MAŁOPOLSKA
Wicewojewoda Zbigniew Starzec: Ograniczamy przekaz, by nie powodować zbędnej paniki
Po wczorajszej informacji o pierwszym zarażonym koronawirusem w powiecie chrzanowskim rozpętała się dyskusja, dlaczego w oficjalnym komunikacie nie podaje się gminy, z której pochodzi ta osoba. Zapytany przez "Przełom" wicewojewoda Zbigniew Starzec wyjaśnia, dlaczego wprowadzono takie ograniczenia przekazu.
Zarówno Ministerstwo Zdrowia na szczeblu centralnym, jak i wojewoda małopolski zalecają, by informacje na temat osób zakażonych oraz objętych kwarantanną były teraz podawane wyłącznie w odniesieniu do poszczególnych powiatów, bez rozbicia na gminy. Chodzi o to, że strach przed wirusem powodować może wśród ludzi ostracyzm wobec tych, którzy są zarażeni oraz ich rodzin, a także osób przebywających na kwarantannie.
- Wiele osób zarażonych, a dobrze się czujących, odbywa domową kwarantannę, wyobraża sobie pani podanie takiej informacji do publicznej wiadomości? Dlatego postanowiono ograniczyć przekaz, by nie powodować zbędnego strachu i nikomu niepotrzebnej paniki - tłumaczy wicewojewoda Zbigniew Starzec.
Również służby sanitarne podkreślają, że przekazywanie do wiadomości publicznej tak szczegółowych informacji nie przyczynia się do poprawy sytuacji epidemicznej, a rodzi różne zachowania społeczne.
Często jednak ludzi komunikują się sami ze sobą i informują o przypadkach zakażeń. Przykładem jest Kalwaria Zebrzydowska. Gdy ukazała się informacja o pierwszych zakażeniach w powiecie wadowickim, na klatce schodowej w Kalwarii, gdzie zarażona para pozostawała w izolacji domowej, pojawiły się kartki z informacją na ten temat.
- Tę parę spotkał społeczny ostracyzm, a na ich temat pojawiło się wiele nieprawdziwych informacji, o czym poinformowali nas, przysyłając mejla do redakcji - mówi "Przełomowi" Karina Płaszczyca z portalu wadowice24.pl.
Zarażeni tłumaczyli w nim, że w sytuacji, w której się znaleźli, potrzebują po prostu wsparcia i spokoju. Tymczasem traktowani są jak trędowaci.
Przeczytaj także:
Pierwszy zarażony koronawirusem w powiecie chrzanowskim
Komentarze
3 komentarzy
A może są osoby, które chcą bezinteresownie pomogą zakażonym? Czy wszystkich wg słów wojewody mamy mierzyć pojęciem hejter? Na kogo mogą liczyć zakażeni jeśli bliscy nie mogą choćby chcieli im pomóc? Czy coś więcej trzeba mówić? Większość z nas, zwykłych prawdziwych Polaków będzie niosła pomoc potrzebującym. I choćbyśmy padli na tzw. mordkę to i tak zostaniemy zhejtowani. Reszta pod rozwagę dla .... wiadomo kogo
najprościej nie podawać nic do publicznej wiadomości. Tłumaczenie, że spotkało tych ludzi sporo hejtu jest żadnym tłumaczeniem. Reszta sąsiadów chce żyć bezpiecznie i w miarę normalnie. Tak ciężko to zrozumieć? Wiele starszych osób nie korzysta z internetu i jedyną formą kontaktu z informacjami są lokalne źródła przekazu. mam mamę, która ma 83 lata, czyta ze zrozumieniem większość artykułów w przełomie oraz gazecie krakowskiej. Jest zatroskana pandemią tak w powiecie, województwie jak i całej Polsce. Mimo wieku uważa, że najlepszą wiadomością jest najgorsza prawda niż cukierkowe kłamstwo. Zdała mi konkretne pytanie. Gdzie są prawdziwe działania lokalne i ogólnopolskie? Jedyna informacja stale przewijająca się w prasie i pozostałych mediach, to wybory majowe, ciągłe podawanie wyników sondaży i ogromny mało doceniony wysiłek Ministra Szumowskiego. Tyle w temacie. Pozdrawiam
Stara towarzyszy szkoła. Wielu PISoBOLSZWIKÓW odrobiło lekcje na Mysiej .