Kożuchy piany i smród. Działkowicze interweniują, ale nie odnosi to skutku. Ta sytuacja trwa ponad 4 lata.
Za każdym razem mieszkańcy alarmują władze samorządowe, służby ochrony środowiska, policję, a także straż pożarną. Epidemia koronawirusa nic nie zmieniła w tym względzie. Na działkach Kolejarza śmierdzi niemiłosiernie. Działkowicze zachodzą w głowę, kto tak zanieczyszcza ten potok.
W tej sprawie, jak w soczewce, ujawnia się bezsilność służb ochrony środowiska.
Więcej w najbliźszym papierowym wydaniu "Przełomu".
24.04.2025
WIELOLETNIE doświadczenie, kompleksowe wykonanie i...
22.04.2025
DREWNO opałowe, kominkowe, zrębki, Tel. 572-632-99...
22.04.2025
WYCINKA drzew, zrębkowanie, mulczowanie, Tel. 572-...
0 0
I to jest praktyczna ilustracja stanu państwa polskiego. Polska nie jest "państwem na niby", "państwem z tektury", "kamieni kupą" (czy jakoś tak, już zapomniałem dlatego, że rządzą nim "czarni", "czerwoni", "zieloni", czy "niebiescy", jak tam oni się nazywają. Państwo polskie jest państwem na niby dlatego, że bez względu kto nim rządzi, rządzone jest na niby, tak "dla oka", od święta. Natomiast na co dzień nie działają w nim instytucje kontrolne. Te różne sanepidy, inspekcje handlowe, inspekcje pracy.... . Z policją, prokuraturą i NIK włącznie. Od góry do dołu. Ten cały NIK pisze latami te raporty z tych całych swoich kontroli i co z tego? Jakieś konkretne konsekwencje? Nic. Tu to samo. Jak trzeba szaraczka złapać, że butelkę plastikową spalił, to kupią drona i będą po dachach latać. Szambo "przelotowe" znajdą, tyle że w ilości jedno we wsi raz na 10 lat i skończy się pouczeniem i mandatem 500 zł. 50 zł/rok czyli za darmo. Bo to efektowne i niegroźne. Jaki tu problem pójść w górę tego potoczku i po kilometrze, dwu znaleźć źródło zanieczyszczeń? No ale źródło może nie być u jakiegoś "szaraczka", więc będą pisać, pisać, pisać i nic.
0 0
Skoro ten news jest cykliczny, od 4 lat, to tylko świadczy o niby-rządzących.
0 0
Jeżeli coś płynie tym Pstrużnkiem, to znaczy, że spływa z jego tzw. "dorzecza". Dorzecze Pstrużnika, o ile w ogóle istnieje, to nie dorzecze Wisły obejmujące 3/4 Polski czy nawet dorzecze Raby, gdzie trzeba by przejść całą rzekę do źródeł i wszystkie dopływy sprawdzając metr po metrze oba brzegi, ujścia odpływów i kanałów nadziemnych i podwodnych, widocznych i ukrytych. Tu wystarczy mały spacer w kierunku torów i za tory i źródło jest. No ale mogłoby się okazać, że tym źródłem nie jest jakiś garaż "pana Józka" który, w tajemnicy przed Urzędem Skarbowym i sanepidem naprawia po cichu krewnym i znajomym samochody, tylko mogłoby się okazać, że jest nim poważny przedsiębiorca dający zatrudnienie i płacący podatki do gminy, więc lepiej go nie tykać. Zwłaszcza że, w odróżnieniu od "pana Józka", mógłby się boleśnie odgryźć. Więc niech będzie jak jest. Tak na marginesie; tam za torami, gdzieś za tym niemieckim sklepem, w ostatnich dniach znowu dymiło się bardziej niż zwykle dymi. Widać było bez drona. Nie potrzeba więc kosztownego sprzętu. Trzeba tylko chcieć widzieć. No i mieć odwagę wejść. Tylko kto to ma zrobić? Chyba tylko wolontariusze z gren coś tam, ale oni po Arktyce wolą gonić.
0 0
moze z Psar leci jak ktoś kozy pasł