Pani Anna Ludwikowska ma własny przepis na długowieczność. Przez całe życie stroniła od alkoholu, unikała kawy. Po słodycze też sięgała bardzo rzadko.
- Za to często jadła czosnek, zwłaszcza zimą - mówi synowa Janina.

Anna urodziła się w sąsiednim Bolęcinie (gmina Trzebinia). Za mąż wyszła w wieku 20 lat i wówczas przeprowadziła się do Piły Kościeleckiej. Wkrótce na świat przyszło dwóch synów. Mąż pracował jako murarz. Był cenionym fachowcem. A pani Anna, gdy odchowała synów, podjęła pracę w trzebińskim zakładzie - Gumowni.
- Mama zawsze była bardzo pracowita - mówi Kazimierz Ludwikowski, sołtys Piły Kościeleckiej.

Synowa podkreśla, że teściowa słynie w rodzinie ze swojej pedanterii. Wszystko musiało być w domu zawsze ułożone jak trzeba i na swoim miejscu.
- Jej syn, a mój mąż odziedziczył po niej tę cechę - śmieje się.

Pani Anna mieszka z synem Kazimierzem i jego żoną. Mimo sędziwego wieku, cieszy się nie najgorszym zdrowiem. Wciąż ma na tyle energii, by na przykład - ugotować coś smacznego.