Nie masz konta? Zarejestruj się

Opera jest wielka!

21.07.2004 00:00
Dla mnie czas dzieli się na dwa okresy: przed i po Bogusławie Kaczyńskim – uśmiecha się Edward Starostka, wielki miłośnik i znawca sztuki operowej, mieszkaniec Trzebini.

Dla mnie czas dzieli się na dwa okresy: przed i po Bogusławie Kaczyńskim – uśmiecha się Edward Starostka, wielki miłośnik i znawca sztuki operowej, mieszkaniec Trzebini.
Pan Edward na co dzień pracuje w chrzanowskim Diabecie. Jest lekarzem. Jego największą życiową pasją jest opera i balet.
- To trudna sztuka – przyznaje. – Wielka muzyka. Współczuję tym ludziom, którzy jej nie rozumieją i nie kochają tak, jak ja – mówi.

Pochwalił Kaczyński
Jest właścicielem ogromnego zbioru filmów i płyt. Jak z dumą podkreśla, jego zbiory może przebić chyba tylko sam Kaczyński. O wielkim polskim znawcy opery Edward Starostka wypowiada się z szacunkiem i podziwem.
- Oglądałem wszystkie jego programy, słucham jego audycji w radiu. Kaczyński jak mało kto potrafi z żarem opowiadać o sztuce. Nawet osoby, które o operze nie mają zielonego pojęcia, słuchają go jak zaczarowane. Usłyszałem kiedyś opinię wygłoszoną przez wielkiego artystę operowego, że nasz Kaczyński jest jedną z dwóch, trzech osób na świecie, które posiadły tak ogromną wiedzę – podkreśla pan Edward.
Bogusław Kaczyński odwiedził kilka tygodni temu Trzebinię przy okazji wystawienia „Barona Cygańskiego” przez artystów opery bytomskiej. Na spotkaniu ze słuchaczami nie szczędził komplementów Edwardowi Starostce, o którym powiedział, że przewyższa znajomością tematu większość polskich krytyków. Pan Edward uśmiecha się na wspomnienie tych chwil. Przyznaje, że ta pochwała sprawiła mu wielką satysfakcję. Cieszy się, że do niewielkiej Trzebini przyjeżdżają ze znakomitym przedstawieniem artyści jednej z najlepszych scen operowych w Polsce.
- Kocham wszystko, co związane z operą. Uwielbiam czytać o wielkich twórcach i wykonawcach. Moim ulubionym kompozytorem jest Giaccomo Puccini. Jego życie było wyjątkowo bujne i dramatyczne. Starczyłoby na temat co najmniej kilku wspaniałych oper. Potwierdza się stara prawda, że wielkie rzeczy tworzą ludzie nieprzeciętni – opowiada z pasją miłośnik klasyki.

Za wszelką cenę
Z rozrzewnieniem wspomina czasy, gdy płyty z nagraniami wielkich zagranicznych artystów trzeba było zdobywać.
- Pamiętam wycieczkę do Budapesztu. Spacerowałem ulicami miasta, gdy nagle w oko wpadła mi witryna, na której wystawiona była płyta Marii Callas, mojej ukochanej śpiewaczki. Bez zastanowienia wszedłem do sklepu. Zdumiona sprzedawczyni wskazywała na cenę płyty i nie chciała mi jej sprzedać. Faktycznie, płyta była bardzo droga. Uparłem się jednak i wróciłem do Polski z drogocennym trofeum.
Ludzie dla sztuki są gotowi na wszystko, nawet na niewielkie oszustwo. Pan Edward do dzisiaj ma w domu książkę o Callas, którą z biblioteki wypożyczyły mu córki.
- Taki skarb... Nie potrafiłem się z nią rozstać. Wysłałem bibliotece inne książki mając nadzieję, że zrekompensują stratę. A tę o Marii Callas zostawiłem sobie – przyznaje.

Pod płaszczem ojca
Na czym polega magia opery opartej często na banalnych, ckliwych historiach, które od wieków zachwycają?
- Operę pokochałem jeszcze jako dzieciak. Mój tata pięknie śpiewał, muzyka towarzyszyła mi od zawsze. Mieszkaliśmy we Wrocławiu. Ojciec zabierał mnie na przedstawienia operowe i baletowe. To były czasy, gdy bilety trzeba było załatwiać. Zdarzały się przedstawienia, które podziwialiśmy siedząc na dostawionych krzesełkach, a nawet na stojąco. Nieraz trzeba było dyskretnie wręczyć portierowi drobny upominek, by wpuścił do przepełnionej sali. Ojciec przemycał mnie pod płaszczem. Jak mogłem nie zakochać się w operze? – pyta doktor Starostka.
Zarówno jako dziecko, jak i dorosły człowiek, znajdował w operze wszystko to, czego szukają ludzie wrażliwi: dobrą literaturę, przepiękną muzykę, wielkie scenografie i w końcu to, co w operze urzeka najbardziej: porywające arie.
- Ludzki głos to instrument najdoskonalszy. Przekonali nas o tym Maria Callas i Enrico Caruso. Cóż z tego, że większość oper znam na pamięć? Mogę słuchać ich dziesiątki razy, wciąż z tą samą wielką przyjemnością – zapewnia.
W domu ma specjalny pokój, w którym przechowuje swoje zbiory. Nieco wyciszony stanowi maleńką świątynię opery.
- Rodzina zna moje upodobania i z satysfakcją przyznaję, że je podziela – podkreśla pasjonat.

Bez eksperymentów!
Co wielki miłośnik sztuki z najwyższej półki myśli o muzyce rozrywkowej?
- Nigdy mnie nie pociągała. Nie twierdzę, że jest bezwartościowa, ale nie słucham jej zbyt chętnie. Wyjątkowo nie lubię młodzieżowej muzyki agresywnej. Nie rozumiem jej – wzrusza ramionami pan Edward.
Sprzeciwia się również eksperymentom dekoracyjnym i aktorskim w operze. Ze wzburzeniem wspomina kontrowersyjne przedstawienie „Borysa Godunowa” epatujące dosłownym erotyzmem i nagością.
- Opera jest wielka! Nie można na niej eksperymentować i szukać taniego poklasku. Sale operowe powinny pozostać świątyniami sztuki prawdziwej.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 29 (641)
  • Data wydania: 21.07.04

Kup e-gazetę!