Jeśli chodzi o frazeologię, to trzeba by zrezygnować z czułego deminutivum, którym obdarzył Rabbani naszych bohaterów. We frazeologii „dziadki” nie chwytają, spójrzcie mamy przecież: dziady kalwaryjskie, zejść na dziady, wyglądać jak dziad, żyć jak dziad czy: nie brakuje tu dziada z babą. Z dziadków frazeologicznych znam tylko dziadka do orzechów. Specjalnie dla Druida, jak do małego Jasia: za górami, za lasami żyją sobie leśne dziadki, które raz na jakiś czas wybierają swojego bórmistrza… Jakże pięknie zaczyna się ta bajka: za górami, za lasami…

Specjalnie dla Alethei.
Motyw dziadków leśnych przejawia się w bajkach Ewy Szelburg Zarembiny. Jako wykwalifikowana siła pedagogiczna, zapewne czytałaś te bajki dzieciom w szkole "za górami i lasami", tj. w tej dość znacznie oddalonej od Trzebini, jednakże pod władzą mile nam panującego bórmistrza.
Z tychże bajek pani Zarembiny określenie to przeszło do języka potocznego. We wrześniu 1939 roku tak nazywano starszych oficerów bez przydziału, uciekających przed Niemcami na wschód. Bo w rękach mieli gałęzie z lasu, mające im pomóc w maskowaniu się przed nieprzyjacielskim lotnictwem.
Potem to określenie przeszlo na działaczy PZPN. Ze względu na cenzurę, tym określeniem jawnie nie posługiwano się w odniesieniu do władz partyjnych i administracji w PRL. Obecnie - głównie do działaczy sportowych, ale także do władz samorządowych. Także nieobce w środowisku nauczycielskim, serwowane z lubością przez młodych pedagogów. Podobno jest to niezbyt wychowawcze.

Czy mały Jaś zasłużył na szóstkę u pani Alethei?

Co Wy z tymi dziadkami ? Miały być komentarze w sprawie typowań wyborczych .

Wracając do typowania to tylko oficjalnie chyba Stanisław Szczurek potwierdził iż przygotowuje sie do kandydowania i bycia burmistrzemw w Trzebini. Reszta to chyba spekulacje dziennikarskie. Chrzanów też coś powiedział iz chce kontynuować zaczęte dzieło wiec rozumiemy że godzi się na kandydowanie Kosowskiego na Burmistrza. Zresztą i tak cos rządzący w W-awie mieszaja z terminem wyborów samorządowych i nie ma jeszcze konkretnego terminu.Więc czy są jeszcze jacyś inni kandydaci w powiecie?

Co Wy z tymi dziadkami ? Miały być komentarze w sprawie typowań wyborczych . - napisał Januwojt.

Ale jak tu typować, jeżeli mamy do czynienia tylko z "leśnymi dziadkami"? Przecież one zamienią się stołkami. Lub pozostaną na dotychczasowych. I o to im chodzi. Więc bez sensu jest to całe typowanie.

Druidzie. Na razie masz piątkę. Szóstkę otrzymasz, gdy polecisz mi jakąś książkę (najlepiej w wersji light - ma to być lektura hobbystyczna) z zakresu historii ustroju i administracji ziem polskich. Wracając zaś do tematu forum: typów w tej zabawie na pewno nie braknie. Przynajmniej w Trzebini.

"Piątka" to też duży sukces, zwłaszcza od Ciebie - Aletheio.
Rozochocony ("piątką") załączam zdjęcie prawdziwego leśnego dziadka. W niektórych kręgach są to także dziadki borowe.
Wszelkie podobieństwo do "podszywanych" dziadków jest niezamierzone.

Idąc dalej, przedstawiam prawdziwą definicję leśnych dziadków. Tym z tych typowań daleko do nich.
„Leśny dziadek jest opiekunem wszystkich zwierząt i roślin znajdujących się w lesie. Niewielkiego wzrostu, ku ziemi nieco przychylony, ale krzepki i na twarzy opiekły, z sutą siwą brodą. Wędrowiec obdarzony mądrością życiową i życzliwy ludziom, chętnie przez nich witany i goszczony”.

PS. spróbuję coś poszukać w księgach lub u pasjonatów.

Z „mitycznego” okresu swojego życia wyniosłam wyłącznie pozytywny obraz leśnych dziadków (taki jak na załączonym przez Druida obrazku). Te „bóstwa opiekuńcze” budzą we mnie wyłącznie pozytywne konotacje. Użycie określenia „leśne dziadki” w niniejszym kontekście jest dla mnie równie niezrozumiałe jak sens czynności, którą wykonuje Grześ idący przez wieś. Dlatego właśnie sugerowałam, aby zastąpić deminutywny charakter tego sformułowania innym, bardziej odpowiadający realiom. A co na to Rabbani?
Druidzie, za obrazek mogę Ci postawić „+”.

Tak dla sport, to mglabys przeczytac "Michnikowszczyzne - zapis choroby" =]

Nie my decydujemy o znaczeniu frazeologizmu "leśne dziadki". Został on użyty w jednoznacznym znaczeniu w mediach w odniesieniu do PZPN-u, a ostatnio do PZPS-u. I w takim znaczeniu idealnie pasuje do włodarzy Trzebini (choć pewnie nie tylko).

Do Krolewicza. Oczywiście, że przeczytałam Ziemkiewicza. Nie dla sportu, ale tak „do poduszki”. Wcześniej (na początku lat 90, kiedy wyd. Nowa publikowało Michnika) przeczytałam także (tu zamknij oczy): Z dziejów honoru w Polsce, Diabeł naszego czasu, Polskie pytania oraz Kościół, lewica, dialog. Namichnikowałam się zatem niemało.
1.Zgadzam się z Ziemkiewiczem, że Michnik -polityk zabił Michnika –intelektualistę.
2. Nie zgadzam się z Michnikiem od chwili, gdy wziął w obronę czyny owych „bitnych generałów”, których to czynów bronić się nie godzi.
Z tego (i z innego także) powodu GW czytuję od czasu do czasu. Temat jest zbyt szeroki, aby rozwijać go na tym forum. Poza tym jest trochę „przeterminowany”.
Ateńczyku podoba mi się Twoje „jednoznaczne znaczenie”. Pozdrawiam Cię.

Tak to jest, kiedy Ateńczyk - forumowicz zabija Ateńczyka - nauczyciela...
Pozdrawiam Cię również.

A tak po prawdzie to nazwanie wielu radnych jako tzw Leśne dziadku wzieło sie pewnie z tego iż wielu z nich to emeryci Owszem, są osoby aktywne zawodowo ale ona zas w wielu przypadkach podejmują takie decyzje jakby nie wiedzialy w jakim świecie żyją. Jak pisałem wcześniej - liczy sie partia, urgrupowanie i jak dokopać innym co maja wiecej, lepiej... Tak to z boku wygląda. Za dużo ich to po pierwsze a także brak kompetencji i znajomości. Potrafia chyba tylko biesiady i imprezy wiejskie organizować.

Czyli mamy w trzebińskim samorządzie dziadków w wieku emerytalnym. Niektórzy z nich są lokalnymi biznesmenami. Niektórzy na emeryturach górniczych i innych. Okreslenie "leśni" to już komplement dla nich, brzmi zanadto pieszczotliwie. Jeżeli będą młodsi radni, to na pewno będzie inaczej. Ale czy lepiej?

Aletheia. Brakuje mi tego "plusa". Jeżeli coś lekkiego, to "Dzieje głupoty w Polsce" A.Bocheńskiego. Albo "Polska anarchia" P.Jasienicy. W wersji super lekkiej: "Sejm się śmieje" M.Szymkiewicza.

Wy się tak nie natrząsajcie z leśnych dziadków w wieku emerytalnym. Przypomnijcie sobie jak się zabawiali całkiem niedawno Berlusconi (trzydziestka do setki!) z Topolankiem. Oj, Berlusconi...

Druidzie. Bardzo się starasz, a ja to zawsze doceniam. Bocheński (dużo już zapomniałam z tej lektury) uwrażliwił mnie na to, że każda frakcja polityczna ma "swoich profesorów". Czasem dobrze jest ich sportretować. Pamiętam, że przeraziła mnie dedykacja książki, bo napisał ją dla tych, którzy mają ambicję lub okazję "myślą lub czynem" wpływać na losy Polski (coś w tym stylu). Dzięki, idę jeszcze do tematu infernalnego, bo chcę tam coś napisać.

Sorry, Berlusconi to rocznik 1936!