Powiat chrzanowski
Poseł Marek Sowa zmienił polityczne barwy
Jedni gratulują decyzji, inni krytykują byłego marszałka Małopolski i mówią, że ucieka z tonącego statku. W środę Marek Sowa oznajmił, że opuszcza Klub Platformy Obywatelskiej i przechodzi do Klubu Nowoczesnej.

Dla wielu osób to zaskoczenie. Sowa należał do PO od 11 lat. W ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych otwierał listę wyborczą tej partii w okręgu chrzanowskim. Udało mu się zdobyć mandat. Wcześniej przez pięć lat był marszałkiem województwa małopolskiego z rekomendacji PO.
- W poniedziałek formalnie podjąłem decyzję o przejściu do Klubu Nowoczesnej, a w środę ją ogłosiłem. Odchodzę z PO, bo dla mnie ten projekt się skończył. Straciłem wiarę w odnowę tego ugrupowania i przywrócenie mu energii. Po przegranych wyborach wpadliśmy na mieliznę. Ma to także związek ze zmianą przywództwa w Platformie. Nie widzę perspektyw, więc czas odejść - mówi poseł Marek Sowa.
Zapewnia, że nadal chce współpracować z kolegami i koleżankami z PO, zwłaszcza na szczeblu samorządowym.
- Nie kasuję żadnych telefonów. Będę chciał z nich skorzystać, ale nie dlatego, by namawiać ich do pójścia w moje ślady - zaznacza poseł.
Lokalni działacze PO nie mają wątpliwości, że odejście Marka Sowy osłabi struktury partii w regionie. Podkreślają, że to bardzo doświadczony samorządowiec.
- Opuścił PO widząc dla siebie szansę w nowej partii, także opozycyjnej wobec obecnej władzy. Nie chcę tego oceniać. Znam Marka dobrze i wiem, że robi to, by skuteczniej działać na arenie politycznej. Trzymam za niego kciuki - komentuje Robert Maciaszek, szef chrzanowskich struktur PO.
Na pytanie, czy sam nie rozważa podobnego scenariusza i odejścia z PO, nie odpowiada jednoznacznie.
- Skupiam się na pracy w samorządzie, gdzie przynależność polityczna ma drugorzędne znaczenie - podkreśla Maciaszek, obecnie dyrektor departamentu rozwoju gospodarczego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego w Krakowie.
Komentarze
4 komentarzy
Tia, najlepszym przykładem niejaki Richard Czarnecki. Ta polityczne prosty... zwiedziła wszystkie partie, gdzie mogła dochrapać się do koryta. Teraz synuś to upowszechnia. Takim, jak naplują w twarz, to mówią, że deszcz pada. J. I. Sztaudynger już dawno to upowszechnił: plunął bym ci w twarz, ale czy ją masz?
Niech każdy robi tak, jak mu pasuje, jak mu rozum podpowiada. Najgorsze są zasiedzenie i fałszywa lojalność. Gdy grunt staje się niepewny, najlepsza wtedy jest zmiana położenia.
Komentarz został usunięty z powodu złamania regulaminu.
Jest taka profesja, stara jak świat... Zawsze mi się kojarzy, gdy czytam takie newsy...