Przełom Online
Powstanie szlak ucieczki rotmistrza Pileckiego z Auschwitz. Poprowadzi przez ziemię chrzanowską

Witold Pilecki zdecydował o dobrowolnym pójściu do Auschwitz, co było bezprecedensowym przejawem bohaterstwa i odwagi. W obozie spędził 947 dni i nocy. Po tym okresie uznał, że „dalsze siedzenie w obozie nie ma sensu" i wraz z dwoma towarzyszami, Janem Redzejem i Edwardem Ciesielskim, w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. zbiegł z Auschwitz.
Trasa jego ucieczki wiodła m.in. przez Alwernię, Puszczę Niepołomicką, Bochnię, do Nowego Wiśnicza, gdzie w domu Państwa Serafińskich znalazł bezpieczne schronienie i przez ponad trzy miesiące pisał raport o sytuacji w obozie i działaniach polskiego ruchu oporu na jego terenie.
Nic dziwnego, że powstal pomysł utworzenia w Małopolsce „Szlaku Ucieczki Rotmistrza Witolda Pileckiego z Auschwitz".
- Powyższe wymaga nawiązania współpracy partnerskiej, dlatego chcemy zaprosić samorządy gminne i podmioty leżące na trasie planowanego szlaku do podpisania listu intencyjnego dotyczącego współdziałania w zakresie jego stworzenia, a następnie jego aktywizacji - mówi wicemarszałek województwa Tomasz Urynowicz.
Historia utworzenia szlaku sięga roku 2015 r., kiedy to trasą ucieczki Rotmistrza Pileckiego odbył się I Rajd Konny, którego organizatorem było Stowarzyszenie Krzewienia Tradycji Kawalerii im. Rotmistrza Witolda Pileckiego oraz Stowarzyszenie Auschwitz Memento. W powstałą wówczas inicjatywę utworzenia szlaku historyczno-turystycznego zaangażowały się liczne podmioty położone i działające na terenie planowanego przebiegu szlaku.
W 2020 r. do projektu dołączył Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, który we współpracy z Małopolską Organizacją Turystyczną rozpoczął prace nad opracowaniem przebiegu szlaku pieszego oraz projektu jego oznakowania. Stworzona została także strona internetowa szlaku oraz materiały dydaktyczne dla nauczycieli i uczniów. Kolejnym etapem działań będzie wytyczenie szlaku w terenie i jego oznakowanie oraz promocja,
Komentarze
9 komentarzy
@MarcinKajkowski.- A skąd Ci w ogóle przyszło do głowy, że ja kogoś oceniam. Zastanawiam się tylko, dlaczego opis ucieczki Pileckiego i skutki tej ucieczki dla innych więźniów odbiegają tak bardzo od obrazów przedstawianych setki razy w opisach obozów koncentracyjnych. Straszne to były miejsca i straszne rzeczy się tam działy. A tutaj po prostu taka prosta i łatwa ucieczka była. - Twoje pytanie: „ jak to Wy byście się zachowali będąc w tym strasznym miejscu” odebrałam jako bardzo ogólne, ale trochę bez sensu. Bo cóż to można powiedzieć, co byśmy zrobili, jak nigdy nie byliśmy w takim miejscu i w takiej sytuacji? Możemy sobie tylko teoretyzować... Tak trudno Ci było zrozumieć, co napisałam?
Więc skoro tak to jakie masz podstawy do oceniania tych którzy tam byli?
Zastanawiać się, teoretyzować, że ja to „nigdy”, albo, że „zawsze”? Tak siedząc sobie przed laptopem ponad siedemdziesiąt lat po wojnie? Raczej bez sensu! Wisława Szymborska napisała kiedyś: „Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.”, no i to jest, jak sądzę, najlepsza odpowiedź na to pytanie.
A ja mam do Was Kochani taką prośbę żebyście sobie odpowiedzieli na pytanie jak to Wy byście się zachowali będąc w tym strasznym miejscu.
A wracając do ucieczki Pileckiego z obozu, to mam takie mieszane uczucia, gdy czytam: „ W świąteczny poniedziałek wszyscy trzej, razem z grupą innych więźniów, udali się pod strażą do piekarni, gdzie musieli przystąpić do pracy. Dopiero o drugiej w nocy, kiedy pozostał jeszcze jeden wypiek i zarządzono krótką przerwę, przystąpili do realizacji planu ucieczki. Redzej dorobionym kluczem otworzył drzwi, przecięli też przewód dzwonka alarmowego. Kiedy jeden z nadzorujących esesmanów zajęty był pisaniem listu, a drugi jedzeniem, więźniowie naparli na żelazne drzwi i udało się im je otworzyć. Pobiegli. Jeden z esesmanów oddał w stronę uciekających dziewięć strzałów, ale na szczęście wszystkie niecelne.” - Taaak. Piekarnia co prawda była poza terenem obozu, ale pewnie niezbyt daleko od niego. Dzwonek alarmowy był przecięty, ale esesman strzelał do uciekających, co pewnie było słyszane w obozie. No i co, żadnego alarmu, żadnego pościgu? To było normalnie jak ucieczka z obozu harcerskiego, a nie koncentracyjnego.
O ile mi wiadomo, nie był ani pierwszy, ani jedyny, który w podobnym celu dobrowolnie tam poszedł. O tych innych jakoś ciszej.
Ja to się zawsze zastanawiałam, jakie skutki dla więźniów Auschwitz miała ucieczka Pileckiego, bo z różnych źródeł wiadomo nam przecież, że po takich ucieczkach kilku lub kilkunastu więźniów w obozach było rozstrzeliwanych. A dzisiaj znalazłam taki artykuł w „Polsce zbrojnej” gdzie jest napisane: „Obliczałem, ile dni przesiedziałem w Oświęcimiu. Było ich, w tym piekle za drutami, 947” – podsumował Pilecki. Po wojnie spotkał kolegów z obozu, którzy opowiedzieli mu o echach ich ucieczki. „O tym, że obóz śmiał się z wyprowadzenia w pole władz obozu i o tym, że żadnych represji w stosunku do kolegów nie było. Za wyjątkiem pilnujących nas esesmanów, którzy siedzieli jakiś czas w bunkrze” – No przyznam, że mnie to jakoś zaskoczyło, bo nijak się to ma do tych okropieństw w obozach, o których czytałam setki razy.
Może warto zadać pytania kto i dlaczego Batroszewskiego wypuścił z obozu i dał mu bułkę i bilet na drogę, jakim cudem Pilecki wszedł do obozu i uciekł? Przecież to nie był hotel, gdzie każdy mógł zajrzeć na kilka dni!! Może warto postawić te pytania publicznie?
Kompletny nonsens. Taki szlak nie ma szans na przetrwanie i utrzymanie. Wystarczy wybrać się wytyczonym w podobnej intencji szlakiem Powstańców 1863. Nawet ze szlakami rowerowymi biegnącymi przez Powiat Chrzanowski jest problem, od 15 lat trwają przepychanki pomiędzy gminami, bo nie mogą się dogadać kto ma za to płacić. Twórcy szlaku w momencie jego oznakowania powinni wpłacić kaucję 10000 zł na jego likwidację za 5 lat, tak jak było w projekcie ustawy napisanej przez PTT. Bo tak mamy dziesiątki szlaków w okolicy i nikt już nie panuje nad tym gdzie idą, skąd dokąd, jak są oznakowane a nawet w jakich są kolorach...