Nie masz konta? Zarejestruj się

MAŁOPOLSKA

Psy mają niezawodny węch. Dlatego sprawdzają się jako ratownicy (ZDJĘCIA)

06.08.2023 17:00 | 0 komentarzy | 2 053 odsłony | Agnieszka Filipowicz
Psi nos to niezawodne narzędzie. Wyczuje po zapachu człowieka i na dodatek - dotrze do niego błyskawicznie. - mówi Jerzy Herma, ekspert w dziedzinie kynologii, zoo[kyno]psycholog, instruktor przewodników psów ratowniczych KG PSP, właściciel jednego z 42 psów ratowniczych w Polsce, specjalizujących się w ratownictwie gruzowiskowym i terenowym.
0
Psy mają niezawodny węch. Dlatego sprawdzają się jako ratownicy (ZDJĘCIA)
fot. archiwum J. Herma
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jerzy Herma od kilkunastu lat prowadzi w Wieprzu pod Andrychowem szkołę dla przewodników psów PsieEgo. Opowiedział nam o swym sposobie na życie i przygodzie z kynologią ratowniczą.

Agnieszka Filipowicz: Psy to Pana życiowa pasja?
Jerzy Herma:
Nie użyłbym tego słowa. Pasja kojarzy mi się z męką Pańską, ogromnym poświęceniem. A życie z psami nie jest poświęceniem, to po prostu styl życia albo sposób na życie.

Kiedy usłyszał Pan po raz pierwszy o psach ratowniczych?
To był 2006 rok. Zawaliła się hala Międzynarodowych Targów Katowickich podczas wystawy gołębi pocztowych. W akcji ratowniczej uczestniczyły psy. W 2008 już miałem swojego psa wyselekcjonowanego do ratownictwa. Byłem po stażu w OSP Kęty, w której rozpocząłem przygodę z kynologią ratowniczą. Obecnie służymy w Ochotniczej Straży Pożarnej w Wieprzu. Ukończyłem Europejskie Studium Psychologii Zwierząt, potem zdobyłem dwa dyplomy na Wydziale Nauk o Zwierzętach SGGW w Warszawie. Od 2010 roku ściśle współpracuje z Wydziałem Szkolenia Specjalistycznych Grup Ratowniczych w Nowym Sączu w filii Szkoły Aspirantów z Krakowa. Mam kurs przewodników psów ratowniczych, uprawnienia instruktora przewodników psów ratowniczych.

Pana pierwszy pies ratowniczy?
Goran - biszkoptowy labrador. W ciągu 11 lat wzięliśmy udział w około 100 akcjach ratowniczych. Szukaliśmy zaginionych pod gruzami, pod śniegiem, pływaliśmy łodzią ratowniczą. Nawet zjeżdżaliśmy na linie ze śmigłowca. Trenowaliśmy 650 metrów pod ziemią w Kopalni Piast w Bieruniu.

Niczym w filmach akcji... Psy naprawdę są tak dobre w ratownictwie?
Psi nos to niezawodne narzędzie. Wyczuje po zapachu człowieka i na dodatek - dotrze do niego błyskawicznie.

Czy każdego psa da się wyszkolić na ratownika?
Odpowiem tak, nie z każdego człowieka dla się zrobić przewodnika psa ratowniczego.

W tym teamie - pies i przewodnik - zawsze człowiek jest ważniejszy?
Podczas akcji jesteśmy partnerami. Ufam mojemu psu i pozwalam mu, by działał, czyli rewirował i szukał osoby zaginionej.

Ponoć pies ratowniczy powinien być nie tylko wytrzymały, ale też nieagresywny wobec człowieka. Jak to jest z tą agresją u psów? Wszystko zależy od wychowania psa czy może od charakteru?
Zgodnie ze szwedzką filozofią szkolenia tych zwierząt, każdy pies jest jak filiżanka kawy. Na dnie są fusy - to jego geny. Potem zalewamy te fusy wrzątkiem i mamy ciemną ciecz - to jest rola hodowcy, który uczy, wychowuje, daje możliwość poznawania świata. A na górze mamy śmietankę, czyli efekty działań właścicieli. Ta filiżanka kawy może być dobra tylko wtedy, gdy ma odpowiednio zachowane proporcje. Jestem zwolennikiem takiego rozwiązania, by każdy nowy właściciel psa musiał wcześniej przejść kurs, tak jak w Niemczech, Hiszpanii czy w Szwecji. Bo nie każdy nadaje się mentalnie na opiekuna psa.

Od czego zacząć szkolenie psa? Pytam nie tylko o psa ratowniczego.
Przede wszystkim trzeba go nauczyć podstaw, zbudować dobry fundament. Między człowiekiem a psem musi być taka dobra współpraca, by nie trzeba było używać obroży, smyczy czy szelek, a nawet komunikacji werbalnej, czyli słów. Są cztery ważne umiejętności, które pies powinien nabyć w trakcie szkolenia. Powinno się go nauczyć: chodzenia przy nodze, przybiegania na zawołanie, utrzymywania kontaktu wzrokowego z właścicielem (minimum przez minutę, mój rekord to 40 minut) oraz odłożenia, czyli położenia się na komendę i leżenia, aż właściciel nie odwoła komendy. Z tak wyszkolonym psem mogą na przykład wyjść na półtora godziny do restauracji i on bez problemu leży w tym czasie i nikomu nie przeszkadza.

Całość rozmowy z Jerzym Hermą w aktualnym 30. numerze „Przełomu"