Przełom Online
Finał sprawy Okoczuk kontra nauczyciele
Sąd Rejonowy w Chrzanowie we wtorek warunkowo na okres roku umorzył postępowanie w sprawie emerytowanej nauczycielki szkoły w Psarach Lucyny Niewiedział. Radny Anatol Okoczuk wytoczył jej proces z oskarżenia prywatnego o pomówienie (art. 212 Kodeksu karnego). Przewodnicząca składu orzekającego Zuzanna Drukała stwierdziła, że wydawanie wyroku skazującego jest w tym przypadku niewłaściwe.
Warunkowe umorzenie sprawy oznacza, że jeśli w przeciągu roku Lucyna Niewiedział pomówi radnego Okoczuka, sprawa zostanie wszczęta od nowa. Wyrok nie jest prawomocny. Obie strony mają prawo się od niego odwołać.
Zapytana po wyjściu z sali rozpraw o ewentualne odwołanie Lucyna Niewiedział odpowiedziała, że na spokojnie musi to jeszcze przemyśleć. Cały ten proces był dla niej ciężkim przeżyciem.
Nad odwołaniem zastanawia się także radny i zarazem sołtys Psar Anatol Okoczuk.
- Przedyskutuję to z prawnikami – stwierdził Okoczuk, który w sądzie wnioskował nie tylko o uznanie oskarżonej winnej, ale także o jej ukaranie. - Nie może być tak, że ktoś bezkarnie szkaluje dobre imię radnego – argumentował.
Lucyna Niewiedział dotąd nie była karana, cieszy się bardzo dobrą opinią wśród mieszkańców, a jej lista zasług dla szkoły jest długa. List, którego treść tak bardzo uraziła Anatola Okoczuka, pisała wraz z innymi nauczycielami w gorącym okresie, kiedy to ważyły się losy szkoły w Psarach. Między innymi to zaważyło o decyzji sądu, który warunkowo umorzył sprawę, zasądzając oskarżonej jedynie koszty sądowe w wysokości 300 zł i dodatkowo zapłatę 100 zł na rzecz skarbu państwa.
Przypomnijmy, radny Anatol Okoczuk sprawę z oskarżenia prywatnego wytoczył trzem nauczycielkom Szkoły Podstawowej w Psarach, skarżąc je o zniesławienie. W sądzie spotkał się także z Jolantą Bartosik i Kingą Pytlik. Nauczycielki pojednały się jednak z Okoczukiem i postanowiły go przeprosić za błędną interpretację jego działań i poniżenie w oczach opinii publicznej. Ugodą nie zakończyła się sprawa, wytoczona Lucynie Niewiedział. Choć ona również chciała się z nim pojednać i go przeprosić, radny na to nie przystał.
(AJ)
Komentarze
11 komentarzy
kiedyś usłyszałem kilka cierpkich słów od p. Okoczuka, było to dość przykre, ale wolę takich ludzi niż dwulicowych, wyrachowanych, interesownych, nie mam zaufania do samozwańczych męczenników i osób o wybujałym EGO; prezesuję sam sobie; z postanowienia sądu wynika, że "ciąganie po sądach" nie było bezpodstawne i jest niezłą szkołą życia
Mam wezwanie, prośbę wlaściwie. Panie Okoczuk, daruj tym nauczycielkom. Wszak kierownik "Pan Janek" dawno darował.
Prawo państwowe nie kodyfikuje szlachetnych porywów. Jednak obok spisanego prawa istnieją tzw. odruchy ludzkie, do takich należy obrona zagrożonych wartości. Okazało się, że przyjęta przez nas forma obrony szkoły nie była niezgodna z prawem. Fakt, że zostałyśmy upokorzone przez Anatola Okoczuka wcale nie przesądza o tym, że rzeczone "szlachetne porywy" nie należą się światu. Może zwłaszcza należą się Trzebini, gdzie historia pogardy wobec człowieka jest niezwykle bogata. Swoje apogeum osiągnęła przecież w śmierci męczennika - ks. Michała Rapacza, niestety wciąż źle obecnego w naszej lokalnej wyobraźni. Często bywa tak, że najbardziej upokorzonym okazuje się upokarzający. W Psarach "nieodrobiona lekcja" z księdza Rapacza znalazła kontynuację w losach - także kapłana - księdza Dionizego Gąsiorka. To pokazuje pewne trendy: bardzo chętnie eliminuje się kogoś, kto myśli inaczej i ośmiela się bronić wartości wykraczających poza sferę pragmatyzmu obliczonego na kolejną kadencję. Nie chciałabym, aby moja wypowiedź brzmiała zbyt martyrologicznie. Z powodu Okoczuka łez krokodylich lać nie zamierzam, znam bowiem swoją wartość. Mam świadomość, że pioruny zwykle biją w rosłe drzewa, a nie byle jakie krzaczki. Poza tym: ja i moje koleżanki będziemy musiały z tym żyć przez pewien czas, Anatol Okoczuk zaś będzie musiał z tym umrzeć.
do czytelnik: a może po prostu. "Łubudubu,łubudubu, niech nam żyje prezes naszego klubu, niech żyje nam. To pisałem ja ~czytelnik."....A jeszcze zapomniałem dodać że dziewiątego też pisałem ja ~czyltelnik."
Czy ciąganie po sądach szanownych i lubianych nauczycielek, to zdaniem czytelnika- dbałość o szkołę?
znam ,z racji wykonywanego zawodu, p. Okoczuka od ok.10 lat, zawsze dbał o szkołę w Psarach i inne placówki na terenie gminy; pewnie dlatego "szerzej" widzi problemy z utrzymaniem malych, wiejskich szkół i wie jak trudno pogodzic interes wsi i gminy w tej kwestii; rabbani zrob w zyciu tyle dobrego co p. Okoczuk. pozdro
Całej spawie jest winny idiotyczny artykuł 212 kk. który strasznie zawęża możliwość publicznej debaty. Zostało z niego oskarżonych i skazanych już wielu dziennikarzy czy publicystów. Oczywiście- co nie jest zabronione to jest dozwolone- więc absolutnie w żaden sposób nie będę potępiał pana Okoczuka za zaskarżenie nauczycielek, ale jeżeli zdecydował by się on samemu udzielić publicznie, merytorycznej odpowiedzi na zarzuty mu stawiane było by i bardziej interesująco i nasza lokalna społeczność miała by większą możliwość na wyrobienie sobie zdania o całej sprawie. A tak... mi jest okropnie żal nauczycielek, których determinacja w obronie szkoły kończy się upokarzającymi przeprosinami u radnego.