Kompania Węglowa S.A. w ramach porządkowania swojej grupy kapitałowej zaoferowała Południowemu Koncernowi Energetycznemu S.A. sprzedaż swoich udziałów w dwóch kopalniach: ZGE Sobieski Jaworzno III i ZGE Janina.
Udziały Kompanii w Janinie (pakiet mniejszościowy) warte są ponad 100 mln zł, a w Sobieskim ponad 98 mln zł.
Kompania Węglowa S.A. wniosła do powołanej w zeszłym roku spółki ZGE Janina w Libiążu aport rzeczowy w postaci majątku kopalni. Paweł Gniadek z Południowego Koncernu Energetycznego przyznaje, że nie daje jej to przewagi w podejmowaniu decyzji dotyczących przedsiębiorstwa.
- Koncern objął w nowej spółce udziały pieniężne, które są uprzywilejowane podczas podejmowania decyzji. Dlatego też, to PKE decyduje o losach spółki ZGE Janina – tłumaczy Paweł Gniadek.
Koncernowi nie opłaca się odkupywać od Kompanii wartych ponad 100 mln zł udziałów.
- To byłaby ekonomicznie nieuzasadniona decyzja, na której de facto nic nie zyskalibyśmy. Koncern zainwestował już w Janinę 40 mln zł. Zadeklarowaliśmy, że spółka otrzyma od PKE zastrzyk finansowy w postaci w sumie 70 mln zł. Wiemy, że warto inwestować tak duże pieniądze, ponieważ przed libiąską kopalnią jest przyszłość – wyjaśnia Gniadek.
Oferta Kompanii Węglowej S.A złożona Południowemu Koncernowi Energetycznemu mocno zdziwiła ojca chrzestnego spółki ZGE Janina, senatora Bogusława Mąsiora.
- Ten podmiot istnieje zaledwie pół roku. Założono go zgodnie z wolą dwóch poważnych spółek akcyjnych znających świetnie potrzeby inwestycyjne kopalni Janina zaniedbanej przez poprzednich właścicieli: Nadwiślańską Spółkę Węglową, później Kompanię Węglową. Skoro więc od początku wiadomo było, że nowo powołana spółkę (ZGE Janina) trzeba doinwestować, to ofertę Kompanii Węglowej złożoną Południowemu Koncernowi Energetycznemu trzeba dziś potraktować jako wyraz braku stabilności w decyzjach gospodarczych – twierdzi senator.
Kompania Węglowa S.A., która wzięła się za porządkowanie swojej grupy kapitałowej, może również chcieć sprzedać udziały w Janinie innemu inwestorowi. Istnieje jednak niewielka szansa, że taki się znajdzie. Trudno wyobrazić sobie bowiem sytuację, w której dana firma wykłada 100 mln zł na udziały w spółce, w której nie będzie mieć głosu decydującego. Co więcej, jeszcze przez kilka lat do kopalni trzeba będzie dokładać.