Do poczytania
Stefanię Kubinę z Nowej Góry kiedyś by pewnie nazwano czarownicą, bo ze zbieranych z łąki ziół potrafi wyczarować nawet odmładzające mikstury
- W ten sposób ograniczamy chemię w naszym życiu! - przekonuje pani Stefania.
Ze złotą odznaką LOP
W Nowej Górze nie znalazła się całkiem przypadkiem. Jej rodzina pochodzi znad Buga, gdzie rolniczych terenów było w bród. To chyba stamtąd wyniosła miłość do natury. Poznała męża i ruszyła w świat, aż pod Zieloną Górę. Ktoś szepnął młodym, że pod Krakowem są piękne, księże pola do zagospodarowania. Nie wahali się ani chwili.
- Jesteśmy tu od 1989 r. Mąż został kierownikiem kółka rolniczego, a ja nauczycielką w szkole. Skończyłam Akademię Rolniczą, Akademię Pedagogiczną, zrobiłam mnóstwo kursów i tak się zakorzeniliśmy - opowiada pani Stefania.
Od razu dała się poznać jako miłośniczka roślin. Przez 25 lat, aż do emerytury, była opiekunem szkolnej Ligii Ochrony Przyrody, a w 2005 r. dostała nawet jej złotą odznakę.
Maceraty, nalewki, octy
W gospodarstwie Kubinów jest wszystko: zwierzęta i sporo pól. W tych polach i łąkach uwielbia buszować pani Stefania. Zbiera zioła, a pasja sprawiła, że zaczęła prowadzić warsztaty zielarskie. Bo coraz więcej pań jest zainteresowanych produkcją naturalnych kosmetyków, preparatów do sprzątania czy podnoszących odporność mikstur.
Część jej królestwa mieści się w suterenie, gdzie przechowuje słoiczki, butelki i inne pojemniki z kolorowymi płynami. Wszystkie są ziołowe, wszystkie na bazie jej przepisów, opartych na naukowych opracowaniach. Maceraty, nalewki, octy - jest tego tyle, że mieni się w oczach. O swoich produktach opowiada na FB Ziołowefascynacje, gdzie podaje przepisy na różne swoje mikstury. Pani Stefania lubi też gotować. W Ranczu Artemidy w Nowej Górze prowadzi warsztaty z tzw. dzikiej kuchni, mieszając w kotle nad ogniem przyprawione ziołami potrawy. Hitem jest zupa z pokrzywy.
- Zwykle właśnie na takich spotkaniach uczestnicy uświadamiają sobie, że natura ma wielką moc, a jej produkty to samo zdrowie - przekonuje pani Stefania.
Archiwum Przełomu nr 41/2020