Sobotni wieczór był wyjątkowy dla blisko pięciuset przyszłych maturzystów i ich partnerów. Spotkali się na balach studniówkowych m.in. w Trzebini i Chrzanowie.

Eleganckie suknie i garnitury, szałowe fryzury i nieodłączne na studniówkach czerwone atrybuty: podwiązki i figi u dziewczyn, bokserki u chłopców. Niemal każdy był w nie wyposażony.
Trzecioklasiści z II LO w Chrzanowie bawili się na studniówce w szkole. Natomiast licealiści z LO w Trzebini wybrali się na imprezę do restauracji Parkowa.
- Oprócz czerwonych gadżetów mamy też kilka pożyczonych rzeczy, na przykład biżuterię – mówiły Agnieszka Patro i Paulina Ostrowska z LO w Sierszy.
- Myślę, że emocje towarzyszące studniówce są takie same, jak 20 czy 30 lat temu. Poza tym jednak wiele się różniło, na przykład stroje. Ja i moje koleżanki bawiłyśmy się w skromnych białych bluzkach i granatowych spódnicach. Patrzę na córkę, jej znajomych i wspominam swój bal z dużym sentymentem – mówi Michalina Henc z Trzebini, której córka Olga sto dni przed maturą świętowała w Trzebini-Sierszy.
Dla każdego trzecioklasisty zabawa studniówkowa to spory koszt. Zwykle pokrywają go rodzice. Biorąc pod uwagę opłaty za samą imprezę (blisko 400 zł za parę) oraz kupno garniturów czy sukienek, a także wizyty w salonach kosmetycznych i fryzjerskich, na każdego przyszłego maturzystę wypada grubo ponad 1 tysiąc złotych.
(e)