Nie masz konta? Zarejestruj się

Bądź zdrów

Komórki macierzyste - mikroskopijni czarodzieje

20.03.2019 11:55 | 0 komentarzy | 4 110 odsłony | Grażyna Kaim

Nasza krew, szpik, nawet – tak nielubiany i niechciany tłuszcz - mogą być dla nas doskonałym lekarstwem. Właśnie na nich bazują terapie biologiczne. Rozmawiamy o nich z dr n. med. Bogdanem Wziętkiem, lekarzem ortopedą, właścicielem Centrum Medycznego Artroskop w Chrzanowie.

0
Komórki macierzyste - mikroskopijni czarodzieje
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Grażyna Kaim: To, że nasz organizm ma zdolności regeneracyjne, to nic odkrywczego. Przecież goją nam się rany. To normalny proces w zdrowym organizmie. Na czym więc polega fenomen medycyny regeneracyjnej?
Bogdan Wziętek: Postęp w tej dziedzinie polega na tym, że coraz lepiej poznajemy mechanizmy, które to powodują, uczymy się je wykorzystywać i poprawiać tam, gdzie źle działają. Dzięki temu jesteśmy w stanie osiągnąć bardzo dobre efekty w leczeniu uszkodzonych tkanek.

Punktem wyjścia w rozmowie o medycynie regeneracyjnej są komórki macierzyste, czyli...
- W każdym miejscu naszego organizmu są tacy robotnicy, którzy mają naprawiać uszkodzenia. Nazywamy ich komórkami macierzystymi. Mogą się one przekształcić w dowolną inną komórkę. Czasem są jednak już lekko zróżnicowane i nie rozwiną się np. w komórkę nerwową, ale w komórki tkanki łącznej – jak najbardziej. A to z niej zbudowana jest większość naszego organizmu - skóra, ścięgna, więzadła, kości, mięśnie. I to w dużej mierze właśnie takie komórki macierzyste (nazywamy je mezenchymalnymi) wykorzystywane są przy różnych uszkodzeniach.

Jak się je pozyskuje?
- Jak wspomniałem komórki macierzyste mamy wszędzie, ale nie wszędzie możemy je bezkarnie pobierać. Możemy to zrobić np. z osocza własnego pacjenta. Są w nim komórki krwi zwane płytkami krwi zawierające kluczowe w mechanizmach regeneracji płytkowe czynniki wzrostu. Wygląda to tak, że pobieramy pacjentowi krew z żyły i przy użyciu specjalnej wirówki oddzielamy czerwone krwinki od osocza, w którym pozostają płytki krwi. Następnie możemy to osocze wstrzyknąć w dowolne miejsce. Komórki macierzyste pobiera się też z tkanki tłuszczowej i szpiku kostnego.
Płytkowe czynniki wzrostu to de facto nie są komórki macierzyste. One je aktywują i sterują ich pracą. Komórki macierzyste można pobrać z krwi przy użyciu specjalnych separatorów, które są jednak bardzo kosztowne i trudno dostępne.

Od czego zależy, czy w terapii wykorzystywane jest osocze, czy komórki macierzyste z tłuszczu lub szpiku?
- Tkanka tłuszczowa i szpik kostny dają nam możliwość pobrania z nich komórek macierzystych mogących potencjalnie zamienić się w dowolny rodzaj tkanki łącznej. Są stosowane w miejscach, gdzie jest mało komórek macierzystych, które można by aktywować za pomocą osocza. Na przykład przy konieczności odtworzenia tkanki chrzęstnej w uszkodzonym stawie. Komórki macierzyste pobrane ze szpiku czy z tkanki tłuszczowej mogą osiąść w miejscu ubytków i przekształcić się w tkankę chrzęstną. Osocze - pozyskane z krwi - może tylko aktywować komórki znajdujące się w okolicy.

Kilkanaście lat temu o komórkach macierzystych mówiło się głównie w kontekście pobierania krwi pępowinowej. Co jest w niej takiego szczególnego?
- W krwi pępowinowej noworodka są komórki macierzyste, które mają potencjał zamieniania się w dowolną tkankę. Komórki, które pobieramy ze szpiku i z tkanki tłuszczowej - nadają się do odtworzenia wyłącznie tkanki łącznej. Jako ciekawostkę powiem, że prowadzone są doświadczenia i badania – również w Polsce - nad komórkami pobranymi z opuszki węchowej. Namnożono je w laboratorium i wstrzyknięto w uszkodzony rdzeń kręgowy. W przypadku jednego z tych zabiegów odnotowano dosyć dobry efekt. Pacjent zaczyna chodzić.

Piękna perspektywa... W jakich przypadkach pomocna jest medycyna regeneracyjna?
- Jeśli mamy ubytek skóry, to do gojenia takiej rany możemy wykorzystać osocze własne pacjenta. Możemy też zastosować te mechanizmy przy likwidowaniu blizn po oparzeniach, w stanach zwyrodnieniowych, np. stawów i przy starych uszkodzeniach, które źle się wygoiły. Brak zrostu kości również jest wskazaniem do takiego zabiegu. Po naderwaniu przyczepów mięśni, jeśli doszło do nieprawidłowego gojenia. Przy zapaleniu ścięgien Achillesa, bo ciężko się goją. Ja osobiście wykonuję te zabiegi w sytuacji, kiedy naturalne mechanizmy regeneracyjne organizmu nie działają wystarczająco dobrze. Na przykład, gdy mamy zerwany mięsień i po dwóch tygodniach ten mięsień się słabo goi, to wtedy proponuję pacjentowi ostrzyknięcie płytkowymi czynnikami wzrostu.
Jest jeszcze jedna modyfikacja wykorzystania płytkowych czynników wzrostu – to terapia Orthokine. W naszej krwi znajdują się również leukocyty - białe ciałka krwi. Opracowano metodę polegającą na zwiększeniu ilość białek przeciwzapalnych w osoczu. Stosujemy ją w przypadkach silnych stanów zapalnych, np. w reumatoidalnym zapaleniu stawów, w zapaleniu stawu, uszkodzeniu przyczepów mięśniowych.

Czy to są bolesne zbiegi?
- To zależy, jakie miejsce ostrzykujemy. Podanie do stawu jest mało bolesne, bo jest w nim puste miejsce, gdzie osocze sobie wejdzie i nie ma problemu. Bardziej bolesne jest podanie płytkowych czynników wzrostu głęboko w mięsień. Ale przecież stosuje się zastrzyki domięśniowe i da się je wytrzymać. Najbardziej bolesne jest podanie leku w twarde tkanki np. w ścięgno Achillesa albo w przyczep rozcięgna podeszwowego w tzw. ostrodze piętowej.

Nie podaje się znieczulenia?
- Płytki krwi są bardzo wrażliwe na zmianę kwasowości środowiska. Poddanie środków znieczulających zmienia je. Wówczas zmniejsza się efektywność takiego zabiegu.

Od ilu lat w Polsce można korzystać z zabiegów medycyny regeneracyjnej?
- W 2012 roku, w Londynie brałem udział w szkoleniu dotyczącym medycyny regeneracyjnej i terapii płytkowymi czynnikami wzrostu. Wówczas były one wykonywane w Polsce tylko w nielicznych ośrodkach. Upowszechniły się po 2012 roku, kiedy duża liczba lekarzy wzięła udział we wspomnianym szkoleniu. Jej zastosowanie zaczęło się od medycyny sportowej. Bardzo powszechne jest w pierwszoligowych klubach sportowych.

A można taką terapię przedawkować?
- Są dyskusje na ten temat. I dotyczy to głównie sportowców. Czy należałoby jej zakazać i uznać jako doping. Jak na razie nie zrobiono tego. Ja bym powiedział tak: nie jest to doping, bo nie jest to poprawiane natury, tylko poprawianie gojenia, czyli przywracanie człowiekowi zdrowia. Nie wykorzystujemy tej terapii po to, żeby wzmocnić siłę mięśnia, tylko, żeby przywrócić mu jego pierwotny stan.