Grzegorz Piotrowski bierze udział w historycznym rejsie repliką osiemnastowiecznego żaglowca La Grace.
Piracki rejs rozpoczął się 15 marca w chorwackim Szybeniku. Celem załogi okrętu pływającego po Morzu Adriatyckim jest Wenecja. La Grace ma tam dotrzeć 30 marca. Po drodze rekonstruktorzy i miłośnicy historii mają okazję zawitać do miast położonych nad brzegiem Adriatyku.
- To jest w stu procentach impreza rekonstrukcyjna. Po raz pierwszy z udziałem Polaków. O rejsie poinformował mnie w grudniu mój przyjaciel z Warszawy. Wysłał mi zdjęcie statku i spytał czy w to wchodzimy. On wie że lubię żeglować i zawsze chciałem połączyć pasję żeglarstwa z rekonstrukcją. Byliśmy wcześniej razem na Orle Jumne - łodzi wikingów z wioski Słowian na wyspie Wolin. Pływaliśmy po wodach Zalewu Szczecińskiego i wodach niemieckich, zahaczając wtedy o Bałtyk. Ten rejs, na którym właśnie jestem to zupełnie inna bajka. Kiedy padła propozycja nie zastanawiałem się wcale i się zaciągnąłem bo już w tedy zapowiadało się na przygodę życia - opowiada Grzegorz Piotrowski, reprezentujący nie tylko ziemię chrzanowską, ale i Bractwo Rycerskie Ziemi Lipowieckiej.
Na przygotowanie do rejsu miał niespełna trzy miesiące. W tym czasie musiał się zapoznać z budową okrętu i z takielunkiem (ożaglowaniem) oraz uszyć stroje z epoki.
- Okręt jest czeski. W skład z załogi wchodzą głównie Rosjanie. Oprócz nich także Czesi i sześciu Polaków, w tym ja i mój kuzyn Konrad. W pierwszym dniu rejsu zostaliśmy podzieleni na cztery wachty sześcioosobowe. Każda ma swojego bosmana. Żeby nam było łatwiej się zintegrować podzielili nas na różne wachty. Tym sposobem wylądowałem sam wśród pięciu Rosjan. Wszystkie komendy, nazwy lin i masztów wydawane są po rosyjsku. Nigdy nie miałem okazji uczyć się tego języka, więc początek był strasznie trudny. Po dwóch dniach bariera językowa zaczęła zanikać. Pierwsze dwa dni trenowaliśmy na sucho w dokach. Wchodzenie na maszty i reje wymaga sporo odwagi i siły. Po tygodniu szkolenia załoga zgrała się ze sobą. Jest naprawdę świetnie. Jesteśmy gotowi, aby skierować się na Wenecję to jest nasz cel. Pod względem historycznym wszystko na pokładzie jest precyzyjnie dopracowane. Poznajemy tradycje panujące na okrętach w tamtych czasach. Dostajemy też wieczorny przydział rumu za dobrą pracę, a wieczorem śpiewy szanty we wszystkich językach - mówi Grzegorz Piotrowski.
dimetz14:43, 24.03.2019
Szybenik, Promosten az mysle o wakacjach. Jak co roku odwiedzam oba miasta.
Stary Komuch15:41, 24.03.2019
On już był wszystkim, rycerzem, legionistą, teraz piratem, a do niczego się nie nadaje
Wierny_Fan21:55, 24.03.2019
Tego to ja podziwiam
24.04.2025
WIELOLETNIE doświadczenie, kompleksowe wykonanie i...
22.04.2025
DREWNO opałowe, kominkowe, zrębki, Tel. 572-632-99...
22.04.2025
WYCINKA drzew, zrębkowanie, mulczowanie, Tel. 572-...
88 lat temu na Grunwaldzkiej w Chrzanowie
Przypomnę że od 1945 r do 1989 czyli w tym szarym komunistycznym kraju bez ,, radości" I dobrobytu jak tutaj Przełom pisze przybyło nas około 15 milionów ludzi. Od 1989 w zachodnim dobrobycie hehe nie przybywa nic a nawet ubywa nam ludności. Więc przestańcie prać młodym mózgi jak to było źle. Lata 70 były naprawdę na wysokim poziomie jak na tamte czasy i to w każdej dziedzinie. Do tej pory nie rozkradli tego co wtedy powstało
Ogień
22:11, 2025-05-12
Bezrobotni pracują za 12 złotych za godzinę
Ale za to ten pajac z PO Jerzy Kasprzyk dyrektor który na targu kupił wykształcenie jeździ nowiutkim BMW. Brawo POwcy,a ludzie powinni mu splunąć w tę POwską facjatę.
Tak dla Polski
21:57, 2025-05-12
Miłość do klasyków jest jak postępująca choroba
Wreszcie jakis wartosciowy artykul na tym pozal sie Boze portaliku.
Jan66
21:28, 2025-05-12
88 lat temu na Grunwaldzkiej w Chrzanowie
Też nie pamietam jakiejś atmosfery przygnębienia, smutku czy żałoby. Obiektywnie przyznaję, że żałoby po śmierci Józefa Stalina czy Bolesława Bieruta nie pamiętam, za to pamiętam lata 60/70/80. Na co dzień ludzie żyli sobie zwyczajnie. Może i niewątpliwie biedniej, ale spontanicznej radości i optymizmu było nawet więcej niż teraz. Podobno miarą optymizmu społeczeństwa jest liczba samobójstw i liczba urodzin. Dzieci rodziło się ze dwa razy więcej, a samobójstw było kilka razy mniej.
stary zgred
21:22, 2025-05-12