W całym zabieganiu wokół poszukiwań i wyborów najlepszych kandydatów na radnych, warto tez zapytać o pieniądze...
Mianowicie, kandydaci muszą zainwestować w swoją kampanię a ktoś na tym zarobi. Także zarobi niemało na wyborach samorządowych Firma Wydawnicza "Przełom", skoro zrobiła wokół nich wielkie poruszenie. I słusznie, ale czy te zarobione pieniądze pójdą na cele szczytne? Np. dofinansowanie ubogich, czy sfinansowanie edukacji nowych radnych? czy to była akcja non-profit?
Bo akcja: "Głosuj - masz wybór" jest szczytna, ale odnoszę wrażenie, iż jej prawdziwą intencją było zaproszenie kandydatów do biura ogłoszeń. Czyli komercyjne potraktowanie wyborów.
Chciałbym się mylić.

Odświeżam temat, żeby się nie zestarzał w milczeniu, jakie - jak dotąd - wokół niego zapadło.
A dylemat jest prosty: jeśli się twierdzi, że propagując kandydatów i same wybory działa się dla dobra mieszkańców - to czy powinny z takiego działania płynąć korzyści finansowe?
Bo - moim zdaniem - jeśli jedno, to nie drugie. A jeśli i jedno i drugie, to wychodzi, że pierwsze jest po to, by było drugie...
Chyba, że te pieniądze idą na sfinansowanie samej akcji. Ale jaka ona wtedy musiałaby być kosztowna. Na przykład Pyclik, za swoją - doprawdy tytaniczną pracę - powinien otrzymać przynajmniej miesięczne pobory naczelnego redaktora tego portalu

Sądzę, że się nie mylisz... Nie możesz jednak wymagać, aby te pieniądze zostały oddane.
Każda drukarnia, studio reklamowe itp dostaje pieniądze za konkretną pracę, czy to reklamę, czy druk plakatów, czy jakąkolwiek inną usługę. Nie ważne z jakiej okazji to robią, jest to praca jaką muszą wykonać i powinni otrzymać za nią wynagrodzenie (popieram wolontariat i patriotyzm, ale bez przesady).

Nie można wymagać by ktoś prowadził reklamę za darmo, czy też oddawał zysk z niej tylko z powodu kampanii. Jeśli np. "Przełom" drukuje reklamę wyborczą partii, czy tez poszczególnego kandydata, to zużywa miejsce, na którym mogły by zostać wydrukowane reklamy firm.
Niektóre firmy sprzedają komputery, niektóre perfumy, niektóre zaś powierzchnie strony. Wszystkie zarabiają, bo taki jest cel każdego biznesu.

Mateusz, dzięki za ten post.
Sam przyznajesz, że to biznes. Zgoda. Też tak uważam.
Jedni w kampanii wyborczej pracują za darmo, inni na tym zarabiają.
Ale ci, którzy zarabiają, nie powinni udawać, że kampanię wyborczą (Masz głos - masz wybór) robią w interesie mieszkańców, czyli dla dobra ogólnego.
Chyba, że przynajmniej część zarobionych pieniędzy przeznaczą na szczytne cele.

Całość pieniędzy idzie na pewne cele - to czy szczytne, to już trzeba ocenić indywidualnie. Akcja Masz głos - masz wybór jest częścią zakrojonych na znaczą skalę działań, które prowadzi Fundacja im. Stefana Batorego.

Nie sądzę by fundacja miała "zapędy biznesowe". Sądzę (tylko sądzę - nie sprawdzałem), że pieniądze idą na kluczowe działania fundacji, o których można poczytać na cioci Wiki:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Fundacja_i ... a_Batorego

To robi Fundacja Batorego. Tymczasem mamy na lokalnej tapecie, lokalny tygodnik. A dokładnie Firmę Wydawniczą jednego właściciela, który najpierw podgrzał atmosferę, a następnie zaprosił kandydatów na radnych do biura ogłoszeń.
I może trzymajmy się tego?

Swoją drogą zdumiewa mnie, jak nagle w tym temacie nabrali wody w usta najaktywniejsi w innych wątkach forumowicze. Pewnie to temat zbyt trudny

Agencja o której mówisz wydaje jedyny tygodnik w okolicy w tak znacznym nakładzie, co za tym idzie kandydaci na radnych (tak, ja również) nie mogą pominąć reklamy w tak ważnym wydawnictwie. Umieszczenie reklamy kosztuje, bo kosztuje przestrzeń na stronie - takie są prawa rynku.
"Podgrzanie atmosfery" (nie wiem dokładnie co masz na myśli) może być najzwyklejszym chwytem marketingowym stosowanym powszechnie przez chyba każde przedsiębiorstwo. Nic nadzwyczajnego.

Co do wsparcia akcji Masz głos - masz wybór przez opisywane wydawnictwo, to nie chcę nikogo oskarżać ponieważ nie znam sytuacji, rzadko czytam papierowe wydanie. Mogę jedynie powiedzieć, że wykorzystanie tej akcji i jej rozgłosu w celach zarobkowych było by co najmniej nieetyczne.

To właściwie się zgadzamy.
Podgrzaniem atmosfery nazywam sposób postępowania, w którym najpierw pokazuje się kandydatów na łamach za darmo, a nagle oświadcza: koniec, od jutra za pieniądze.
A wszystko pod egidą tej samej, szczytnej akcji.

Przecinaku, może byłoby lepiej nie zabierać głosu na temat akcji "Masz głos, masz wybór" nie mając pojęcia o jej założeniach. Spieszę poinformować, że w akcji firmowanej przez Fundację im. S. Batorego uczestniczą m.in. dziesiątki, jeśli nie setki mediów w Polsce, funkcjonujących na tych samych zasadach rynkowych co tygodnik "Przełom".
Wydawana przeze mnie gazeta uczestniczy w niej przy okazji wyborów lokalnych po raz trzeci, zatem teoria spiskowa o okazjonalnym "podgrzewaniu atmosfery" to chybiony nabój. Nietrudno zauważyć, że "odkrył" pan jedno tylko tegoroczne działanie, a mianowicie kampanię "Kandyduj", mającą na celu zachęcenie nowych twarzy do startu w wyborach. Uważni czytelnicy i użytkownicy portalu świetnie wiedzą, że nie było ono ani pierwszym, ani nie jest ostatnim podjętym przez redakcję w tej edycji.
A wybory to dla mediów czas intensywnej pracy. Więcej mają jej dziennikarze, graficy, pracownicy biur ogłoszeń. To również zwiększona objętość gazety, dodatek tematyczny. Wydawnictwo zaś jest podmiotem gospodarczym, nie instytucją charytatywną. Przygotowywanie materiałów prasowych to praca, za którą należy się wynagrodzenie. To także koszty zewnętrzne.
Firma realizuje określoną strategię rozwoju bazującą na rachunku ekonomicznym. Funkcjonuje na rynku pełnym nośników reklamy zewnętrznej, drukarni i mediów (w tym samorządowych). Proszę spać spokojnie w trosce o zyski całej tej branży. Na pewno po wyborach nie zobaczy pan ani drukarzy, ani dziennikarzy na wycieczce na orbicie okołoziemskiej. Nie obiecam też panu, że zarobione pieniądze ktokolwiek z nas przeznaczy na, jak pan postuluje, "szkolenie nowych radnych". To nie nasze zadanie. Zresztą nowi radni powinni w siebie, a zwłaszcza w wiedzę, zainwestować sami. W końcu otrzymają diety.
Na koniec dodam, że prawdziwie szczytne cele nie są mi obce i naprawdę proszę się nie martwić o wrażliwość społeczną wydawnictwa.

Temat, który rozpocząłem wynikł z zestawienia dwóch faktów:
1. Pani Wydawnictwo zachęcało mieszkańców do udziału w wyborach oraz zgłaszaniu swoich kandydatur na radnych, propagując ich sylwetki do pewnego czasu za darmo, bo wystarczyło się zgłosić.
2. Pani Wydawnictwo oznajmiło mieszkańcom i kandydatom na radnych, że w celu dalszej ich prezentacji - zaprasza do biura ogłoszeń.
I teraz czytam Pani wyjaśnienie, że:

Z tego wynika, że akcja "Masz głos, masz wybór" w wykonaniu Pani Firmy służy w ostatecznej konsekwencji zarabianiu pieniędzy. Albo inaczej, łączy nierozerwalnie dwie kwestie: społeczną oraz komercyjną. Z naciskiem na tę drugą, jak wnioskuję z treści cytatu. Uważam to za działanie wątpliwe etycznie.
Dla jasności: nie mam nic przeciwko zarabianiu pieniędzy na akcji wyborczej. Wiem, wszystko kosztuje. Ale po co do tego dorabiać ideologię "służby społeczeństwu"? Ta "służba" być może na łamach Przełomu nawet występuje, ale niejako po drodze. Podobnie jak występuje na tym Forum, bo wciąż można tu napisać, co się myśli (dziękuję). Ale to wszystko wygląda - bez żadnej spiskowej teorii dziejów - na kamuflaż celu podstawowego: zarabiania pieniędzy.
Przy okazji: Właściciel Firmy "bazującej na rachunku ekonomicznym", nigdy nie będzie autorytetem moralnym, bo jak mówi stare przysłowie: "za własne kalosze człowiek się do góry nie podniesie". Dlatego lepiej nie wygłaszać oświadczeń typu:

gdyż brzmią one jak dźwięk monet. Money, money, money.

Przecinaku, każde medium działające w warunkach rynkowych, łączy rolę społeczną z komercją, ponieważ z tego żyje. I po co tu odkrywać Amerykę ...
Akcja "Masz głos masz wybór" właściwie się dopiero rozkręca i przewiduje prowadzenie wielu jeszcze działań niekomercyjnych: organizowanie debat, zachęcanie do udziału w wyborach itp., co czynić mamy zamiar pro publico bono do 21 listopada. I poprowadzimy te działania jako zdeklarowany uczestnik ogólnopolskiej akcji.
Termin zakończenia działania "Kandyduj" nie wynika z mojego "widzimisię", jak pan sugeruje, ale z harmonogramu wyznaczonego przez organizatorów akcji, czyli Fundację Batorego. Najprościej rzecz ujmując, koresponduje z kalendarzem wyborczym (rozpoczęcie kampanii). Co zatem dla innych jest rzeczą oczywistą, dla pana działaniem wątpliwym moralnie.
Czas darmowych prezentacji nowych twarzy do samorządu faktycznie się skończył. Jak każda promocja. Kto chciał, to skorzystał, odpowiadając na pytania dziennikarzy. Kampania natomiast służy autopromocji i rządzi się zupełnie innymi prawami, co jest dla pana akceptowalne. I dobre chociaż to.
A co do oświadczeń, to dodam, że dla mnie rachunek ekonomiczny oznacza wypłacalność wobec kontrahentów, państwa i pracowników. Tyle.
Natomiast gdy czytam że: "właściciel Firmy "bazującej na rachunku ekonomicznym", nigdy nie będzie autorytetem moralnym, bo jak mówi stare przysłowie: "za własne kalosze człowiek się do góry nie podniesie" - no to zastanawiam się, na czym jak nie na rachunku ekonomicznym, pana zdaniem, bazować ma statystyczny właściciel firmy?

Biorąc pod uwagę temperaturę dyskusji, a raczej kłótni (rzucanie oskarżeń i obrona przed nimi to tylko w polskiej polityce nosi miano dyskusji) boje się zabrać głos, gdyż istnieje ryzyko pogryzienia.
Mam nadzieję, że Państwa emocje opadną i forum zacznie służyć do dyskusji i komentarzy, zamiast do upuszczania sobie krwi.

Panie przecinak (piszę per Pan, ponieważ widzę, że na tym forum za "kolego" można nieźle oberwać), po całkowicie obiektywnej ocenie sytuacji nie dopatruje się tutaj działań, o których wspominasz.
Wyraźnie wydać, że "wydawnictwo" prowadzi dwa odrębne działania. Pierwsze z nich jest normalnym zarabianiem pieniędzy na umieszczaniu materiałów reklamowych, nie ważne tutaj, czy są to materiały reklamowe producenta lizaków, czy kandydata na radnego. Ogłoszenie to ogłoszenie.
Drugim działaniem jest uczestnictwo w akcji "Masz głos, masz wybór". Jak przeczytałem w Pańskim poście, akcja ta była darmowa i wydawnictwo, o którym Pan wspomina, nie pobierało żadnych korzyści z jego druku.
Jedyne co pozostaje, to być wdzięcznym za promowanie młodych, wykształconych ludzi z pomysłami, przecież większość wydawnictw było by znacznie bardziej zainteresowane umieszczeniem płatnych reklam pasty do zębów lub innych materiałów raczej nieistotnych politycznie, a niewątpliwie bardziej dochodowych.
Dla mnie są to dwa całkowite oddzielne od siebie działania, owszem - są do siebie podobne, gdyż obydwa służą promowaniu kandydatów, jednak warunki i przeznaczenie tych działań są zgoła odmienne. Jedne utrzymują firmę, inne służą społeczeństwu prezentując nowe twarze lokalnej areny politycznej. Twarze, których zazwyczaj nie stać na taką formę reklamy, a w które niejednokrotnie warto "zainwestować".

Zaproponuję nowy wątek w tej dyskusji, aby nie dreptać w miejscu. Przyznaję bowiem, że co dla mnie jest nieetyczne, nie musi być zaraz rażące moralnie dla innych. Rozumiem też, że Wydawcę oraz kandydatów na radnych (typu:Mateusz Jamrozik) nie razi "bazowanie na rachunku ekonomicznym" także w kwestii tak społecznie ważnej jak wybory do samorządu.
Zatem pytam Wydawcę, dlaczego kandydaci, którzy już tylko za pieniądze mogą się prezentować na łamach Przełomu, wciąż mogą to robić za darmo na forum internetowym tego wydawnictwa?
Czy tu rachunek ekonomiczny nie obowiązuje? Czy redaktor naczelny portalu pracuje za darmo, tak jak Pyclik?

Cóż przecinaku, gdybyś był w stanie pojąć różnice między specyfiką obu tych mediów, byłoby ci łatwiej zrozumieć, co i dlaczego można tu "promować" za darmo. Wypadałoby też odróżniać pracę dziennikarzy zawodowych od sposobu przekazywania treści przez dziennikarzy obywatelskich. Także na temat wyborów.
Nie będę się jednak na ten temat rozwodzić, ponieważ zauważyłam w kilku tematach, że skrzętnie z możliwości "promocji" różnych treści i osób korzystasz. Powtarzasz tezy i idee dobrze mi znane od lat, ale trochę inaczej sygnowane. Czy to jest etyczne?