Nie masz konta? Zarejestruj się

Chrzanów

Niektórzy mówili o założycielu Muzeum w Chrzanowie, że z profesora taki Caban, jak z koziej d... trąba

18.07.2021 21:00 | 2 komentarze | 4 613 odsłony | Łukasz Dulowski
Niedzielne popołudnie w muzeum obfitowało m.in. we wspomnienia i anegdoty o bardzo szanowanym założycielu tej placówki - profesorze Mieczysławie Mazarakim i jego żonie Irenie.
2
Niektórzy mówili o założycielu Muzeum w Chrzanowie, że z profesora taki Caban, jak z koziej d... trąba
Marek Szymaszkiewicz z chrzanowskiego Muzeum opowiada o założycielu tej placówki - profesorze Mieczysławie Mazarakim
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
Muzeum w Chrzanowie zostało otwarte 22 lipca 1960 r.

- Zeszłoroczne obchody 60-lecia naszej działalności pokrzyżowała pandemia. Doszliśmy więc do wniosku, że zrobimy to w tym roku. Może trochę za radą świętej pamięci ks. prof. Kracika, który uważał, że w czym jest lepsza setna rocznica od 101. - mówił na wstępie dyrektor Kamil Bogusz.

Obszernie o profesorze Mieczysławie Mazarakim opowiadał starszy kustosz Marek Szymaszkiewicz, którego przyjął do pracy w muzeum właśnie prof. Mazaraki.

- Dla mnie kojarzył się z osobą, która wyrasta ponad przeciętną tego miasta, ponieważ nie tylko tutaj był autorytetem, ale również dla profesorów na Uniwersytecie Jagiellońskim - podkreślił Szymaszkiewicz.

Jednocześnie próbował zachęcić przybyłych gości do podzielenia się anegdotami związanymi z założycielem Muzeum w Chrzanowie. Sam zaczął tak:

- Profesor Mazaraki był postrzegany różnie, jako człowiek na eksponowanym stanowisku w mieście. Na przykład niektórzy mówili, że z profesora taki Caban, jak z koziej d... trąba. Różne były opinie na jego temat - opowiadał starszy kustosz Marek Szymaszkiewicz.

Geolog Marek Szuwarzyński wspomniał, że na fali obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego wszyscy pisali monografie, m.in. Zakłady Górnicze „Trzebionka".

- Jakiś „polityczny czynnik" zlecił profesorowi recenzję tej monografii. Profesor recenzje napisał, ale oświadczył, że po nią trzeba się zgłosić do niego osobiście, bo chce ją omówić. W firmie wszyscy się bali pojechać do profesora. Musiał się więc znaleźć stażysta, czyli ja. Koledzy z pracy mówili: „Gdzie ty jedziesz? Do Mazarakiego? Czyś ty zwariował? Czy ty wiesz, kto to jest Mazaraki? Stwierdziłem, że przecież mnie nie zje - opowiadał Szuwarzyński.

Jego spotkanie z Mazarakim trwało kilka godzin i do dzisiaj bardzo mile je wspomina.