Nie masz konta? Zarejestruj się

Balują w nocy, śpią w dzień

17.09.2003 00:00
Trzebińskie osiedle Gaj. Trzydzieści osiem bloków, szkoła, ośrodek zdrowia, biblioteka i trochę sklepów. Życie płynie tu na pozór leniwie. Ludzie przechadzają się osiedlowymi alejkami, a sprzedawcy na placu targowym wypatrują klientów.
Trzebińskie osiedle Gaj. Trzydzieści osiem bloków, szkoła, ośrodek zdrowia, biblioteka i trochę sklepów. Życie płynie tu na pozór leniwie. Ludzie przechadzają się osiedlowymi alejkami, a sprzedawcy na placu targowym wypatrują klientów.
Krótki spacer wystarcza, by zauważyć ślady podskórnego życia Gaja. Na ławce przy szkolnym ogrodzeniu ktoś zostawił puszkę po piwie. Rzut kamieniem od ośrodka zdrowia usadowiło się w krzakach kilku jegomości. Po chwili rozpoczynają cały pijacki ceremoniał związany z otwieraniem butelki. W tym samym czasie w pobliżu przedszkola dwóch mężczyzn jest już w trakcie daleko posuniętej konsumpcji, którą rozpoczęli w samo południe.
- Bardzo często jestem w Gaju, bo pilnuję dzieci bratu mieszkającemu na osiedlu. Staram się wracać do Sierszy, gdy jest jeszcze jasno i najlepiej w większej grupie. Sama nie zostałam zaczepiona, ale słyszałam o wielu takich przypadkach. Gdy kilka nocy tutaj z konieczności spałam, zaobserwowałam też, że rodzice niezbyt interesują się dziećmi, które gonią po polu do późnego wieczora – opowiada młoda kobieta, doglądająca dzieci bawiące się w piaskownicy.
Kilka bloków dalej kobieta wyprowadzająca na spacer psa też ma swój pogląd na sprawę bezpieczeństwa na osiedlu.
- Młodzież baluje w nocy, a odsypia w dzień. Imprezy odbywają się głównie na placu targowym i w krzakach w pobliżu sklepów i knajp. Policję rzadko widać. Kiedyś mężowi ukradli lusterko, klamkę i antenę od samochodu. Mam dwóch synów. Gdy dorastali, takie rzeczy były nie do pomyślenia – zauważa mieszkanka Gaja, pokazując w stronę grupy mężczyzn rozpoczynających imprezę w krzakach.
Przed południem na osiedlu widać głównie starszych. Przesiadują na ławkach i rozmawiają. O sąsiadach, polityce... Pytanie o to, czy Gaj zasłużenie cieszy się złą sławą, wprawia kilku siedzących przy trzepaku panów o siwych skroniach w lekkie zakłopotanie.
- Wprowadziłem się tutaj na samym początku, czyli w 1961 roku. Mieszkali tutaj pracownicy kopalni Siersza i innych zakładów. Dzisiaj tych, co pracują, zostało niewielu. W moim bloku jest 35 mieszkań, z czego tylko 8 lokatorów ma zatrudnienie. Pozostali to emeryci albo bezrobotni – wylicza szpakowaty mieszkaniec bloku nr 34.
Okazuje się, że mężczyźni przy trzepaku mają swoje bardzo przyziemne problemy.
- Ktoś z Gaja wsi systematycznie podrzuca nam śmieci do kontenera. Bardzo często trzeba go wywozić, co nas bije po kieszeni – wyjaśnia inny z mężczyzn, spotykających się przy trzepaku na obowiązkową pogawędkę.

Obiecują,
nie zawsze oddają
Spotkana w pobliżu placu targowego rencistka jest zdania, że ostatnio w Gaju zrobiło się trochę bezpieczniej.
- Policja zatrzymała tych, którzy się najbardziej awanturowali. Dawniej na placu ludzie bali się handlować, bo ich ciągle zaczepiano. Teraz jest w miarę spokojnie – zauważa ściszonym głosem.
Swoje zasiłki, renty i pensje mieszkańcy wydają w kilkunastu osiedlowych sklepach. W większości z nich można kupić alkohol. Jednym z nielicznych wyjątków jest sklep Józefy Zaczyk.
- Daję towar na krechę. Ludzie nie mają pieniędzy, więc prawie wszystkie sklepy na osiedlu tak robią. W miesiącu klientom uzbiera się 200-300 złotych. Biorą najpotrzebniejsze rzeczy. Obiecują, że oddadzą po pierwszym, ale różnie z tym bywa. Mam problemy ze ściągnięciem pieniędzy, więc sama zalegam dostawcom i tworzy się taki łańcuszek – narzeka zza lady Józefa Zaczyk, prowadząca sklep od trzynastu lat.
Zapiski o długach klientów prowadzi na luźnych kartkach.
- Na gorsze zaczęło się zmieniać jakieś osiem lat temu. Gdy zlikwidowano kopalnię, zaczął się najgorszy okres. Te napady i chuligaństwo biorą się z niczego innego, tylko bezrobocia. W ubiegłym roku dwa razy się do mnie włamali. Nie mówię już o wybitych czy porysowanych szybach – dodaje sprzedawczyni, pokazując w stronę szyb wystawowych.
Kobieta narzeka też na wysoki czynsz, który płaci do TTBS-u (900 zł miesięcznie) oraz rosnącą konkurencję. Z jej wyliczeń wynika, że w Gaju jest aż dziesięć sklepów spożywczych.
Na zastój w interesie narzeka też osiedlowy fryzjer, którego wyblakły szyld przyciąga coraz mniej klientów.
- Młodzi ludzie wolą dziś kupić za 20 zł maszynkę i zrobić się na glacę, bo taka moda. Dziś miałem trzech klientów. Dwóch obciąłem za 5 złotych. Więcej nie mieli. Poza tym na placu targowym też jest fryzjerka. Trzeba będzie chyba zwijać interes. Po wejściu do Unii jeszcze wzrosną podatki, więc zupełnie mi się to nie będzie opłacać. Na szczęście mam już emeryturę i tylko tutaj dorabiam – pociesza się pochodzący z Sierszy fryzjer, prowadzący zakład w Gaju już od ćwierć wieku.

Trzeba
uważać
- To osiedle powoli wymiera. Kto może, to stąd wyjeżdża. Niedługo zostaną tu sami emeryci, renciści i młodzież, która często mnie odwiedza proponując, bym się dołożył do wina – przewiduje emerytowany fryzjer.
Póki co jednak na osiedlu jest trochę dzieci i młodzieży szkolnej, która też ma swoje oczekiwania.
- Właściwie to u nas można zagrać tylko w piłkę na boisku szkolnym, które jednak jest dość wyboiste i trzeba je wyremontować. Obiecywano nam skatepark, ale widocznie zabrakło pieniędzy – mówi gimnazjalista Paweł.
Wtórują mu klasowi koledzy: Bartek, Bartosz, Patryk i koleżanki: Ania, Patrycja i Joanna.
- Pozostaje jeszcze telewizja albo, jak ktoś ma, komputer. Podczas wakacji można było jeździć na basen do Sierszy – mówią.
- Czy u nas jest bezpiecznie? Raczej nie. Jest trochę pijaków. Czasem kogoś pobiją albo sępią papierosy. Trzeba uważać – przestrzegają gimnazjaliści z Gaja.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 37 (598)
  • Data wydania: 17.09.03

Kup e-gazetę!