"jaro1"; niewiele zrozumiałem z Twojego pouczającego wywodu, ale jeszcze raz pokrótce i na przykład; w Europie i na całej półkuli północnej, w ciągu ostatnich kikudziesięciu tysięcy lat (w dziejach tylko życia na Ziemi to jak kilka sekund), były trzy tzw. "zlodowacenia". Polegały one na tym, że klimat w Europie na zmianę ocieplał się i oziębiał tak, że morza zamarzały do dna, a ląd połowy kontynentu pokryty był kilkudziesięcio, a czasem kilkuset metrową warstwą lodu. Ślady ich są do dziś widoczne i oczywiste i do dziś nie ma przekonywującego wytłumaczenia dlaczego tak się stało. Wręcz przeciwnie, pojawiają się wciąż nowe teorie naukowe, podważające dotychczasowe wytłumaczenia tego zjawiska. Więc skąd ta pewność tej pani, że to co ona mówi jest prawdą? To że na świecie jest tak dużo ludzi, że z tego powodu (przeludnienie) może dojść do zniszczenia życia na Ziemi to inna sprawa. Nie mieszaj tego z klimatem, o którym wiemy tyle, że niewiele wiemy. Znamy roczny cykl pogodowy, natomiast reszta jest dla nas zagadką; dlaczego w średniowieczu było cieplej, dlaczego w XVII-XVIII wieku doszło do stukikudziesięciuletniego ochłodzenia zwanego "małym zlodowaceniem", tylko się domyslamy i spekulujemy. Dalej wstecz nie wiemy prawie nic. Dlatego wypowiedź tej pani traktuję jako rodzaj nowej religii; ona wierzy w to co mówi. Wolno jej. Ja nie mam obowiązku w to wierzyć.

Napisany przez stary zgred, 03.10.2020 08:28