Wreszcie jest jakaś odpowiedź. Wprawdzie wymijająca, ale to już sukces.
Procedura z p.o. widocznie jest miła w UM Trzebinia. Bo nigdy nic nie wiadomo, kto będzie ewentualnym "spadochroniarzem" na kierowniczym etacie.
Piotrek Tarczyński napisał(a):
Mógłbyś je także uzyskać osobiście, bez pośredników, korzystając ze znanej Ci Ustawy o dostępie do informacji publicznej". Dlaczego tego nie zrobiłeś?
Ciekawie stawiasz problem, z którym zwraca się do dziennikarza. Owszem, mogę skorzystać z ustawy o dostępie do informacji publicznej - ale czynię to w sprawach dla mnie osobiście ważnych. Nie jestem trybunem ludowym, aby korzystać z tej ustawy i uzyskane efekty propagować publicznie. Nie mówiąć o tym, że w myśl tej ustawy nieraz trzeba ponieść koszty finansowe.
Od informacji
pro publico bono jest "czwarta władza" - czyli Wy Państwo dziennikarze. A od pozyskania informacji macie do dyspozycji różnych rzeczników prasowych wszelakich instytucji opłacanych z pieniędzy podatników.
Jak sobie to wyobrażasz Piotrze, że np. pani Jędrysik będzie miała ochotę rozmawiać ze mną o etatyzacji w Miejskim Domu Kultury? Przecież ja nie jestem dla pani Dyrektor żadnym partnerem do rozmowy dot. wewnętrznych rozliczeń służbowych. Wcale nie musi mi udzielać odpowiedzi. Nawet, gdybym był reinkarnacją samego pana Wołocha. Podobnie w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Trzebini.
Najpierw Przełom odpowiednimi artykułami podniesie ciśnienie u czytelników, a potem się chyłkiem wymiguje - gdy "rozemocjonowani" czytelnicy pragną coś więcej wiedzieć. Przesadziłeś mocno Piotrze, odsyłając mnie czytelnika do tej ustawy o dostępie do informacji. Zresztą można doskonale manipulować tą ustawą i pytającego skutecznie zniechęcić. Niektórzy urzędnicy opanowali to po mistrzowsku. Dziennikarze także potrafią. Tylko nie bardzo rozumiem, co wiosna ma do tego.
Niezmiennie pozdrawiam. Aczkolwiek nie gorąco.