Nie masz konta? Zarejestruj się

Ziemia, woda, ogień i powietrze

19.05.2004 00:00
Krzysztofa Michalika najlepiej można przyrównać do muchy. Ale nie tej domowej, natrętnej i pasożytniczej, tylko do szybowca o nazwie „Mucha”.
Krzysztofa Michalika najlepiej można przyrównać do muchy. Ale nie tej domowej, natrętnej i pasożytniczej, tylko do szybowca o nazwie „Mucha”. - To statek powietrzny o doskonałych właściwościach, czyli konstrukcja unosząca człowieka na skrzydłach w powietrze, wprost do nieba – uśmiecha się absolwent Politechniki Wrocławskiej, a od miesiąca doktor civil engineering na Uniwersytecie North West w Nowym Jorku.
Jest przedsiębiorcą i od 14 lat prowadzi w Chrzanowie znane w Polsce Południowej biuro projektowe ,,Konstruktor”.

Ziemia
Konstrukcje pociągały go zawsze. Najpierw te, które stoją na ziemi: drogi, mosty, domy, obiekty przemysłowe. Kończąc wydział budownictwa lądowego Politechniki Wrocławskiej przedstawił pracę pt. „Sztywność przestrzenna konstrukcji budynków szkieletowych”.
Domów zaprojektował kilkaset. Są wśród nich budynki skromne, są także okazałe wille. Najbardziej ceni sobie możliwość wykonywania przeróżnych adaptacji. Wtedy, jak czarodziej, zamienia typowe „kwadraciaki” w szykowne rezydencje.
Ostatnio, w siedzibie własnego biura, wywiesił kilka archiwalnych planów budowlanych, sporządzonych przez chrzanowskich majstrów jeszcze przed II wojną.
- Jak proste są te rysunki, jak eleganckie i jak mądre. Nie ma na nich żadnych niepotrzebnych linii, a te, które są, mówią wszystko. Bo w budownictwie najważniejsze jest doświadczenie. Dopiero z niego wypływa umiejętność dobrego konstruowania obiektów – podkreśla Krzysztof Michalik.

Woda
Urodził się w 1956 roku w Sierszy, gdzie mieszka do dziś. Zanim postanowił zostać konstruktorem, zapisał się do harcerstwa, bo ciągnęło go do bycia wśród rówieśników oraz do wody.
Wspomina pierwsze obozy żeglarskie na Mazurach. Ładowanie łódek na wagony, dumę z pływania na omedze. Był bliski uzyskania stopnia sternika morskiego. Ale wtedy woda przegrała u niego z powietrzem...

Ogień
Wszystkiemu winien był ogień. Ten żar, który tkwiąc wewnątrz Krzysztofa Michalika, popycha go do odkrywania wciąż nowych żywiołów.
Skoro poczuł, że jego największym marzeniem jest jednak latanie, postanowił wznieść się do góry na kilku płaszczyznach jednocześnie.
Najpierw rozbudował firmę, specjalizując się w projektowaniu tzw. infrastruktury. Następnie zrobił doktorat w USA i pozostało mu jeszcze to, co najtrudniejsze: uzyskanie licencji pilota.

Powietrze
- Gdy jestem w niebie, szybując między obłokami, myślę tylko o locie. Szukam prądów wznoszących, wykorzystując je do wydźwignięcia się wciąż wyżej i wyżej. Choć myślę, że wystarczy mi licencja pilota ultra lekkich samolotów, które ważą mniej niż 500 kg i kosztują tyle, co średniej klasy samochód – zdradza.
Gdy o tym mówi, siedzi za kierownicą swojego wielkiego chryslera. I patrzy na auto z pogardą, bo choć jest wyposażone we wszystko, co tylko możliwe, to przecież nie oderwie się od ziemi, by poszybować w powietrze.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 20 (632)
  • Data wydania: 19.05.04

Kup e-gazetę!