Libiąż
Pamiętają o Helence
W środę mija rok od zamordowania w Boliwii wolontariuszki z Libiąża Heleny Kmieć, która w tym kraju miała pomagać w ochronce dla dzieci.
W najnowszym, papierowym wydaniu "Przełomu," publikujemy rozmowę z siostrą wolontariuszki Teresą Kmieć.
- Tak po ludzku nie rozumiem, dlaczego Helenka zginęła. Widząc jednak, ile dobra spowodowała jej śmierć, wiem, że to miało sens - przekonuje.
Libiążanka zginęła w wieku 26 lat. Miała przez pół roku pomagać siostrom zakonnym w prowadzonej przez nie ochronce dla dzieci w boliwijskim mieście Cochabamba. Zginęła od ciosów nożem w czasie napadu na placówkę. Pośmiertnie została patronką jednej z ulic w Libiążu i honorową obywatelką miasta. Powstała także fundacja jej imienia.
Z okazji pierwszej rocznicy śmierci Heleny Kmieć w środę 24 stycznia o godz. 18 w jej macierzystej parafii św. Barbary zostanie odprawiona msza święta. Ma ją sprawować jej wujek ksiądz biskup Jan Zając. Kwadrans wcześniej wierni będą się modlić przy jej grobie. Wydawnictwo św. Stanisława w Krakowie wydało też ostatnio broszurę na temat zamordowanej "Warto pięknie żyć", która jest rozprowadzana w libiąskich parafiach.
Komentarze
3 komentarzy
Rozumek. A czy musi coś robić żeby mieć swoje zdanie?
LUCYNA13. A Ty co robisz dla innych???
SORRY ALE PRZESADZAJĄ Z TĄ HELENĄ!