Przełom Online
Józef Kuć nie żyje
Miał 73 lata. Prawie całe zawodowe życie związał z Trzebinią. Tutaj, w swoim ośrodku, wyszkolił tysiące kierowców.
Człowiek wesoły, towarzyski, szybki, nieprzewidywalny. Zawsze interesowały go samochody. Mawiał, że życie bez samochodu jest niemożliwe. Pierwszym jego dwuśladem i powodem do dumy, był moskwicz 412 - obiekt pożądania wszystkich kierowców w latach 70. Potem były trabanty, w tym jeden charakterystyczny, żółty, mobilna reklama jego firmy.
Sam jakiś czas był kierowcą. Opowiadał, że autokarem zjechał pół Europy wożąc wycieczki. W jego biografii był też epizod taksówkarski w Krakowie. W l. 70 związał się z trzebińskim oddziałem PZMot. W l. 90 w Górce założył własny ośrodek.
- Przeszkoliłem ok. 32 tys. kierowców. To tak jak, bym nauczył jeździć całą Trzebinię - żartował przed 14 laty w wywiadzie dla "Przełomu". Dziś pewnie tę liczbę absolwentów trzeba by co najmniej podwoić.
Ważne były dla niego ludzkie problemy. Angażował się w akcje charytatywne. Pod koniec życia to wydawało się dla niego najważniejsze.
Józef Kuć zmarł po dłuższej chorobie w poniedziałek, 16 lipca. Jego pogrzeb odbędzie się w Rybnej, w czwartek, 19 lipca, o godz. 14.
Komentarze
5 komentarzy
Komentarz został usunięty z powodu złamania regulaminu.
Święte słowa.
@VitekSprytek - o sposobie parkowania bardziej decyduje kultura osobista, mniej umiejętności techniczne.
Kondolencje, tylko dlaczego kierowcy z KCH nie potrafią właściwie zaparkować samochodu? Dlaczego często potrzebują 1,2 miejsca parkingowego?
"jak nie chcesz hamować przed tamtą furą, to ciśnij rzęcha...." 37 lat temu od Libiąża do Żarek - 126p, jechaliśmy po pieczywko. skromny człowiek - WIELKA POSTAĆ