Nie masz konta? Zarejestruj się

Tajemnice Nyekladhazy

24.09.2003 00:00
Trudno zgłębić wiele tajemnic podczas krótkiej wizyty w nieznanej miejscowości. Jednak Nyékládháza jest partnerskim miastem Chrzanowa i nie ma przed nim nic do ukrycia.
Trudno zgłębić wiele tajemnic podczas krótkiej wizyty w nieznanej miejscowości. Jednak Nyékládháza jest partnerskim miastem Chrzanowa i nie ma przed nim nic do ukrycia.
Jej władze, zgodnie z trafnym tu jak mało gdzie powiedzeniem: „Polak – Węgier, dwa bratanki”, spełniały każdą naszą prośbę i odpowiadały na każde pytanie. W ten sposób, oprócz uczestnictwa w oficjalnej uroczystości nadania praw miejskich tej niewielkiej miejscowości (5,1 tys. mieszkańców), poznaliśmy ją faktycznie „od kuchni”.

Przecinają tory
Tuzin pospiesznych pociągów na dobę łączy Miszkolc z Budapesztem i każdy zatrzymuje się przy piętrowym, szarym budynku z napisem Nyékládháza. W poczekalni na ławce śpią bezdomni jak na stacji w Trzebini i podobnie cuchną. Ale sam dworzec jest zadbany. Chrzanowska ruina przybytku PKP ani się do niego umywa.
Przed frontem dworca leży katolicki Nyék. Za torami rozciąga się mniejsza i uboższa przed zjednoczeniem, protestancka Ládháza. Miejscowości połączyły także nazwy i stąd się wzięła Nyékládháza. Jej granice sięgają od pokrytych winnicami i sadami wzgórz po rozległe jeziora.
Miasto przecinają też drogi. U stóp wzgórz biegnie szosa nr 3 (E71) z Koszyc i Miszkolca (15 km) do Budapesztu (164 km). Odchodzi od niej trasa nr 35 do Debreczyna (84 km), dlatego Nyékládháza, w przeciwieństwie do Chrzanowa, widnieje na każdej mapie komunikacyjnej Europy.

Promuje wódka
Z krajów wstępujących do Unii Europejskiej tylko Węgry zachowały prawo wyrobu w małych gorzelniach tradycyjnej wódki owocowej zwanej palinką. Taka gorzelnia świadczy usługi dla ludności zupełnie podobnie jak nasz polski młyn. Najbardziej znaną w Nyékládházie wytwórnię wódki posiada radny Paksy László.
Przybytek mocnych trunków znajduje się na peryferiach miasta, tuż za protestanckim kościołem. Specyficzny zapach już z daleka zdradza przeznaczenie niewielkiego budynku, w którym stoją dwa wielkie autoklawy, dwa zbiorniki ze skraplaczami, zaplombowany przez urząd skarbowy licznik przepływającego alkoholu oraz drewniany zbiornik na produkt końcowy.
- Ten, kto posiada sad, zbiera do dębowych, dwustulitrowych beczek każdy opadły owoc. Kiedy przegniją, przywozi je do mnie. Z dwóch beczek, w ciągu 2,5 godziny, produkuję 80 litrów palinki o mocy 50 proc. Klient za litr otrzymanej wódki płaci u mnie 700 forintów (ok. 12 zł). Na życzenie i za dodatkową opłatą, mogę proces przetwarzania spowolnić. Wtedy palinka jest mocniejsza o 5-7 proc. – tłumaczy Paksy László.
Częstuje po kolei różnymi gatunkami wódki. Ta ze śliwek smakuje jak nasza Łącka. Na Węgrzech bardzo ceni się gruszkówkę, ale László serwuje jako delikates palinkę ze zgniłych melonów. Doprawdy trudno o lepszy trunek! Ale miejscowy przebój powstaje z owoców morwy. To specyfik nie do kupienia w sklepach. Nyékládháza warta jest wyprawy choćby po to, by spróbować właśnie tej wódki.

Przyciągają wody
W skwarne dni nad tutejsze jeziora zjeżdżają się mieszkańcy Miszkolca oraz turyści. Wielkie zbiorniki, zajmujące w sumie 400 ha, mają od 8 do 20 m głębokości i wypełnia je woda o pierwszej klasie czystości. Zalewy powstały jako wyrobiska czynnej do dziś i jednej z największych w Europie kopalni żwiru.
Miasto posiada koncepcję zagospodarowania tych zbiorników (jest ich właścicielem) i obecnie szuka współudziałowców. Zaplanowano urządzenie kilkunastu plaż, kąpielisk i paru przystani żeglarskich. Niewątpliwym magnesem jest także funkcjonująca na wyspie największego zalewu znana plaża naturystów.
- Sprzedajemy działki rekreacyjne nad jeziorami. Może je kupić każdy, także Polak. Ceny nie są wygórowane i sięgają 3 tys. zł za ar w pełni uzbrojonej parceli – informuje burmistrz Galuszka László.

Wabi wino
W krajobrazie miasta dominują jednak nie tyle zbiorniki wodne, co wzgórza stanowiące początek Gór Bukowych i pokryte winnicami.
Wiedzie do nich ulica, pnąca się pod górę przy kościele katolickim. Mija się także cmentarz z przedziwnymi dla Polaków grobami, bo tablice z nazwiskami zmarłych przymocowano na pomnikach z tyłu.
Serfőző Józef posiada jedynie pięć rzędów na prowadzonej grupowo plantacji winorośli. Inni winogrona po prostu sprzedają, on wytwarza we własnej piwnicy znakomite, nagradzane dyplomami wino. Jako znawca twierdzi, że ostatnim najlepszym rocznikiem był ten z 2000 r.
Do skrytej głęboko pod ziemią piwnicy, wypełnionej beczkami, prowadzi z dumą, pokazując szczelnie pokrywającą ściany szarą, kędzierzawą pleśń. Dla specjalnych gości ma winiak oraz rytuał nakazujący wypić pełny haust ze skórzanego bukłaka, zanim przestąpi się próg jego domu.

Rządzi burmistrz
Galuszka László został wybrany na burmistrza poprzez głosowanie bezpośrednie, w którym pokonał trzech kontrkandydatów. W samorządzie pracuje od 20 lat. Jego zasługą jest fakt, iż mieszkający w mieście Cyganie (1 proc. populacji) są całkowicie zasymilowani. To ważne, bo na Węgrzech ta grupa etniczna sprawia najwięcej kłopotów. I na ogół nikt nie chce mieszkać w sąsiedztwie ich osiedli.
- U nas ziemia jest po prostu za droga dla Cyganów. Przeciętna działka z parterowym domem kosztuje 10 mln forintów (ok. 170 tys. zł) – informuje burmistrz .
Rada miejska, która liczy 14 osób, nie posiada przewodniczącego.
– To przecież byłoby niepotrzebne dublowanie stanowisk i prowadziło do zbędnych wydatków. Sam prowadzę posiedzenia rady i wszystkie moje decyzje finansowe muszą mieć jej akceptację, więc działam pod kontrolą – tłumaczy Galuszka László.
Tylko on pobiera z kasy miasta godziwą pensję. Jego zastępca oraz radni pracują właściwie społecznie.

Krzepi słonina
Jeśli ktoś zamierza wypić dużo wina, winiaku albo palinki, zajada jako podkład kawałeczki znakomicie przyrządzonej słoniny.
W centrum miasta jest niezła i niedroga restauracja Delta. Ceny wszystkich potraw są średnio o 20 proc. niższe niż w Polsce.
Jeśli po jedzeniu najdzie nas ochota na kawę, warto od razu zamówić podwójną (duplo), bo inaczej dostaniemy naparstek wywaru. Fakt, że doskonale zaparzonej i aromatycznej.
Naprzeciwko Delty rozwieszono wielką reklamę węgierskiego piwa. Przedstawia wysmukły kufel ze spływającą z czubka pianką. Napis nie pozostawia złudzeń: „To piwo zapobiega wyschnięciu twojego męża” – głoszą litery.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 38 (599)
  • Data wydania: 24.09.03

Kup e-gazetę!