każdy z Państwa zawarł tutaj wiele cennych spostrzeżeń jak i uwag. Uwag emocjonalnych, bo mają swoje uzasadnienie.

Niejako mamy tutaj dwa tematy, tj. tę likwidację Dworku oraz próbę wskrzeszenia amatorskiego teatru na deskach Sokolni. Panu Kamilowi dziekuję za "trzymanie" ręki na pulsie. A pani Grażynce Kaim za serce w odniesieniu do pulsu kultury w Trzebini. Bo ten puls coś nam ostatnio arytmią zalatuje, a i porządny defibrylator przydałby się panu nowemu burmistrzowi jak i ponownie "prześwietnej" radzie miejskiej w Trzebini.
Niestety, mamy powtórkę z "majstrowania" - tym razem w kulturze. Nasze "majstry" porządnie się już sparzyły przy likwidacji szkolnictwa podstawowego w gminie, to teraz czas na lekki odwecik dot. kultury w mieście. Ekonomicznie niczym nie uzasadniony, wręcz przeciwnie - bo bywalcy Dworku na pewno nie będą tłumnie odwiedzać Sokoła. I vice versa.

W Dworku przeważnie mamy spotkania z jednym artystą, w wyjątkowo kameralnej atmosferze. Akompaniament w czasie spektaklu uskuteczniany jest z dworkowego fortepianu, często z wyłączeniem nagłośnienia - jako zbytecznego. Na ostatnim spotkaniu z Arturem Barcisiem (rewelacja!) taką skomplikowaną elektroniczną maszynę muzyczną obsługiwał sam pan dyrektor Mirosław Witoń. Nie wyobrażam sobie tejże "obsługi" np. przez pana Szczęśniaka czy też panią Jędrysik. Pan Mirosław ma za sobą ciekawą przeszłość muzyczną i artystyczną, nie będę się powtarzał - w Przełomie jest odpowiedni link.
Jest bardzo lubiany przez personel Dworku jak i stałą publiczność tej instytucji kultury. Z niektórymi bywalcami to już prawie na "Ty".

Natomiast w Sokole mogą być spektakle jak i filmy niezbyt ambitne i dostosowane raczej dla niewybrednych gustów. Bo ci "wybredniejsi" przyjdą do Dworku, a nie na przaśne kabarety czy też rozerotyzowane filmy. Ostatnie imprezy w Sokole dla szerokiej publiczności, niezbyt wybrednej, to ten kabaret Kmity i film "Och,Karol". Na "Kmicie" raczej oklaski niezbyt entuzjastyczne, na "Karolu" nie bylem i nie będę. Na pewno będzie brakowało biletów w Sokole na spektakle typu "dragi, :-), rap". Szczególnie ":-)" dobrze się sprzedaje, nawet z wyprzedzeniem.
A w Dworku wszystkie spektakle przyjmowane są z owacjami na stojąco, także te organizowane w plenerze po drugiej stronie Dworku. Jeżeli jest tam erotyka w wykonaniu artystów, to wysmakowana i subtelna w ich tekstach.

Posłużę się jeszcze komentarzami pani redaktor M.Gleń w Gazecie Krakowskiej: Lawina oszczędności w trzebińskiej kulturze.
Nieco wyrwane z kontekstu: Burmistrz St.Szczurek stawia na ostre cięcia finansowe. Zaczyna oszczędności od połączenia dwóch odrębych instytucji kultury, Dworu Zieleniewskich z Domem Kultury Sokół. Zamierza także zlikwidować trzebińską telewizję internetową. ......Argument finansowy nie przekonuje jednak dużej części lokalnej społeczności. ......To perła nie tylko na miarę gminy, ale całego regionu.Gościły u nas największe gwiazdy teatru i estrady - wspomina rozgoryczony pan Mirosław Witoń. ........Pan burmistrz St.Szczurek: Nadchodzi koniec marnotrawienia pieniędzy na rozbudowę domów kultury zapoczątkowanych przez mego poprzednika - podkreśla.

Zatytułowałem ten temat niejako przewrotnie. Bo niebawem możemy mieć w Trzebini teatr przeogromny z "majstrowania" przy kulturze przez obecnego burmistrza i jego spolegliwych radnych.
A "majstrowanie" w trzebińskim samorządzie jest już uświęcone niemałą tradycją. W tym samorządzie przydałby się ktoś na miarę pana Józefa Rostworowskiego. Bo w miejskiej radzie z kulturą nietęgo.

Jeden aspekt tylko uszedł waszej uwadze: niech Was nie dziwi, że Dworek broni się "recami i nogami" przed połączeniem z Sokołem. Bardzo fajnie jest być "elitarnym" miejscem, raz na tydzień zapraszać gwiazdki (choć standard spadł na łeb na szyję... SZPAL toż przecież już dawno przebrzmiałe chrzanowskie brzdąkania), migać się od robienia tej trudniejszej kultury dla całej gminy, dbać o zaplecze wielu imprez, czyli wykonywać prace niewdzięczną i mało widoczną dla przeciętnego Trzebinianina. Narzekacie na to, że mało wybredny repertuar? Cóż, sami wypełniacie sale na tych imprezach i rechoczecie na prymitywnych komediach...