Nie masz konta? Zarejestruj się

Nie wszyscy doczekali

17.09.2003 00:00
Dawni żołnierze II wojny światowej i więźniowie polityczni spotkali się na wrześniowych obchodach Dnia Weterana. Na uroczystości wręczono trzy nominacje na stopnie oficerskie. Dwóch żołnierzy awansowano pośmiertnie.
Dawni żołnierze II wojny światowej i więźniowie polityczni spotkali się na wrześniowych obchodach Dnia Weterana. Na uroczystości wręczono trzy nominacje na stopnie oficerskie. Dwóch żołnierzy awansowano pośmiertnie.
- Dzień ten jest przypomnieniem, że polscy żołnierze walczyli od pierwszego do ostatniego dnia wojny na niemal wszystkich jej frontach. Toczyli boje na lądzie, w powietrzu i na morzu. Okryli się sławą w bitwie o Anglię, pod Lenino i Monte Cassino. Dzień Weterana to czas, w którym myślami jesteśmy zarówno z tymi, którzy zapłacili najwyższą cenę, jak i z tymi, którzy są wśród nas i z honorem wypełnili obowiązek wobec Ojczyzny – mówił do zebranych Zbigniew Ptasiński, prezes zarządu Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Chrzanowie.
Kombatanckim spotkaniom zwykle towarzyszą awanse na stopień oficerski. Spośród trzech awansowanych wojaków tylko jeden – podporucznik Franciszek Ilasz – osobiście odebrał dyplom. Akt nominacji odebrał z rąk kapitana Andrzeja Bandały, zastępcy komendanta Wojskowej Komendy Uzupełnień w Oświęcimiu. Podporucznik Ilasz przybył na uroczystość z żoną i córką. By powspominać dawne czasy, przywiózł ze sobą fotografię z okresu demobilizacji.
- Czekałem na ten awans trzy lata. Każdego roku powtarzałem sobie – przyjdzie to przyjdzie, nie to nie – mówił nie kryjąc radości z nominacji.
Niestety, nie wszystkim było dane tego doczekać. Podporucznikowie Zygmunt Bednarz z Chrzanowa oraz Władysław Dulowski z Balina odeszli na wieczną wartę. W ich imieniu dyplomy odebrali najbliźsi.
- Ojciec zmarł 21 sierpnia tego roku. Całe życie czekał na ten awans. Był żołnierzem września. Dużo przeżył i umiał o tym opowiadać. Był w niewoli radzieckiej. Groziła mu amputacja nogi, bo stwierdzono, że wdała się gangrena. Uciekł z tej niewoli. Nogę wykurowali mu Niemcy. Do dziś zachowały się buty, w których wrócił do domu – wspominał ojca Jerzy Dulowski.
Wielu wojennych opowieści słuchała również Barbara Jarosz, córka zmarłego przed rokiem podporucznika Zygmunta Bednarza.
- Mój ojciec był gońcem motocyklowym. Ta pasja towarzyszyła mu niemal do końca. Jeździł na 45-letnim motocyklu marki Jawa. To była miłość jego życia. Dbał o niego tak bardzo, że stary pojazd wyglądał jak nowy. Można się w nim było przeglądać. Motocykl dał wnukowi – mówiła Barbara Jarosz.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 37 (598)
  • Data wydania: 17.09.03

Kup e-gazetę!