Nie masz konta? Zarejestruj się

Chrzanów

O wiadukcie na Krakowskiej mówiono w całej Polsce. To mogła być największa katastrofa w historii Chrzanowa

05.02.2023 19:00 | 5 komentarzy | 12 401 odsłon | Michał Koryczan

Ponad 14 lat temu doszło do pożaru cysterny pod wiaduktem nad ul. Krakowską w Chrzanowie. Gdyby wybuchła, to z powierzchni ziemi zniknęłyby pewnie kamienice przy ulicy Krakowskiej, MOKSiR, Centrum Handlowe Max...

5
O wiadukcie na Krakowskiej mówiono w całej Polsce. To mogła być największa katastrofa w historii Chrzanowa
Pożar cysterny w 2008 r.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Po starym wiadukcie na ul. Krakowskiej nie ma już śladu. W ramach modernizacji chrzanowskiego odcinka linii kolejowej obiekt został wyburzony, a w jego miejsce stanął nowy. Przejazd pod przebudowanym wiaduktem został otwarty w piątek, 3 lutego.

Również w piątek, ale przeszło 14 lat temu, bo 26 września 2008 roku, o wiadukcie na ul. Krakowskiej mówiono w całej Polsce. Wówczas w Chrzanowie doszło do jednego z najbardziej niebezpiecznych wypadków w historii miasta.

- Jechałem z drugim kierowcą z Brzeźna do Jaworzna. Na skrzyżowaniu było zielone światło, więc skręciłem w prawo. Na liczniku miałem około 20 km/h. Zobaczyłem biegnącą do góry ulicę i oświetlające ją lampy. Nie wiedziałem, że wjechałem pod wiadukt. Nagle poczułem szarpnięcie i usłyszałem huk. Wokół samochodu zrobiło się jasno. Zaczęliśmy z kolegą uciekać. Cysterna zakleszczyła się pod wiaduktem - relacjonował kierowca.

Tu po 20.00 cysterna przewożąca propan-butan utknęła pod wiaduktem kolejowym nad ul. Krakowską. Zahaczyła o przęsło. Doszło do uszkodzenia zbiornika. Istniała realna groźba jego eksplozji. Po szybkiej konsultacji z ekspertami, strażacy rozpoczęli kontrolowane wypalanie niebezpiecznego gazu i schładzanie cysterny.

Tomasz Zymun, ówczesny zastępca komendanta KP PSP w Jaworznie, mówił w mediach, że gdyby doszło do wybuchu, kula ognia zmiotłaby wszystko w promieniu 300 metrów. Kamienice przy ulicy Krakowskiej, MOKSiR, Centrum Handlowe Max i dyskont Biedronka. Pole rażenia fali uderzeniowej sięgnęłoby nawet kilometra.

Trwająca 25 godzin walka z płonącą cysterną zakończyła się szczęśliwie w sobotę o 21.19. Wszyscy odetchnęli głęboko.

W 2008 r. komendantem powiatowy PSP w Chrzanowie był Marek Bębenek, obecny dyrektor Muzeum Małopolski Zachodniej w Wygiełzowie. Oto jak na łamach „Przełomu" wspominał zdarzenie z września 2008 r.

- To jedno z tych zdarzeń, których nigdy nie zapomnę. Już po telefonie od dyżurnego miałem świadomość, ile to może potrwać i czym może się skończyć. Akcję zaczynaliśmy mając świadomość ryzyka potężnej eksplozji. Najważniejsze, że nikt od początku nie działał pochopnie. Zdawaliśmy sobie sprawę z zagrożenia, ale w takich sytuacjach strach towarzyszy strażakom tylko w pierwszych minutach. Potem się już człowiek przyzwyczaja. Młodych odsunęliśmy jednak na margines ryzyka utraty życia.
Jednym z najbardziej dramatycznych momentów było na pewno wejście naszych strażaków Macieja Cabały i Józefa Kwiatka do szoferki cysterny. To oni wyłączyli silnik samochodu i zabrali całą niezbędna dokumentację. Obaj zgłosili się na ochotnika. Pamiętam, jak spojrzeliśmy sobie w oczy i jak poszli. Płonący zbiornik udało się zaczopować drewnianym kołkiem, który przekazaliśmy potem na pamiątkę burmistrzowi Ryszardowi Kosowskiemu. Kołek trafił do chrzanowskiego muzeum. Dobrze, że po tym wszystkim została tylko taka pamiątka, a nie na przykład tabliczka pamiątkowa na ul. Krakowskiej z moim nazwiskiem
.


Czytaj również

Trzebinia zagrała na szóstkę z Kalwarianką

Większość autobusów nie pojedzie pod wiaduktem kolejowym w Chrzanowie

Klub piłkarski czeka walka o utrzymanie i przetrwanie

Zapadlisko na stadionie piłkarskim w Trzebini

Piłkarki ręczne z całej Polski zagrają w Libiążu

Nagrody czekają na sportowców, trenerów i działaczy