Teresa Rusek urodziła się w 1955 r. Dzieciństwo i wczesną młodość spędziła właśnie w Pile Kościeleckiej. Jeśli przeniesiemy się do czasów z przełomu lat 50. i 60 minionego wieku, to aż trudno będzie uwierzyć, że wtedy świat wyglądał zupełnie inaczej.
Zawsze mówiło się o dwóch końcach
- W Pile Kościeleckiej było parę gospodarstw. Tam, gdzie dzisiaj stoją te wszystkie piękne domy, rozciągały się pola uprawne. Rosły zboża, ziemniaki. Krowy się pasły. Taka to była wioska... – wspomina pani Teresa. - Moi rodzice: Julia i Władysław Głogowscy, mieli konia i krowę, świnie i kury. Ojciec pochodził z Piły, a mama z Płazy – precyzuje.
Zabudowania w Pile Kościeleckiej były rozrzucone, jakby rozsypał się różaniec, a jego paciorki poturlały się w przeciwne strony.
- Na Pile zawsze mówiło się o dwóch końcach. Jeden koniec i drugi koniec. Do dzisiaj starsi ludzie tak mówią – zapewnia pani Teresa.
Mieszka na pierwszym końcu, czyli od strony Trzebini i autostrady A4. To ulice: Jaśminowa, Kalinowa, Krótka, Magnoliowa, gdzie wciąż można zobaczyć stare domy. Drugi koniec znajdował się bliżej Kościelca, pod lasem. To przede wszystkim ul. Graniczna, której nazwa jest bardzo wymowna, ale też Dębowa i Słoneczna. Tutaj też zachowały się jeszcze gdzieniegdzie dawne zabudowania.
W mieście trochę inne życie
- W czasach mojego dzieciństwa nie było nazw ulic – zastrzega Teresa Rusek. - Żeby więc wiedzieć, gdzie kto mieszka, mówiło się o jednym i drugim końcu – wyjaśnia.
Pomiędzy tymi końcami falował krajobraz pól, łąk i pastwisk. Działał też sklep przy dzisiejszej ul. Trzebińskiej, przed mostkiem na Chechle, na skrzyżowaniu z Zieloną, który w swoim domu prowadziła pani Palka. Sprzedawała głównie artykuły spożywcze.
- Bo wtedy każdy miał swoje warzywa czy owoce. Nikt nie szedł po ziemniaki do sklepu... – śmieje się pani Teresa.
Potem powstał GS-owski sklep przy skrzyżowaniu Zielonej i Słonecznej. W Pile Kościeleckiej wszyscy się znali, bo nie było wielu mieszkańców. Dom Gromadzki, czyli dzisiejszy dom kultury, budowała cała wieś w czynie społecznym.
- Początkowo z pracą w państwowych zakładach było ciężko. A nawet jeśli ludzie mieli zatrudnienie, to popołudniami robili w polach. Podobnie dzieci po lekcjach. Na wsi nie było wolnego czasu – podkreśla.
Wszędzie chodziło się na nogach. Pani Teresa, jako dziecko, dreptała na piechotę z Piły Kościeleckiej do podstawówki w Trzebini. Tam i z powrotem.
- W mieście widziało się już trochę inne życie – przyznaje.
Tłumy nad zalewem Chechło
W latach 70. i 80. XX wieku Piła Kościelecka zaczęła się rozrastać. Przybywało nowych domów. Pewnie trochę jak magnes działał też zalew Chechło, na którym w czasach PRL-u, pod patronatem ciężkiego przemysłu trzebińskiego, prężnie rozwijały się sporty wodne i rekreacja.
Przed II wojną światową w miejscu dzisiejszego akwenu, w dolince, płynęła rzeka Chechło. Budowę zapory rozpoczęli Niemcy w okresie okupacji. Nie zachowała się jednak dokumentacja z tamtych czasów. Głównym powodem utworzenia zbiornika był brak wody dla ośrodka przemysłowego Trzebinia, a konkretnie takich rozwijających się zakładów, jak: rafineria nafty, huta cynkowa, zakład gumowy, węzeł kolejowy. 100 litrów wody na sekundę – takie było w czasie wojny szacunkowe zapotrzebowanie ze strony trzebińskiego przemysłu. W 1947 r. wynosiło już około 150 litrów na sekundę.
- Pamiętam, że na przykład w niedzielę tłumy mieszkańców Piły czy Bolęcina szły nad zalew. Organizowano tam pokazy sztucznych ogni, jakieś koncerty, festyny. Dzisiaj również dzięki zalewowi Chechło ludzie lgną do Piły Kościeleckiej. Ładne widoki, wokół lasy i w sumie cicha miejscowość. Prawie każdy posiada samochód, więc nie ma problemów z dojazdem – zauważa pani Teresa. - W swoim życiu miałam epizod blokowy na osiedlu Młodości w Chrzanowie, a jednak wróciłam na Piłę Kościelecką – dopowiada.
Wszyscy nazywali go Holendrem
Przez wiele lat najbardziej znanym mieszkańcem Piły Kościeleckiej był Johannes Hubertus Rongen. Mieszkańcy nazywali go Holendrem. Nie bez przyczyny. Z Holandii pochodził. Tam skończył studia, tam założył dobrze prosperującą firmę budowlaną. Tam też zaczął wykorzystywać swoją nadprzyrodzoną energię do pomagania ludziom w beznadziejnych przypadkach zdrowotnych. Tam się zakochał w Polce - uroczej Irenie. Dla niej zostawił swój kraj i biznes, w 1975 roku przeprowadzając się z Holandii do Polski, bo żona tęskniła za krajem i rodziną.
- Do Polski przyjechałem 15 grudnia 1975 r. Trudno było cokolwiek zdobyć, załatwić. Zawód magnetyzera nie był w Polsce oficjalnie uznawany. A że nie chciałem być traktowany jak szarlatan, dlatego długo i uparcie zabiegałem o wpisanie go do oficjalnego polskiego rejestru. Udało się to 15 lipca 1983 r. Już wtedy legitymowałem się tytułem doktora megnetyzmu. Miałem też licencję Spirituals Advisory Counsil na udzielanie pomocy we wszystkich kościołach świata, popartą honorową licencją Episkopatu Polski. Na zbiorowe seanse w świątyniach przychodziły tłumy ludzi, z nadzieją na uleczenie najróżniejszych chorób, w tym nowotworowych – wspominał na łamach „Przełomu” Johannes Rongen, który mieszkał w pięknym domu widocznym z ul. Chrzanowskiej w Pile Kościeleckiej. Zmarł 15 listopada 2023 r. w wieku 90 lat.
Stowarzyszenie przyjaciół
Urszula Wójcik mówi, że w Pile Kościeleckiej, jeśli ludzie narzekają, to raczej na to samo, co chyba wszędzie – na drogi. Przyzwyczaili się do wąskich gdzieniegdzie uliczek i jakoś sobie radzą. Jeden drugiego przepuszcza i jest OK. Przeszkadzają natomiast dziury w jezdniach.
- Poza tym przydałoby się więcej ścieżek rowerowych, ale to powinno się zmienić, bo takie trasy mają powstać wzdłuż Trzebińskiej i Krakowskiej. Wtedy dzieci będą mogły bezpiecznie dotrzeć na przykład do domu kultury – mówi Urszula Wójcik.
Kieruje Stowarzyszeniem Przyjaciół Piły Kościeleckiej, które powstało, żeby bardziej zintegrować mieszkańców. W każdy czwartek, obecnie o godz. 19, członkowie i sympatycy spotykają się w Wiejskim Domu Kultury, żeby m.in. pograć w karty, konkretnie w remika. Ponadto rozkładają stół do ping-ponga, są piłkarzyki, rzucają lotkami do tarczy. Jest sporo sposobów, żeby miło spędzić wolny czas.
W zeszłym roku, przez całe wakacje, co niedzielę, grali z dziećmi w siatkówkę na asfaltowym boisku przy WDK.
- Wszyscy przeżyliśmy, bo siatkówka na asfalcie to spore ryzyko – uśmiecha się pani Urszula. - Mamy dwóch panów grających w Trzebińskiej Lidze Siatkówki, której organizatorem jest właśnie nasze stowarzyszenie. Pomagają, podpowiadają i wszystko ładnie się zazębia – podkreśla.
Od września zeszłego roku wynajmują nieodpłatnie salę gimnastyczną przy Szkole Podstawowej w Bolęcinie, gdzie grają wyłącznie osoby dorosłe.
Zakasują rękawy
W styczniu Stowarzyszenie Przyjaciół Piły Kościeleckiej prowadziło ferie w WDK.
- Nasze dzieci jeżdżą do szkół w Bolęcinie, Trzebini, Chrzanowie. I tak naprawdę mogą się poznać tylko w trakcie naszych zajęć wakacyjnych czy feryjnych. Wtedy nieraz okazuje się, że mieszkają od siebie ulicę dalej – zauważa Urszula Wójcik.
Dom kultury zaczął działać pełną parą, bo wcześniej – jak mówi pani Urszula – stał właściwie pusty. Teraz m.in. z panią sołtys i innymi mieszkańcami zakasuje rękawy, bo własnymi siłami będą prowadzone drobne remonty w WDK, np. malowanie ścian, wymiana drzwi i mebli kuchennych. W pewnym stopniu posiłkują się też funduszem sołeckim i pomocą sponsorów.
Sołtys Piły Kościeleckiej i jednocześnie radna gminy Trzebinia Magdalena Pagacz to „rockandrollowa kobieta”. Żywiołowa, uśmiechnięta, wszędzie jej pełno.
- Teraz ważną sprawą jest regulacja prawna dróg w Pile Kościeleckiej, żeby można je wyremontować. Cały czas za tym chodzę do urzędu. W nocy się obudzę i wiem, które ulice są do roboty – stwierdza.
Podkreśla, że w planach jest rewitalizacja terenu przy domu kultury w Pile Kościeleckiej.
Grubym tematem do załatwienia jest kanalizacja, której w ogóle nie ma we wsi. Większość mieszkańców korzysta z przydomowych szamb. Jak z ciemnego tunelu powoli wyłania się pomysł na budowę głównego kolektora kanalizacyjnego na Chrzanowskiej w Pile Kościeleckiej i Topolowej w Chrzanowie.
- Ta inwestycja umożliwiłaby w przyszłości skanalizowanie kolejnych obszarów Piły Kościeleckiej, a także Bolęcina i terenu tzw. Chechło Południe w gminie Chrzanów – wyjaśnia Szymon Wyrwik, dyrektor ds. innowacji i rozwoju Wodociągów Chrzanowskich.
Coraz więcej mieszkańców
Sołtys Magdalena Pagacz mieszka przy Chrzanowskiej w Pile Kościeleckiej od 1999 roku.
- Gdy się tutaj wprowadziliśmy, nie było jeszcze tylu domów. Piła będzie się dalej rozbudowywać, ponieważ mamy wiele działek, m.in. prywatnych, przeznaczonych na sprzedaż – zaznacza pani Magdalena.
Z kolei do gminy należy duży obszar między Słoneczną, Podleśną i Zieloną. W przyszłości więc z pewnością zgęści się środek Piły Kościeleckiej. Co powoduje, że przybywa mieszkańców?
- Dobra lokalizacja, bo i blisko Chrzanów, i Trzebinia. A u nas nieruchomości są najdroższe w okolicy – przypomina pani sołtys. - Mam dużo zapytań o działki, w szczególności nad samym zalewem Chechło. W ostatnich latach w Pile Kościeleckiej pojawiło się sporo ludzi napływowych – mówi.
Spójrzmy na przykładowe ceny w deweloperskich ofertach internetowych. Nowy dom w zabudowie bliźniaczej przy Granicznej w Pile Kościeleckiej to koszt prawie 700 tys. zł za 124 mkw. Na tę chwilę natomiast właściwie brak wystawionych na sprzedaż starszych domów oraz działek budowlanych.
Piła Kościelecka to jedyne miejsce w powiecie chrzanowskim, w którym od lat mieszkańców przybywa. W 2018 roku żyło tutaj 126 osób mniej. Lokalna społeczność zyskuje średnio 21 nowych mieszkańców rocznie.
- Do kogokolwiek nie zwrócę się o pomoc, to nigdy nikt mi nie odmówił. Lepszych mieszkańców nie można było sobie wymarzyć. Jestem bardzo zadowolona – chwali sołtys Magdalena Pagacz.
______________________________
W latach 1954-1959 wieś była siedzibą gromady Piła Kościelecka. Po jej zniesieniu znalazła się w gromadzie Bolęcin. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa katowickiego. Od 1899 roku przebiegała tędy linia kolejowa nr 103 z Trzebini do Spytkowic. Działała do 2002 r., kiedy to ruch pasażerski na tej linii został zawieszony.
Archiwum Przełomu nr 06/2025
23.05.2025
KRAWCOWĄ zatrudnię 509-063-675
20.05.2025
PRACOWNIKÓW ogólnobudowlanych. Tel. 601 998 930
22.04.2025
DREWNO opałowe, kominkowe, zrębki, Tel. 572-632-99...
22.04.2025
WYCINKA drzew, zrębkowanie, mulczowanie, Tel. 572-...
Autobusy MLD. Ile osób podróżuje
Ten autobus nie jest dla czerwonego powiacimi chrzanowskiego. Jeśli Krzeszowice Zabierzów i Trzebinia będą chciały to marszałkowo utrzyma ten autobus . I dobrze bo to dla ludzi. Czego nie może pojąć przełomowa banda komuchów i faja Maciaszek i jego POwska mafia.
Karol
17:32, 2025-06-05
Zamykają drogę w Trzebini. Zmiany w kursowaniu autobusó
Zaraz, zaraz... Czegoś tu nie rozumiem. Linia 9 dojeżdża do Czyżówki do samego wieczora. Tymczasem zastępcza linia zakończy dzień w Czyżówce już o godzinie 15:59. Co mają zrobić ludzie pracujący do wieczora w tygodniu kiedy będzie docierać tylko linia zastępcza? Wziąć urlop w pracy? Dyszy wstydu nie masz! Wolisz oszczędzić i nie zapłacić kierowcy z popołudniowej zmiany niż zapewnić ludziom powrót do domów!
mtch
16:56, 2025-06-05
Koniec parkowania na zakazie w Chrzanowie
Przełom to jedno wielkie gow2no
zyczliwy
15:45, 2025-06-05
Profesor niezłomny z liceum w Chrzanowie
Dziękuję za to wspomnienie LO w Chrzanowie przed II wojną było już dobrze znane i takie postacie jak wspomniany profesor to kuźnia edukacyjna i etyczna młodych pokoleń. Bo to każdego zawodu musi być powołanie, człowiek jest szczęśliwy jak do pracy idzie zadowolony.
Miro
09:57, 2025-06-05
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz