Od wybuchu potężnego pożaru składowiska opon w Buszycach koło Opola mieszkańcy Trzebini z jeszcze większym niepokojem patrzą w stronę hałdy przy ulicy Słowackiego. – Prędzej czy później czeka nas ten sam scenariusz – ostrzegają.
Od wybuchu potężnego pożaru składowiska opon w Buszycach koło Opola mieszkańcy Trzebini z jeszcze większym niepokojem patrzą w stronę hałdy przy ul. Słowackiego. - Prędzej czy później czeka nas ten sam scenariusz - ostrzegają.
- Od lat nikt nic nie robi, by rozbroić tę tykającą bombę. Kiedyś ktoś puści to wszystko z dymem, bo nikogo nie będzie stać, żeby wywieźć stąd tony zużytych opon i szmat - przepowiada Wiesław Kurek z Trzebini.
Chrzanowscy strażacy nie muszą patrzeć na to, co dzieje się w Buszycach, by wiedzieć, że ten sam scenariusz w Trzebini jest prawdopodobny. Nawet eliminując zaprószenie ognia albo podpalenie, może dojść do samozapłonu odpadów.
- Od lat ostrzegamy, że hałda przy Słowackiego w Trzebini, to jedno z większych zagrożeń pożarowych na naszym terenie. Nie chodzi może o zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi, bo w bezpośrednim sąsiedztwie nie ma domów, ale o uciążliwości i ogromne koszty, z jakimi wiązałaby się akcja gaśnicza. Takie działania liczy się w dziesiątkach tysięcy złotych - przyznaje Marek Bębenek, Komendant Powiatowy PSP w Chrzanowie.
Starosta też nie ukrywa, że ma obawy związane z trzebińskim składowiskiem.
- Gdybym powiedział, że ich nie mam, to byłoby niepoważne. Wszystko może się zdarzyć - mówi Adam Potocki.
Zaraz potem wyjaśnia, że obecny zarządca nie ma zgody na zwożenie tu nowych odpadów, a to, według niego, jest najważniejsze. Ponadto, jak twierdzi, część zużytych opon i szmat jest sukcesywnie wywożona do zakładu w Żorach. Z kart wywozowych, które otrzymało starostwo wynika, że w lipcu ze składowiska zniknęło 475 ton odpadów, a w sierpniu 440 ton. Wcześniej przez kilka miesięcy nie działo się jednak nic.
- Nikt nie wie, ile tu tego wszystkiego zalega i to jest najgorsze. Na dodatek nie ma już kamery, to nie wiadomo, czy ktoś czegoś jednak nie zwozi. Ogrodzenie się wali, a na teren składowiska każdy może wejść i coś tu podrzucić - mówi grzybiarz, którego spotkaliśmy w lesie przy ul. Słowackiego.
Zatrudniony do pilnowania obiektu stróż zapewnia, że hałda maleje, a nie rośnie. Wkrótce odpadów może być jednak więcej, bo zarządca chce tu podobno wreszcie uruchomić linię do ich przetwarzania, o której mówi od dawna. Czy tym razem te plany są realne, to dopiero się okaże.
- Najpierw musiałby uzyskać stosowną decyzję. Póki co jej nie ma - twierdzi starosta Adam Potocki.
(EJB)
29.04.2025
ZATRUDNIĘ kierowcę kat. C i C+E 500-380-561
24.04.2025
WIELOLETNIE doświadczenie, kompleksowe wykonanie i...
22.04.2025
DREWNO opałowe, kominkowe, zrębki, Tel. 572-632-99...
22.04.2025
WYCINKA drzew, zrębkowanie, mulczowanie, Tel. 572-...
0 0
"Nie chodzi może o zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi, bo w bezpośrednim sąsiedztwie nie ma domów, ale o uciążliwości i ogromne koszty, z jakimi wiązałaby się akcja gaśnicza."
Pragnę przypomnieć, że 200 metrów od składowiska znajduje się trzebiński zakład karny. Pracuje tam ponad 80 funkcjonariuszy i pracowników, a odbywa karę ponad 300 więźniów. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, kiedy z uwagi na zagrożenie trzeba będzie przeprowadzić akcję ewakuacyjną takiej dużej liczby skazanych.