Nie masz konta? Zarejestruj się

Plac zbożowy bez rolników

19.11.2002 00:00
Klienci nowego targowiska w Chrzanowie twierdzą, że dodatkowe wejścia są tu niezbędne. Sprzedawcy są tego samego zdania i narzekają na wysokie opłaty.
Klienci nowego targowiska w Chrzanowie twierdzą, że dodatkowe wejścia są tu niezbędne. Sprzedawcy są tego samego zdania i narzekają na wysokie opłaty.
Od miesiąca działa nowy plac targowy przy ul. Szpitalnej w Chrzanowie. Okazuje się jednak, że po oddaniu go do użytku z miejskiego krajobrazu wcale nie zniknęły targowiska powstałe na czas jego budowy. W ubiegły czwartek odwiedziliśmy wszystkie cztery place targowe, na których chrzanowianie dokonują zakupów, by posłuchać opinii sprzedających i klientów o warunkach handlu.

Noc w samochodzie
Na nowym placu targowym, tak jak przed modernizacją, ruch panuje tylko w środy i czwartki, choć z założenia handel miał się na nim odbywać przez okrągły tydzień. W inne dni sprzedawcy stoją na targowiskach w Krzeszowicach, Jaworznie, Oświęcimiu czy Tychach. Tylko część z nich jest zadowolona z nowych warunków i zasad, na jakich odbywa się handel.
- Teraz przynajmniej nie trzeba stać przez cały dzień w błocie – mówi handlujący owocami i warzywami Jan Sieprawski z Chrzanowa.
Okazuje się jednak, że zajęcie miejsca na niewielkiej części hurtowej nowego targowiska jest nie lada sztuką.
- Przyjeżdżam tutaj już o osiemnastej we wtorek i całą noc koczuję w samochodzie, żeby mieć pewne miejsce na placu. Wprowadzenie rezerwacji rozwiązałoby sprawę. Miałbym wtedy pewne miejsce i nie czekałbym całą noc pod bramą. Na przykład na targowisku w Oświęcimiu miesięczna rezerwacja kosztuje 55 zł, a w Tychach 65 zł. Byłby to też jakiś pieniądz dla gminy – twierdzi właściciel mebli, który przyjechał z Kalwarii i rozłożył się ze swoimi wersalkami i fotelami na środku placu.

Po co tyle bud?
Takich problemów nie mają sprzedawcy, którzy rozłożyli stragany na prywatnym terenie za ogrodzeniem nowego placu targowego.
- Płacę 30 zł miesięcznie za rezerwację miejsca i 10 zł za każdy dzień handlu. Wychodzi mi dużo mniej, niż na nowym placu. Dzięki temu, że mam stałe miejsce, klienci nie muszą mnie szukać. Tam, za ogrodzeniem jest wolna amerykanka. Ciągle kłócą się o miejsca – zauważa stojący przed wypełnionym towarem żukiem Jerzy Odrzywołek z Woli Filipowskiej, właściciel szkółki krzewów.
Razem z nim na prywatnej działce handluje kilkudziesięciu innych sprzedawców.
- Miał to być targ dla rolników, a pół placu zajmują sprzedawcy mebli. Byłoby więcej miejsca, gdyby nie postawili tylu bud - zwraca uwagę sprzedawca kapusty spod Proszowic, wskazując w stronę brązowych dachów wiat, stojących rzędem na nowym placu.
- Dawniej handlowaliśmy w błocie, ale było przynajmniej miejsce dla wszystkich. Wiadomo było, że jak się już przyjedzie, to zawsze znajdzie się miejsce. Teraz miejsce jest tylko pod wiatami. Ale nie wyobrażam sobie, jak miałbym w zimie handlować pod wiatą. Przecież nie wystawię na blachę towaru, bo mi go zmrozi. Wolę towar mieć w samochodzie – mówi zajmujący sąsiednie stoisko rolnik z Kamienia.

Ktoś chyba przedobrzył
Nadal działa też plac targowy przy ul. Trzebińskiej. W czwartek stały na nim cztery samochody wypełnione owocami i ziemniakami.
- Nie sprzedajemy na nowym placu, bo nie zbudowano go z myślą o rolnikach. Tutaj przynajmniej każdy może podjechać samochodem i załadować worek ziemniaków. Na nowym palcu musiałbym klientowi na plecach przenosić worek na parking ładnych kilkaset metrów. Jeśli klient sam miałby nosić worek, to by mu się na pewno odechciało tych ziemniaków. Wyrzucono w błoto tyle pieniędzy. Wystarczyło tylko utwardzić stary plac i już. Ale ktoś chyba przedobrzył. Dlatego handluję tutaj. Nie stać mnie, żeby płacić na nowym placu 70 zł. Nie zarobiłbym na to, bo ziemniaki są po 40 groszy – kalkuluje rolnik spod Proszowic, który w środy i czwartki handluje na placu przy ul. Trzebińskiej.
Gdy otwarto plac przy Szpitalnej, opustoszało targowisko przy ul. Śląskiej. Jednak ostatnio znów pojawili się na nim rolnicy. W czwartek na Kątach handlowało płodami rolnymi około czterdziestu osób.
- Udało mi się dostać na nowy plac w środę. Na noc jest jednak zamykany. Mieszkam pod Ojcowem, więc zanim pojechałem po towar, coś zjadłem i trochę się przespałem, w czwartek nie było już wolnego miejsca. Dlatego przyjechałem tutaj. Na razie w ramach promocji możemy tu handlować za darmo, ale klientów jest dużo mniej niż dawniej – narzeka Jerzy Goraj.
W podobnej sytuacji jest wielu innych rolników.
- Po co mówiono o tym, że będzie tam plac zbożowy, skoro teraz handlują na nim głównie meblarze? Po co zbudowano aż tyle parkingów i zieleńców, zamiast przeznaczyć więcej terenu pod sprzedaż płodów rolnych? Jak to się dzieje, że na nowym placu nie ma nawet hydrantów? Tydzień temu paliła się tam nyska i nie było jak jej ugasić – pyta Jerzy Zatorski z Olkusza, któremu nie podobają się też zbyt wygórowane ceny opłat wprowadzone przy ul. Szpitalnej po zakończeniu budowy.
Poprawić funkcjonalność
Również klienci dostrzegają wady nowego targowiska.
- Wystarczy kupić tylko po kilogramie jabłek, marchwi, buraków, ziemniaków i cebuli i przenieść siatkę z zakupami do wyjścia, a potem na parking, by zarobić na skrzywienie kręgosłupa. Czyżby w planach administratora było zatrudnienie bagażowych lub tragarzy w celu zmniejszenia w Chrzanowie bezrobocia? – pyta w liście do redakcji mieszkanka ulicy Wyszyńskiego, robiąca na nowym placu systematycznie zakupy.
Jej zdaniem konieczne jest zrobienie dojścia do targowiska w połowie ogrodzenia, naprzeciw parkingu. Optymalnym rozwiązaniem byłoby też według naszej Czytelniczki usytuowanie parkingu tuż za ogrodzeniem, przed pasem zieleni i drogą oraz wykonanie zadaszenia również na „warzywniaku”; choćby wzdłuż ogrodzenia.

Jak widać, większość postulatów i obserwacji handlowców i użytkowników nowego targowiska jest zbieżnych. Niektóre są do zrealizowania, inne już nie. Jedno jest pewne. Nowy burmistrz i radni muszą niewątpliwie zająć się poprawą funkcjonalności placu targowego. Kiedyś zwano go „placem zbożowym”, ale dziś ta nazwa straciła już aktualność. Przypomnijmy, że budowa targowiska kosztowała ok. 2,5 mln zł.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 47 (556)
  • Data wydania: 19.11.02

Kup e-gazetę!