Nie masz konta? Zarejestruj się

Blogi

Po co wspinać się na szczyty? Bo są...

09.02.2018 16:54 | 0 komentarzy | 1 678 odsłona | Grażyna Kaim

Kilka dni temu rozpoczęło się wielkie święto sportu - zimowe igrzyska olimpijskie. Święto pasjonatów - sportowców z najwyższej półki. Będziemy ich oglądać, emocjonować się ich występami. Ale, gdy któremuś noga się powinie... swoje usłyszy (a raczej przeczyta w internecie).

0
Po co wspinać się na szczyty? Bo są...
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Dla tych najlepszych i tak jesteśmy w tej krytyce łaskawsi. Ci mniej utytułowani, nie mają co liczyć na taką wyrozumiałość.

Najlepszym przykładem z ostatnich tygodni jest wypadek na Nanga Parbat i śmierć uczestniczącego w niej Tomasza Mackiewicza. Akcja związana z organizacją pomocy finansowej dla żony i trójki dzieci, które zostawił, zrodziła lawinę hejtu: „Mógł ich zabezpieczyć", "Po co się tam pchał?", Za taką śmierć nic się nie należy". Wybrałam te bardziej oględne wpisy. Dostało się przy okazji Justynie Kowalczyk, która wystąpiła przeciw tym komentarzom. Internauci nie mieli oporów, by pociągnąć za bardzo osobiste i bolesne dla narciarki struny (nie chcę ich tutaj powtarzać).

Mamy też przykłady z naszego podwórka. Latem ubiegłego roku pisaliśmy w „Przełomie" o dwudziestokilkuletniej Kasi Cieślak z Krzeszowic. Kilka miesięcy wcześniej spadła z 25-metrowej skały i - choć bardzo pokiereszowana - przeżyła. Potrzebne były pieniądze na rehabilitację. Internauci na przelom.pl też nie szczędzili jej krytycznych komentarzy.

Jeden z nich pytał i sugerował: „Po kiego licha ludzie wspinają się po górach narażając swoje życie, generując koszty służb ratowniczych i przysparzając trosk swoim najbliższym? (...) Strome szczyty i skały zostawcie lepiej przyrodzie, a w zamian zróbcie coś pożytecznego!".

Mirosław Falco Dąsal, pochodzący z Chrzanowski himalaista, który zginął w lawinie na ścianie Mount Everestu, zapytany kiedyś: po co wspina się na szczyty, odpowiedział krótko: bo są.

Towarzysząca Tomaszowi Mackiewiczowi na Nanga Parbat Francuzka Elisabeth Revol, choć ma odmrożone stopy i dłonie, już myśli o wysokich górach. „Jeśli tylko dam radę - wrócę tam" - zapowiadała na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej.

Trudno taką determinację i taką pasję zrozumieć. Przynajmniej mnie. Nie przyszłoby mi jednak do głowy, by tylko przez to, że trudno mi je zrozumieć - hejtować.

Grażyna Kaim, redaktor naczelna tygodnika "Przełom" i portalu przelom.pl