Luszowice
No i po co to już rozkopali?
Coraz większe utrudnienia czekają kierowców przejeżdżających przez Luszowice. Drogowcy usunęli kilkadziesiąt metrów asfaltu po jednej i po drugiej stronie wiaduktu kolejowego. Trzeba zwolnić, żeby na nierównościach nie uszkodzić samochodu.
Trwa budowa nowego wiaduktu kolejowego w Luszowicach i nowej drogi, która do niego poprowadzi. Do tej pory większych utrudnień nie było. Zaczęły się w lipcu, gdy drogowcy ściągnęli asfalt na części ul. Styczniowej. Zarówno od strony Chrzanowa, jak i od strony centrum sołectwa.
Chwilami ruch odbywa się wahadłowo i trzeba odstać swoje, żeby tędy przejechać.
- Nie wiem, po co tę drogę rozkopali. Można było z tym zaczekać. O ile od strony Chrzanowa coś się dzieje, to na odcinku po drugiej stronie wiaduktu w kierunku Sierszy nikt nic nie robi! - zauważa czytelniczka z Luszowic.
- Nowa droga i jej połączenie z aktualną zostaną wykonane najwcześniej za kilka miesięcy. Do tego czasu kierowcy będą poruszali się po jezdni zerwanej do poziomu podbudowy. Za kilka tygodni powstałe dziury będą tak głębokie, że trzeba będzie jeździć "wężykiem" po całej szerokości - tłumaczy kolejny kierowca.
Czy rzeczywiście robót nie można było zaplanować inaczej, by zminimalizować uciążliwości dla kierowców? PKP PLK, która zleciła inwestycję, twierdzi, że nie.
- Budowę wiaduktu w Luszowicach poprzedza przebudowa infrastruktury podziemnej. Obecnie trwają prace przy kanalizacji ogólnospławnej. Zmiany w organizacji ruchu są konieczne - mówi Dorota Szalacha z PKP PLK.
Komentarze
1 komentarz
A od Stelli na oś. Południe po co ? Już trzeba jeździć slalomem.