Ostatnia wizyta: Obecny czas: 20.4.2024 13:02


Wszystkie czasy w strefie UTC (czas letni)


Regulamin forum


Kliknij tutaj, aby zobaczyć regulamin forum



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 24 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 17.3.2010 21:05 
Przypomniałem sobie przeczytaną kilka lat temu książkę Marka Harnego. Jest to powieść, w której fabuła miesza się z faktami z nie tak odległej przeszłości. Marek Harny, zabrzanin z urodzenia, wychował się na Podhalu. Jest także dziennikarzem, pracuje w Gazecie Krakowskiej.
W zasadniczym planie fabuła "Urodzonego z wiatru" tkwi na Podhalu. Dużo w tej fabule jest czytelnych tropów dot. "Ognia" - J.Kurasia. Jak i wiele innych skojarzeń. Książka ta długo nie mogła być wydana, głównie z powodów politycznych. Trzydzieści lat trwały zabiegi autora o wydanie "Urodzonego z wiatru".

Szczególnie zapraszam Aletheię do dyskusji i spostrzeżeń. Zapewne tej książki Aletheia nie przeoczyła. Nie jest to wprawdzie Herbert z Panem Cogito, który dla mnie jest trudno przyswajalny.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 18.3.2010 16:38 

Dołączenie: 7.1.2009 22:13
Posty: 281
Pochwały: 3
Z pewnością nie przeczytałam wszystkich książek, które warto by znać, jednak "Urodzonego z wiatru" rzeczywiście nie przeoczyłam (znowu będzie z "leśnymi" w tle, co jest?).

Podejmuję więc wyzwanie podyskutowania o niej, choć przyznaję, że czas zatarł wiele szczegółów dotyczących fabuły. Pewnie także i tych związanych z autentycznymi postaciami czy wydarzeniami (czytałam ją w czasie, kiedy Kurasiowi odsłaniano pomnik w Zakopanem). Pamiętam jednak całość powieści: wielowątkowej, wielopłaszczyznowej jeśli chodzi o czas akcji, budzącej ogromnie dużo refleksji rozmaitej natury: historycznej, ideowo - politycznej, moralnej, filozoficznej, egzystencjalnej (nawet w wymiarze biologicznym!) i jakie tam jeszcze można wymyślić. Choć została napisana niezwykle sprawnie i posiada, w moim odczuciu, doskonałą narrację - łatwo przyswajalną w formie, to gorzej trawi się jej treść. Dla mnie była to lektura depresyjna, dołująca, pesymistyczna. Książka taka jak czasy, o których opowiada. Czasy straszne, które okrutnie obeszły się nie tylko z pokoleniem im współczesnym, ale i następnym, co doskonale pokazują losy "urodzonego z wiatru". Po jej przeczytaniu wymyśliłam nawet, że dziedziczenie cech odbywa się nie tylko na poziomie biologicznym, ale także duchowym; taka "genetyka duchowa". Niestety jest ona równie deterministyczna i polega na dziedziczeniu po przodkach "losu ludzkiego". Tragicznego losu.

Oczywiście, że sięgnęłam po nią ze względu na "Ognia", choć przecież nie on jest głównym bohaterem. Ale bez cienia Kurasia, nie byłoby tej powieści. Biografia Kurasia stanowi paradygmat, wzór wszelkich "zakręceń" bohaterów tej książki, zwłaszcza tytułowego.

Urodzony z wiatru (bohater fikcyjny - Andrzej) to postać tragiczna w różnych wymiarach. Po pierwsze posiada coś, co można nazwać "syndromem dziecka Anety K" (przepraszam - dziwne skojarzenie). Staje przed nim pytanie o ojca - iście hamletowskie, trzeba przyznać - kto jest ojcem: bohater czy ubek? Los matki – równie dramatyczny z wielu powodów: jako żona partyzanta była "wtyczką" leśnych w UB, z wszystkimi konsekwencjami: nieślubną (?) ciążą i potem więzieniem. Ojciec bohatera: żołnierz "Ognia", niby zginął w walce partyzanckiej, ale tak naprawdę nie wiadomo, wyklęty w PRL, dla wielu bohater; w ogóle potem okazuje się, że to niekoniecznie on jest ojcem. Uff…

"Urodzony z wiatru" nie bardzo wie kim jest, nie bardzo wie co ma w życiu robić. Relacje z ludźmi, zwłaszcza z kobietami, układają się różnie – dominuje jednak wyobcowanie.
Nad tym wszystkim unosi się duch Kurasia: dość odległy, ale nieodzowny jako tło, modelowy w swym skomplikowaniu i niejednoznaczności.

Książka, w moim odczuciu, prezentuje życie we wszystkich odcieniach szarości, bez czarno – białych schematów (gdyby ktoś chciał takowych szukać). Właściwie nie posiada ona żadnego na wskroś pozytywnego "nieskazitelnego" bohatera. Nie jest to zatem literatura parenetyczna. W tym przypomina mi trochę film "Rewers" mówiący o tych samych mniej więcej czasach - w sumie film równie dołujący.

Ale dawka refleksji, których dostarcza książka na różnych poziomach, jest zaiste nie-do-przetrawienia! Szczególnie utkwił mi w pamięci ten wątek z mordem Żydów pod Krościenkiem (autentyczny). Z bohaterów zaś równie autentyczny - i aby zadośćuczynić wymogom "lokalności" - Gniadosz.


Góra
Offline Profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 21.3.2010 19:25 
Aletheia. Recenzja błyskotliwa i nader trafna. Marek Lubaś-Harny (jako autor) prawdopodobnie miałby uwagi. Książka ta jest częściowo dokumentalistyczna jak i detektywistyczna. Zaprawiona odpowiednią dozą fabuły będącą spoiwem całości. Zakończenie nie daje nam odpowiedzi co do losu jej bohatera. Ale jest to celowy zabieg autora. Bo tak naprawdę głównym powodem jest przypomnienie "żołnierzy wyklętych". Może nie "leśnych", bo tymi "leśnymi" także były różne zbrojne ugrupowania mieniące się partyzantami.
Postać "Ognia" i jego podkomendnych przewija się cały czas w tle, faktycznie już jak cienie z tych tragicznych lat.

Historia Podhala jest pełna sprzeczności. Mimo, iż to nasze trzebińsko-chrzanowskie "czerwone zagłębie" wykreowało wielu ważnych funkcjonariuszy ówczesnej PPR i UB, to na Podhalu utworzono Goralenvolk z braćmi Krzeptowskimi na czele. Podczas wojny rodzinę J.Kurasia wydali Niemcom miejscowi, tj. z jego rodzinnego Waksmundu. Wielu z miejscowych współpracowało w czasie okupacji z Niemcami, potem przeszli na współpracę z UB. I takich także likwidował "Ogień". Zginął wskutek zdrady jednego lub kilku zaufanych swoich żołnierzy. Dość pokrętnie to opisał Machejek w "Rano przeszedł huragan", naświetlił to od strony aparatczyka partyjnego - jakim był.

W tej książce jest wiele odniesień do prawdziwych postaci. "Gniadosz" to przecież Stanisław Wałach - nasz "ziomek". Można się i domyślić nazwisk zdrajców Kurasia. Do dzisiejszego dnia miejscowa ludność okolic Nowego Targu i Waksmundu jest podzielona w kwestii oceny działalności "Ognia". Nie ma się co dziwić - bo żyją rodziny tych, co zginęli z ręki "Ognia" za współpracę z okupantem oraz z UB.

Poniżej zdjęcie z uroczystości odsłonięcia pomnika "Ognia" i jego żołnierzy w Zakopanem. Z prawej strony w jasnym garniturze to syn "Ognia" - Zbigniew Kuraś. Do dzisiaj nie zna miejsca pochówku swojego ojca - a bardzo chciałby to wiedzieć. Wiedział nieżyjący już St.Wałach i obiecał Zbigniewowi to przekazać przed swoją śmiercią. Nie zdążył. Albo nie odważył się ujawnić wszystkich faktów.
Załącznik:
zdjęcie..jpg
zdjęcie..jpg [ 38.11 KiB | Obejrzany 53428 razy ]

Panu Regulaminowi wyjaśniam: źródłem tego zdjęcia jest Tygodnik Podhalański. Także krakowski Dziennik Polski. Także IPN Kraków. Posiada to zdjęcie także wielu uczestników z uroczystości odsłonięcia pomnika w Zakopanem ku czci Żołnierzy Wyklętych. Nie ma tu absolutnie naruszenia praw autorskich. Jak i dobrego imienia rodziny Kurasiów.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 23.3.2010 22:09 

Dołączenie: 7.1.2009 22:13
Posty: 281
Pochwały: 3
Druidzie. Zgadzam się z Tobą, że w "Urodzonym z wiatru" fikcja literacka jest jedynie pretekstem, aby przypomnieć wydarzenia i osoby, z którymi historia nie obeszła się łaskawie, a nawet sprawiedliwie. Na temat Ognia wyprodukowano w PRL tyle półprawd, ćwierćprawd i zwykłych kłamstw, że zadaniem podstawowym jest odsłonić, na ile jest to dziś możliwe, jak było naprawdę. A dążenie do prawdy jest w tym wypadku fascynujące. Staram się być na bieżąco, choć oczywiście za eksperta w tych sprawach nie mogę uchodzić. Zajmuję się tym wyłącznie hobbystycznie.

Dziś już z całą pewnością wiemy, że nie tylko książki naszego "Zdzicha" (S. Wałacha) są gniotami (Gniadosz z powieści to chyba mutacja gniota z gnidą), choć to one trafiły pod strzechę każdego niemal domu na Podhalu. Publikacja Machejka także nie posiada żadnej wartości dokumentalnej, była literaturą jedynie propagandową. Rzekomy pamiętnik Ognia, który (podawany jako autentyk) był obficie przytaczany na stronach "Rano przeszedł huragan" - został całkowicie spreparowany przez Machejka. Stwierdzono to ponad wszelką wątpliwość. Dowodzi tego choćby sprawa mordu dokonanego na Żydach, którą Machejek, a za nim Gross, przypisali Ogniowi (w powieści Harnego wątek pojawia się wielokrotnie). Dokumenty świadczą o czymś innym, a sprawa, na ile dało się dociec prawdy, została wyjaśniona (pisano o tym zarówno w Dzienniku Polskim jak i Tygodniku Powszechnym).

To prawda, że historia Podhala pełna jest sprzeczności. Tę dialektykę ukazuje także Marek Harny w "Urodzonym z wiatru". Przecież dziadek głównego bohatera powieści (Andrzeja) był w Goralenvolku, miał z braćmi Krzeptowskimi konkretny interes do załatwienia. Pokazywał się w towarzystwie Himmlera i Franka. Temu pierwszemu grał nawet na skrzypcach Marsza zbójnickiego z "Harnasi". (nb. rozdział, w którym Andrzej przybywa do domu dziadków na Krzeptówkach należy do najzabawniejszych w lekturze). W powieści przywołana jest także działalność wielu partyzanckich ugrupowań niezwiązanych z Ogniem. Często skutki ich przestępczej działalności zapisywano na konto Ognia. Nierzadko także UB stosował wobec niewinnej ludności odpowiedzialność zbiorową za pomoc partyzantom. Dotkliwe represje spotykały mieszkańców Waksmunda – to oni najbardziej ucierpieli za pomoc (rzeczywistą bądź domniemaną) partyzantom. Tam faktycznie postać Ognia budzi do dziś wiele emocji.

Denerwuje mnie jednak w "Urodzonym z wiatru" brak jakichkolwiek rozstrzygnięć wartościujących. Zapewne Autor liczy na inteligentnego czytelnika, któremu wystarczy pootwierać furtki i pozostawić wszelkie możliwe dopowiedzenia. Rodzi to jednak we mnie uczucie niedosytu. Nie chodzi tu o postać głównego bohatera. W końcu umiera on dość prozaicznie - na zawał serca, gdzieś w Ameryce, u boku kobiety, która zdaje się nie była miłością jego życia. Chodzi o te inne rozstrzygnięcia. Właśnie z tła.

Wracając zaś do powieściowego Gniadosza, czyli S. Wałacha. Toż to przecież jeden z ojców założycieli trzebińsko – chrzanowskiego "czerwonego zagłębia". Nie musiał mieć charyzmy. Przedwojenna bieda w koalicji z ubóstwem moralnym (zwłaszcza tuż po zakończeniu wojny) spowodowała, że nowy porządek wszedł jak przysłowiowy nóż w masło. Wałach przysłużył się naszej małej ojczyźnie - nie ma co ukrywać. Główna ulica Chrzanowa powinna nosić imię Armii Ludowej - ku czci towarzysza Wałacha. A przez wielu historyków uważany jest on za najczarniejszą twarz krakowskiej bezpieki. Jeśli chodzi o sprawę Kurasia: kilku historyków rozmawiało z Wałachem przed jego śmiercią. Wiadomo, że miał on znaczący (także osobisty) wkład w pojmanie Ognia. O wielu rzeczach mówił dość otwarcie, natomiast gdy pytano go o miejsce pochówku Kurasia - bardzo gwałtownie tracił pamięć i zapadał na kompletną amnezję. Dokumenty poświadczają jedynie to, że Wałach był ostatnim człowiekiem, który mógł wydać dyspozycje co do miejsca pochówku Kurasia. Zadbano o to, aby nie został pochowany na Podhalu - by jego grób nie był miejscem demonstracji niepodległościowych. Ostatni raz ciało martwego Ognia widziano oficjalnie na dziedzińcu kamienicy, w której siedzibę miał WUBP. Tu ślad się urywa.


Góra
Offline Profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 24.3.2010 22:09 
Aletheia. Na pewno zwróciłaś uwagę na rolę narratora w tej powieści. Nie trudno się domyślić, że narratorem jest sam autor, tj. Marek Harny. Z fikcyjnym bohaterem Andrzejem Kurniawą (a może nie fikcyjnym?) dużo go wiąże. Ten sam rocznik (1946), potknięcie na studiach z powodu id marcowych, wspólny pobyt w przymusowej służbie wojskowej jak i nawet zbieżny wątek erotyczny - chociaż u narratora nie spełniony. Także znajomość Podhala jak i dzieciństwo oraz młodość tam pozostawioną.

Rozstrzygnięcia wartościujące (termin kapitalny!) możemy mieć w poezji naszych romantyków, a bardziej w powieściach naszych pozytywistów. Okres międzywojnia to przecież kontynuacja romantyzmu i pozytywizmu. J.Kuraś, póżniejszy "Ogień", w początkowym okresie swojego życia był romantykiem o ludowym zabarwieniu i pozytywistycznym zacięciu. Wychowany w rodzinie inteligenckiej i wysoce patriotycznej. Realia wojny potrafią każdego zmienić. Za swój romantyzm zapłacił największą cenę - cenę życia swoich najbliższych, którzy zginęli w zasięgu jego wzroku. I odtąd z romantyka-powstańca przerodził się w zemstę - przyjmując pseudonim "Ogień". I tym "ogniem" wymierzał sprawiedliwość wg swojego uznania. Były i też pomyłki, wprawdzie nieliczne.

Autora i jego przesłanie łatwo jest mi zrozumieć. Ale dopiero w dorosłym życiu. W dzieciństwie byłem tak samo karmiony propagandą partyjno-ubecką, jak powieściowy Andrzej oraz narrator. Andrzej z nabożeństwem słuchał swojego nauczyciela, szczególnie jak ten tępił "bandy" na Podhalu - jako oficer UB. Podobnie ja (z otwartymi ustami) słuchałem opowieści ojca mojego szkolnego kolegi z sąsiedztwa, jak ten brał udział w zwalczaniu "bandy Ognia". A był wtedy porucznikiem UB i dowodził nim kapitan "Gniadosz". I tenże porucznik UB był nawet komendantem placówki w Szczawnicy, gdzie faktyczną władzę wtedy miał jeden z dowodców od "Ognia". Wyobrażam sobie, jak ci z UB i Milicji musieli się bać o swoje życie. Także w sąsiedztwie byli i inni UB-ecy, ale na bardziej bezpieczniejszych stanowiskach - bo w swojej okolicy.

Machejek wymaga szerszego "rozeznania". Był to aparatczyk komunistyczny z krwi i kości ale także niezły literat. Machejek sobie przypisuje wmocnienie "czerwonego zagłębia" w powiecie chrzanowskim. Czy mówi Ci cokolwiek nazwisko Pierzynka? Jest i wiele nazwisk z tego okresu. Niekoniecznie negatywnych. Ci ludzie wierzyli w to, co robią. A bieda granicząca z nędzą oraz ubóstwo intelektualne w naszym "zagłębiu" było ogromne. Więc i była podatna gleba. Co także Machejek podkreślał i umiejętnie wykorzystał. Z perspektywy tamtych lat sytuacja ówczesna była nie do przyjęcia dla spauperyzowanej ludności. Totalne bezrobocie, pogarda dla biednego obywatela i sanacyjny rząd rujnujący państwowy budżet potężnymi wydatkami na zbrojenia. Zbrojenia w niczym adekwatne do powstałej nowej doktryny nowoczesnej wojny wstępnie przećwiczonej w Hiszpanii.
Machejek faktycznie wymyślił lub sfałszował rzekomy pamiętnik "Ognia". Był w konflikcie z "Gniadoszem" - bo sobie przypisał sukces likwidacji "Ognia" i jego podkomendnych. Wtedy Machejek był I sekretarzem PPR w Nowym Targu. Natomiast w Krakowie szefem UB był płk. Światło - ten, co uciekł na Zachód. Jego polecenia wykonywał kapitan Wałach - nasz "ziomek".

Myślę, że muszę przeczytać to opracowanie Wałacha. Skoro wtedy "Wałach" był prawie w każdym podhalańskim domu?. Bo było czarno na białym, że jednak istniała zbrojna opozycja na Podhalu przeciwko "władzy ludowej". A Goralenvolk pomału odchodził w zapomnienie. O braciach Krzeptowskich na Podhalu mówi się różnie. Nie byli typowymi sługusami okupanta. Zostali sprytnie zmanipulowani przez Niemców. Skoro sąsiednią Słowacją rządził ksiądz katolicki z niemieckiego nadania, to dlaczego nie miałoby być takiego mini księstwa góralskiego? Dla Krzeptowskich skończyło się to tragicznie. A jeden z nich niejednego akowca wyrwał z gestapowskich łap. Goralenvolk rozsypał się, kiedy Niemcy zażądali żołnierzy na front wschodni. W prosty sposób - prawie wszyscy początkujący żołnierze-górale zdezerterowali z świeżo utworzonych oddziałów w ramach Goralenvolku.

Jak kiedyś będziesz podróżowała tą szosą z Łopusznej przez Krościenko do Szczawnicy, to zerknij w Kluszkowcach na ten "grający" pomnik autorstwa Hasiora. Te "Grające Organy" postawiono ku pamięci poległych, którzy zginęli z ręki "Ognia". Czyli w naszej małej wojnie domowej, w tym wypadku o "Utrwalenie władzy ludowej". Ten niby pomnik obecnie jest skorodowany, pełno na nim obscenicznych napisów i różnych śmieci. Jako ciekawostkę podaję, iż nigdy te organy nie zagrały na wietrze. Bo wiatr miał każdorazowo urachamiać organy. A w pracowni Hasiora podobno zagrały.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 28.3.2010 15:21 

Dołączenie: 7.1.2009 22:13
Posty: 281
Pochwały: 3
Druidzie. Oczywiście, że zwróciłam uwagę na narratora. Powieść posiada naprawdę ciekawą kompozycję. Co jakiś czas trzecioosobowy narrator porzuca swoją wszechwiedzę i wchodzi do powieści jako jej bohater (staje się narratorem pierwszoosobowym). Jest to na zmianę narrator obiektywny i subiektywny. To bardzo ciekawy zabieg kompozycyjny. W ogóle zadziwiający jest ten jego (narratora) kontakt z Andrzejem Kurniawą. Można momentami odnieść wrażenie, że działa na zasadzie alter ego swego bohatera. Daje się odczuć ten ich nieustanny dialog wewnętrzny, który prowadzą.

"Urodzony z wiatru" sporo mówi o pokoleniu urodzonym tuż po wojnie. To też taki mały obrachunek z trudnymi czasami. Może i ciekawymi, ale zastanawiam się czasem czy Polak wyłącznie po to znajduje się na świecie, by oglądać rzeczy ciekawe?

Druidzie, myślałam, że trochę bardziej na mnie "pokrzyczysz" za te rozstrzygnięcia wartościujące. Oszczędziłeś mnie, choć spodziewałam się, że napiszesz słów kilka o mojej naiwności, nieświadomości historycznej, bezkrytyczności. No i w ogóle co taka "smarkula" może wiedzieć o dylematach moralnych ludzi uwikłanych w takie czasy?

Ale przyznaję, że czytając powieść, rzeczywiście trochę oczekiwałam tych rozstrzygnięć wartościujących. Wiem, że to nie jest takie proste. Nawet "Urodzony z wiatru" pokazuje, że nie można ocenić postaw, decyzji, działań ludzi w tamtym czasie stosując do nich dzisiejsze normy. Życie w PRL wytworzyło swoisty rodzaj etyki, moralności. Myślę tutaj zarówno o fikcyjnych bohaterach książki (np. Andrzej dorabiał sobie handlując "lewym" – kradzionym towarem) jak i tych historycznych. Choćby Ognia. Partyzantka NIE jest przecież stanem normalnym, nie można ocenić wielu decyzji dowódców patrząc na nie dzisiejszymi oczami. Do tego dochodzą te bardzo ludzkie i najsilniejsze odruchy np. gniew. Myślę tu o śmierci najbliższych członków rodziny "Orła", który stał się "Ogniem". Wydaje mi się, że rozumiem go, muszę rozumieć, choć oczywiście nie mam tak mocnego doświadczenia gniewu. Niesprawiedliwość, która czasem "ożywia" mój gniew, niczym nie może równać się tej, która stała się udziałem ludzi uwikłanych w wojnę czy lata tuż po niej.

Ale też myślę, że najtrudniej przyjdzie ocenić czasy PRL tym, których młodość na nie przypadła. Tak więc nie jest to proste także dla Marka Harnego. Zawsze ohyda zbrodniczego przecież systemu politycznego, mieszać się będzie ze wspomnieniem czegoś, do czego sentyment niezmiennie będzie się miało – do lat młodości „durnej i chmurnej”. Z braku rozstrzygnięć wartościujących nie robię więc absolutnie zarzutu. Przyjmuję wszystkie odcienie szarości w tym względzie, bez tych czaro – białych rozstrzygnięć.

Druidzie. W Twoim poście poruszyła mnie jednak bardzo sprawa Machejka. Piszesz o nim: „Był to aparatczyk komunistyczny z krwi i kości, ale także niezły literat”. Tutaj to się trochę zagotowałam, bo swego czasu oberwało mi się za Machejka (choć ostatecznie przyniosło to wiele dobrego). Druidzie zapomnij o tym , że był to "niezły literat". Był to naczelny grafoman PRLu. Fakt, że stał na czele "Życia Literackiego" przez ponad 40 lat, wcale nie świadczy o tym, że z literaturą albo choćby z przyzwoitą polszczyzną miał coś wspólnego. Zajmowałam się swego czasu jednym z poetów tzw. Nowej Fali (to poeci rocznik 1945 i 46). Otóż na określenie stylu pisarskiego Machejka używali oni terminów machejkizm czy machejcyzm. Nie jest to komplement dla redaktora "Życia Literackiego". Machejek był serwilistycznym działaczem partyjnym, do delikatnych wiatrów zmian w PRL umiał się zawsze odpowiednio ustawić, dlatego przetrwał, ale słusznie mówiono o takich ludziach, że gdyby nie PRL, to oni pasaliby krowy. To jest także prawda o Machejku. Nie wiem też nic o jego działaniu na terenie powiatu chrzanowskiego, bardzo bym Cię prosiła o informacje jeśli coś o tym wiesz. Machejek pochodził z Miechowa. Poeta Adam Zagajewski (spotkałam go parę dni temu w filharmonii, na tych "przystawkach" do Festiwalu Ludwiga van Beethovena, słuchaliśmy Chopina) w jednym ze swoich wierszy rozsławił jego słynną wołgę, którą poruszał się po swoim rodzinnym mieście (przez to zainteresowałam się Machejkiem). Machejek był prymitywem, ale miał wielkopańskie gesty. Gdy przejeżdżał wspomnianą wołgą (raczej go przewożono), to rzucał gawiedzi zebranej na rynku miechowskim cukierki. Taki drobny gest, a ile mówi o człowieku! Określano go jako: najbardziej groteskowa postać literacka w PRL, syn ziemi miechowskiej i I sekretarz w Nowym Targu, monstrualny grafoman, bohater niezliczonych anegdot związanych z używaniem napojów wyskokowych. Podobno S. Mrożek czerpał z jego felietonów inspiracje do swoich absurdalnych sztuk. O Machejku można by jeszcze pisać: barwnie i zabawnie. W każdym razie przełożyć Machejka na polski to wyczyn nie lada, wiem, bo próbowałam (raczej mi kazano to czynić). Druidzie, nie zajmuj się Machejkiem. Szkoda Twego cennego czasu. I zdrowia prawdopodobnie też. Lepiej pogrzebać w ogródku lub iść na spacer. Kto wie, może bardziej warto poczytać Wałacha. Choć to też naczelny propagandysta anty –Ogniowy, to przynajmniej daje obraz tego jak w PRL kształtowano świadomość o Ogniu (zwłaszcza na Podhalu). Słyszałam, że nauczyciele tam mieli nawet obowiązek przerabiać wybrane fragmenty z Wałacha jako lekturę obowiązkową.

Druidzie. Dzięki Ci wielkie za to co piszesz. Dla mnie to ma dużą wartość, więc proszę o jeszcze.
No i jeszcze te organy Hasiora. Świetny wątek, doskonałe skojarzenie. Oczywiście, że znam, zawsze przyglądam się im z ciekawością. Nie mogę przeboleć, że tamtejsze władze samorządowe nie zadbają o nie. WIATR to piękny symbol, na Podhalu szczególnie chyba czytelny. Wystarczy przecież z Organów zdjąć tablicę, która uczyniła z nich obrzydliwy UBelisk i zastąpić ją czymś innym. Wiatr to w pierwszej kolejności symbol zmienności, wszelkich zmian - jak ta pogoda ostatnich dni…

I jeszcze mały prezencik związany z lekturą. Jedno z moich ukochanych miejsc w Gorcach. Kaplica pod Turbaczem zwana także kaplicą partyzancką. Z pewnością doskonale znasz to miejsce. Zawsze chętnie tam wracam (sezon turystyczny rozpoczynam każdego roku od Turbacza). Zawsze też odkrywam tam coś nowego. Otoczenie kaplicy mocno naznaczone jest rozmaitymi symbolami patriotycznymi. UB starało się je zlikwidować, nie udało im się jednak zapobiec budowie kaplicy (powstała w 1979 roku). Przepraszam za jakość zdjęcia, zrobione z telefonu, a ja mam najgorszy telefon pod słońcem. I niech taki zostanie. Zdjęcie raczej miało utrwalić moje refleksje tego dnia. Nie spodziewałam się, że kiedyś go wykorzystam.


Załączniki:
turbacz.jpg
turbacz.jpg [ 36.11 KiB | Obejrzany 53288 razy ]
Góra
Offline Profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 30.3.2010 21:12 
Aletheia, Twój ostatni post winien być tutaj jak najdłużej. Wybacz, że taki grafoman jak moja zrzędna osobowość śmie jeszcze odpowiadać Tobie. Odpowiem, jak umiem - może w stylu Machejka.

Otóż od tego grafomańskiego literata zaczęła się moja ciekawość historii Podhala. Oczywiście w młodym wieku przeczytałem "Rano przeszedł huragan". Wcześniej był Jalu Kurek i "Grypa szaleje w Naprawie". Potem, wstyd się przyznać, emocjonowałem się Reniakiem (inaczej Marian Strużyński, agent UB) i jego powieścią "Niebezpieczne ścieżki". Nie mówiąc o sąsiedzkiej indoktrynacji w moim miejscu zamieszkania przez b.Ub-wców biorących czynny udział w walkach z zgrupowaniem "Błyskawica" - czyli z Ogniem". Nawet miałem propozycję pracy od jednego z nich - w tym wiadomym budynku w Krakowie. Jak na młodego człowieka, to trochę tego za dużo. Przy okazji nie było mi wtedy po drodze z Kościołem. Takie to były realia życia w PRL-u. Pokusy kariery były różne, niektóre na wyciągnięcie ręki. Najlepszy okres dla kariery (lub "karierowiczostwa") - to "gierkowszczyzna". Był już tzw. socjalizm "z ludzką twarzą". Szpetnie zweryfikowany w 1976 r. po zajściach w Radomiu. Jakoś nie skorzystałem z tych socjalistycznych ułatwień - chociaż nie do końca. Coś tam zawsze zostało, w myśl tischnerowskiego homo sovieticusa. Lata PRL to była moja młodość i nie tylko moja. Nie śnilo mi się np.rzucać koktajlami Mołotowa w konsulat ZSRR na Westerplatte w Krakowie czy też na czołgi Czerwonej Armii stacjonujące w Polsce. Po prostu obecność wojsk radzieckich traktowaliśmy jak coś normalnego i niezbędnego. W ramach obrony przed tymi ciągle groźnymi "imperialistami". Nawet zachwycaliśmy się Organizacją Wyzwolenia Palestyny i nie mogliśmy pojąć, jak to Żydzi potrafili w ciągu kilku dni złoić d..y tym Arabom. I to Arabom w polskich czołgach produkowanych na bazie T-70. Niektórzy mówili wtedy, że znów Polacy górą. Bo izraelskimi dowódcami byli polscy oficerowie pochodzenia żydowskiego, którzy zostali w Palestynie z armii Andersa. Była także Kuba i Fidel Castro. To był komunistyczny majstersztyk - pod bokiem Amerykanów zostały zainstalowane wyrzutnie rakiet z głowicami jądrowymi. Byliśmy wtedy o krok od wojny nuklearnej. Faktycznie III wojna już trwała kilkanaście sekund. Przytomność umysłu amerykańskiego dowódcy torpedowego niszczyciela na Karaibach spowodowała uruchomienie "czerwonej linii" USA -ZSRR. W naszym kraju wtedy na potęgę wykupowano cukier i mąkę. Szeptana propaganda mówiła: w kraju spokojnie, a mówią o wojnie.

I jak tu można było się doszukać "rozstrzygnięć wartościujących"? Marek Harny "Urodzonego z wiatru" nie mógł inaczej napisać. To była jego młodość i jego ówczesne realia. Aby to wszystko zrozumieć, to trzeba było najpierw dorosnąć. I trafić na odpowiedniego interlokutora. Bo rodzice albo się bali, albo byli niewyrobieni politycznie. Albo byli w UB. To nie tak, jak teraz - gdzie odwaga nic nie kosztuje. Gdzie jest dostęp do wszelakich publikacji - a nie tylko do Putramenta i Machejka. Gdzie granice są otwarte i nie wszedzie jest niezbędny paszport. Paszport, który się ma w domu a nie w szufladzie funkcjonariusza SB.
To, co teraz mamy, było niewyobrażalne dla ówczesnego pokolenia. Mamy i nie doceniamy. Mówimy o jakiś głupotach, że Moskwę zamieniono na Brukselę. Kto tak mówi, to powinien się leczyć na "główkę".

Wyciągnęłaś mnie na zwierzenia, Aletheio. Chylę czoła przed takimi "smarkulami", jak się sama określiłaś. Jesteś niedościgniona w każdym temacie. Jak pociągniesz dalej temat, to bardziej zgłębimy bohaterów "Urodzonego z wiatru". Bo jest ich tam dużo. Ciekawy wątek to dziadek Andrzeja - Kurniawa. Jak również Wacek Krzeptowski. Wacek Krzeptowski został powieszony na smreku w Krzeptówkach - tuż przed końcem wojny. Powiesili go partyzanci z pod Babiej Góry, z zgrupowania "Kurniawa". Dlaczego tak szybko i bez sądu wojennego? Bo wiedział za dużo, głównie o "przyjaźni" Sierowa z Himlerem. Było to w Zakopanem. A potem niebawem równoległe czystki naszej inteligencji.

PS. Dziękuję za zdjęcie.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 7.4.2010 21:48 

Dołączenie: 7.1.2009 22:13
Posty: 281
Pochwały: 3
Z prawdziwą przyjemnością wracam do "Urodzonego z wiatru", skoro ocalał z forumowej pożogi. Co prawda spóźniam się z odpowiedzią, ale czuję się rozgrzeszona, jako że sam Władimir Władimirowicz przybył dziś do Katynia… 50 minut po czasie. Samolot z oddalonej 200 km Moskwy okazał się mało punktualny. Dla uczczenia tego wydarzenia (spóźnienia premiera), obok "czekania na Godota", należy wpisać do naszych słowników nowy frazeologizm: "czekanie na Putina" (choć w moim przypadku było to nie tylko cierpliwe, ale i twórcze czekanie).

Druidzie. Ależ Ty wnikliwie przeczytałeś "Urodzonego z wiatru"! Naprawdę podziwiam, no i oczywiście chciałabym trochę wykorzystać Twoją wiedzę – zwłaszcza, że zadeptuję czasami Podhale i spotykam tu i ówdzie mniej lub bardziej żywe ślady Ognia i jego partyzantów. Także ludzi, którzy jak ja próbują to wszystko pojąć.
Trochę już było o rodzicach Andrzeja Kurniawy, ale rzeczywiście dziadkowie – to osobliwi bohaterowie. Nie przepadali oni za sobą. Ten ze strony matki – Kossakowski był patriotą, przedwojennym inteligentem, nauczycielem; zdobył sławę równą krakowskim profesorom, stał się autorytetem w okolicy. Z jego ust pada wyjaśnienie (nie wiem szczerze mówiąc na ile prawdziwe) że Ogień objął posadę w nowotarskim UB po to, aby "wciągnąć" tam swoich ludzi i posiadać informatorów. Faktem jest, że Józef Kuraś był szefem PUBP w Nowym Targu od 23 marca do 11 kwietnia 1945 r (zaledwie kilkanaście dni) - źródła IPN podają, że w randze porucznika. Dziwne czasy, ale wallenrodyzm bym zrozumiała. Zwłaszcza, że do Ognia taka postawa pasuje.

Dziadzio Kossakowski nie mógł wybaczyć dziadkowi Kurniawie Goralenvolku, choć ten drugi, mimo że raptus i zawadiaka, miał także piękny patriotyczny wątek w swej biografii. Jego szlachetna postawa w wojnie bolszewickiej uwieczniona została w pamiętnikach legionistów. Pewnie nie bez powodu Józef Kurniawa pochodził z Krzeptówek. Podobno zgłosił swój akces do Goralenvolku, bo mu Wacek Krzeptowski obiecał, że syna Wawrzyńca nie wezmą na roboty do Niemiec. Wawrzyniec ostatecznie przystał do partyzantki, do Ognia. Oczywiście zginął. Tak to bywa z dobrymi intencjami rodzicielskimi… czasem nie wiadomo co lepsze dla dzieci.
Starzy: Kossakowski i Kurniawa nie ułatwili więc wnukowi sprawy. Dodatkowo, jakby na złość, historia "odezwała się" w prezencie, który Andrzej otrzymał pośmiertnie po dziadku Kurniawie. Chodzi o skrzypce, bezbłędnie zidentyfikowane przez lutnika ze względu na ich wyjątkowość. A należeć mogły tylko do Żyda – Jakuba Zuckerberga. Dość symboliczny prezent od dziadka składającego niegdyś hołd okupantowi, który "wymyślił" holocaust.

Okrutne to przekleństwo ciekawych czasów! Wydaje mi się, że nie umiałabym w nich żyć. Zresztą w tych, o których pisałeś w poprzednim poście też nie byłoby mi łatwo. Choć zachwyciło mnie to Twoje pisanie. Chyba wszyscy urodziliśmy się zbyt wcześnie. A nie ma chyba nic gorszego jak urodzić się zbyt wcześnie. No chociaż jest… urodzić się zbyt wcześnie i w nieodpowiednim miejscu.

Druidzie. Przy okazji Ognia przyszedł mi do głowy jeszcze jeden temat. Nie ukrywam, że liczę tu na Twoją pomoc. Chodzi o pogranicze polsko – słowackie z okresu przed i tuż po wybuchu II wojny światowej. Dziś już dość otwarcie mówi się o agresji Słowacji na Polskę w 1939 roku, ale gdy dowiedziałam się o tym po raz pierwszy (w szkole o tym nie uczyli) byłam naprawdę zdumiona. Paradoksalnie, z tematem zetknęłam się w słowackiej Habovce, skąd wspinałam się na Rohacze. O zgrozo! Słowacy dokształcali mnie w zakresie historii ojczystej. Dziwne, ale podróże jednak kształcą - nawet tak niedalekie. Potem - wyjeżdżając często w okolice Babiej Góry, zaczęłam dostrzegać, że fakt ten wpisał się w biografie wielu ludzi. Nigdy jednak nie miałam czasu, aby gruntowniej zająć się tematem. Odłożyłam go, jak to się mówi ad calendas graecas, czyli chyba do emerytury. Jeśli ktoś zechce mi ją przyznać. Nie za zasługi, a tytułem sprawiedliwości. Choć sprawiedliwie to mojemu byłoby, gdyby mi lata pracy liczono podwójnie. Inaczej nie będzie sprawiedliwości na tym świecie. Nadto umrę nie zrozumiawszy tego, dlaczego w jednym domu, w rodzeństwie, starsi bracia kończyli polską podstawówkę i słowackie gimnazjum, a młodsze siostry na odwrót.


Góra
Offline Profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 8.4.2010 22:09 

Dołączenie: 7.1.2009 22:13
Posty: 281
Pochwały: 3
Słów kilka o naszym rodaku Stanisławie Wałachu (aby zadość uczynić wymogom lokalności).
Fragment wywiadu z historykiem dr Filipem Musiałem, który ukazał się w Dzienniku Polskim 16 lutego 2010.

Cytuj:
Moim zdaniem inna postać zasługuje na miano najbardziej mrocznej. Człowiek znany w Krakowie, szef krakowskiej bezpieki w latach 70. i autor kłamliwych książek poświęconych walce z podziemiem - Stanisław Wałach. Należy o nim pamiętać z kilku powodów. Nie tylko dlatego, że do swoich publikacji wprowadził niesamowitą ilość kłamstw oczerniających żołnierzy podziemia, ale przede wszystkim dlatego, że to on koordynował najbardziej krwawe akcje przeciwko podziemiu na przełomie lat 40. i 50. To on nadzorował akcję, w której złapano, przewieziono do Krakowa i rozstrzelano partyzantów oddziału Wiarusy, a więc tego, który powstał po rozbiciu zgrupowania mjr. Józefa Kurasia "Ognia". To on uczestniczył w akcji, w której rozbito Polską Podziemną Akcję Niepodległościowców i jej zbrojne ramię, czyli oddział Żandarmeria - oddział partyzancki działający na nowosądecczyźnie. W obliczu licznych aresztowań partyzanci Żandarmerii postanowili przedostać się przez Czechosłowację na południe Europy. Nie wiedzieli, że bezpieka zorganizowała kombinację operacyjną, w konsekwencji której ich łącznikiem i przewodnikiem po stronie czeskiej był funkcjonariusz tamtejszej bezpieki. Partyzanci, którzy nie mogli już walczyć, którzy zdali sobie sprawę, że możliwości zbrojnego oporu w kraju są już wyczerpane i którzy chcieli po prostu przeżyć i wydostać się z Polski, zostali przez czechosłowacką bezpiekę wprowadzeni w zasadzkę. Wywieziono ich autobusem do wąwozu, a dowodzący akcją Wałach dał tam rozkaz otwarcia ognia. Zginęło kilku partyzantów, dowódca PPAN Stanisław Pióro popełnił samobójstwo. Z relacji tych, którzy przeżyli (i przeszli później niebywale bestialskie śledztwo w krakowskim urzędzie wojewódzkim) wiemy, że Wałach miał wówczas chodzić między rannymi partyzantami i nad kilkoma się znęcać. Dodajmy, że nie została do końca wyjaśniona pewna karta Wałacha z czasów okupacji. Jako żołnierz Armii Ludowej w sposób nadzwyczajny uniknął mianowicie aresztowania podczas wsypy jego komórki. Po wojnie w resorcie toczyło się śledztwo, w którym zastanawiano się, czy nie było to efektem jakiejś nieczystej gry ze strony Wałacha. Wszyscy towarzysze zostali bowiem złapani przez gestapo i wywiezieni, a on sam ocalał i stał się najważniejszą osobą w oddziale.


Góra
Offline Profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 6.1.2011 5:09 

Dołączenie: 6.1.2011 4:42
Posty: 2
Wy sobie tu gaworzycie na temat śp. partyzanta i działacza (wielkiego dodam),
epoki PRL-u Stanisława Wałacha, na łamach >portalu ziemi chrzanowskiej<.
A co na ten temat zamieszczono w portalu pobliskiego Libiąża?
Jak widać poniżej, wasze racje nie są "jedyne i słuszne ideowo" :viva:

Łyk lokalnej historii…
W maju przypada rocznica wydarzenia,
które miało miejsce w Libiążu w 1944 roku.
Właśnie w 1944 roku 6 maja, w libiąskim
lesie został zlikwidowany przez Niemców
bunkier, w którym ukrywali się partyzanci z
oddziału Gwardii Ludowej (późniejszej Armii
Ludowej) im. Jarosława Dąbrowskiego.
Tak więc w roku 2009 mija 65 lat od tego
wydarzenia. Z tej okazji warto przypomnieć
jego krotką historię. Oddział powstał w
końcu roku 1942. Założycielem i dowódcą był Stanisław Baran ps. Bolek.
Na początku działali jako tzw. grupa libiąska, później dołączyła grupa
mętkowska (pod dowództwem Stanisława Wałacha ps. Zdzich). Partyzanci
przeprowadzali szereg akcji dywersyjnych oraz akcji kolejowych polegających
na rozkręcaniu torów i wykolejaniu pociągów. Oddział posiadał kilka
miejsc pobytu, jednak głównym był bunkier w libiąskim lesie. 6.05.1944
r. Niemcy zorganizowali wielką obławę, której celem był libiąski bunkier,
wraz z załogą. Na skutek zdrady znali miejsce lokalizacji bunkra, jednak
był on tak dobrze zamaskowany, że nie mogli go znaleźć. Dopiero użycie
ciężkiego sprzętu (niektórzy twierdzą że czołgu) spowodowało zarwanie
się stropu bunkra i wtedy wywiązała się nierówna walka pomiędzy partyzantami
a okupantem. Część z dziewięciu partyzantów przebywających
wtedy w bunkrze poległo na miejscu.: Stanisław Baran („Bolek”) - szef
sztabu AL obwodu V, Józef Szalonek („Walek”), Józef Gęborski („Kuna”),
Bronisław Pierzchała („Zbyszek”) i Roman Trybuś („Zygmunt”). Ciężko
ranni partyzanci: Wincenty Poznański („Adam”), Alojzy Zajas („Lojzik”),
Józef Dudek („Wiktor”) i Jan Czubaja („Antek”), zostali przewiezieni
do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu i tam zamordowani. W miejscu
gdzie znajdował się bunkier leśny oddziału partyzanckiego, jest teraz
pomnik upamiętniający te wydarzenia. Pomnik ten wielokrotnie zmieniał
swój wygląd. Na obecnym jeszcze niedawno znajdowała się mosiężna tablica,
na której była opisana historia oddziału, niestety została skradziona
(podobnie jak płotek okalający pomnik) najprawdopodobniej przez handlujących
metalami. W 1969 roku otwarto w Libiążu Szkołę Podstawową
nr 3, której nadano imię Stanisława Barana „Bolka”. W szkole tej zorganizowano
Izbę Pamięci otwartą 4.05.1974r. (zlikwidowaną w latach 90-tych),
w której znajdowały się liczne zdjęcia i dokumenty dotyczące działalności
oddziału partyzanckiego na naszych ziemiach.
Myślę, że powinniśmy od czasu do czasu przypominać o historii naszego
miasta i o wydarzeniach, które go dotyczą. Nawet tej historii, która być
może niektórym wyda się w obecnych czasach zbędna i wręcz niepoprawna
politycznie. Nie powinniśmy o tym zapominać! Paweł Siuda

Tyle artykuł, a ja ze swojej strony dodam,
abyście przestali szkalować mojego ulubionego autora,
jego >partyzanckie noce< były moją najlepszą lekturą
w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych.
(dwie pozostałe również, jednak nieco później)


Góra
Offline Profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 6.1.2011 13:31 
Zdzichu 1, dyć to najprawdziwso prowda łotym Wałochu, co tu napisołeś.
Tylko zapomniałeś dodać, iż to "Zdzich" zdradził Stanisława Barana i jego ludzi.
Tak mówią w Żarkach i w Libiążu. A po wojnie "Zdzich" błyskawicznie awansował w strukturach nieocenionego MBP (obecnie Miejskie Biblioteki Publiczne).
Pomógł mu bliski przyjaciel z prawie sąsiedniej wsi, niejaki gen. Franciszek Księżarczyk. Ta wieś wtedy - to Jeleń pod Jaworznem.
Do swojej lektury dołącz Droga w ogniu. Wiesz ? U nas w Trzebini mamy nawet osiedle im. Gen. Waltera.
Do niedawna także mieliśmy ul. Gen.Waltera Świerczewskiego - ale przyszło nowe i zmieniło tę ulicę na Naczelnika Piłsudskiego. Ale i tak jesteśmy lepsi w tym temacie od Twojego (tak przypuszczam) Libiąża. Mamy więcej takich pamiątkowych nazw ulic i u nas nikt nie zrywa tych tablic na złom.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 6.1.2011 14:29 

Dołączenie: 25.2.2010 16:27
Posty: 94
Druid pisał tutaj na samym początku o "Urodzonym z wiatru", niestety nie czytałem, ale obiecuje przeczytać, jak tylko zdobędę tę pozycje. Ale polecam oglądnąć jeśli nie widzieliście filmu: "A potem nazwali go bandytą", przesyłam nawet link do pierwszego odcinka http://www.youtube.com/watch?v=ZBJfMnblfkw następne odcinki znajdziecie bez problemu. Druid pewno film widział, ale mimo to wydaje mi się że możemy tutaj poleciał go oglądnięciu jako załącznik do tego co tu pisaliście!

A taka jeszcze jedna uwaga nasuwa mi się na myśl do: Zdzichu 1 a mianowicie Stanisław Wałach nie był i nie jest autorem tych pozycji. Pewno wszyscy wiemy o tym, że Wałach nie był wstanie napisać takich dzieł. To, że jego imię i nazwisko znajduje się na okładce nie oznacza, że faktycznie jest autorem. A prawdziwego autora chyba już nie poznamy, no może przesadzam, ale ciężko będzie stwierdzić jednoznacznie kto jest autorem tych dzieł iście literackich.

A druidowi i nie tylko wszystkim zainteresowanym polecam przeczytać: "Ogień król Podhala" Jana Szczerkowskiego. Wydaje mi się że już gdzieś pisałem na forum o tym:). lektura miła szybko się czyta, ja kupiłem za 4 zł w centrum taniej książki na Grodzkiej w Krakowie:)


Góra
Offline Profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 6.1.2011 17:38 

Dołączenie: 6.1.2011 4:42
Posty: 2
Druid - widzę, że lubisz przedrzeźniać i wyśmiewać się z ludzi,
dowodem tego, Twoja pierwsza linijka postu, co chciałeś udowodnić?
Ja dobrze wiem co, ale sytuacja jest odwrotna, pochodzę z Krakowa,
a ściślej ze śródmieścia i mimo, iż nie mieszkam w tym mieście
od dwóch lat, spędziłem w nim sporo ponad trzydzieści.
A z Twoich stron, bardziej bliska jest mi Trzebinia niż Libiąż czy Chrzanów.

Nie wiem po co przytaczasz mi tu postać gen. Waltera, był bardzo kiepskim dowódcą,
nie nadawał się zupełnie do tego co robił, przyczynił się do śmierci dużej liczby
żołnierzy na froncie wschodnim, w odróżnieniu od np. marszałka Rokossowskiego,
który był doskonałym strategiem i w jego operacjach straty w ludziach
były ograniczone do minimum.

Wracając do Wałacha, to owszem, zdradził oddział, ale jedynie w Twoim umyśle,
bo nie ma żadnych źródeł, które by rzucały na "Zdzicha" chociaż cień podejrzeń.

A Ty? jesteś gatunkiem domowego pismaka-politykiera, usiłującego wybielać historię,
ale to przez takich jak Ty i Tobie podobni polska nie była przygotowana do wojny
w 1939 i poniosła klęskę, przez takich jak Ty krzykaczy doszło do Powstania Warszawskiego,
które było jedynie rzezią ludności cywilnej i zagładą miasta, to tylko przykłady.

Jednak najważniejszym przykładem jest chwila obecna, dzięki takim "szanownym obywatelom"
ludzie dzisiaj nie mają pracy, nie mają co jeść, popatrz na Śląsk, Dolny Śląsk (szczególnie Wałbrzych)
na Lubuskie, Pomorze czy inne regiony, siedzisz na d**** przed komputerem
i wypisujesz bzdury, ale Ty sobie wypisujesz, a połowa narodu już jest poza krajem,
i zapewne większość już tam zostanie, bo do biedy i złodziei nikt wracać nie ma ochoty!
Ale może komuś się wydaje, że dla niego zostanie więcej? ja na to nie liczę,
swój honor mam, ale i zdanie: przydali by się dzisiaj tacy "Zdzichowie", oj przydali...


Góra
Offline Profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 7.1.2011 7:55 
Zdzich1.Z Twojego pierwszego postu można bez trudu zauważyć prowokację. Dlatego też odpisałem tak, jak napisałem. Musiałem Ci kiedyś (a może niedawno na tym forum) nadepnąć na odcisk, toteż mnie poszukałeś akurat w tym temacie.
Nie zamierzam z Tobą dalej dyskutować. Ani też nie próbuję dociekać, z którym kolejnym osobnikiem mam do czynienia.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Temat postu: Re: Marek Lubaś-Harny - "Urodzony z wiatru"
PostWysłany: 7.1.2011 8:15 
Tak do ogólnej wiadomości na temat St.Wałacha "partyzanta".
http://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktua ... pulow.html


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 24 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Theme created StylerBB.net & kodeki
Profesjonalne polskie tłumaczenie phpBB3