Przełom Online
TRZEBINIA. Przedsiębiorcy chcą parkingu w Rynku
Przedsiębiorcy z trzebińskiego Rynku domagają się przywrócenia ruchu kołowego i miejsc postojowych na przebudowywanej płycie. Z takim wnioskiem wystąpili na wtorkowym zebraniu Rady Osiedla Centrum.
W spotkaniu uczestniczyło ponad trzydzieści osób, prowadzących biznes w centrum. Byli też właściciele kamienic. Chcą, by w ich imieniu, przewodniczący rady osiedlowej wystąpił do burmistrza z wnioskiem o przywrócenie ruchu kołowego i miejsc postojowych w Rynku. Twierdzą, że odkąd rozpoczęła się przebudowa płyty, ich obroty spadły nawet o połowę. Klienci nie mogą do nich dojechać, więc jadą dalej, do Chrzanowa. Ich zdaniem, nawet po zakończeniu prac, sytuacja nie ulegnie poprawie, bo zgodnie z projektem, miejsc parkingowych na przebudowanej płycie nie będzie.
- Najważniejsze, żeby po przebudowie, funkcjonował układ komunikacyjny sprzed rewitalizacji. Powinny być oznakowane koperty, by kierowcy wiedzieli, gdzie mogą się zatrzymać – uważa przedsiębiorca Zbigniew Dudek. Prowadzi sklep z systemami grzewczymi. Nie wyobraża sobie, by jego klienci z piecem czy bojlerem w rękach paradowali kilkaset metrów na pobliski parking.
Przewodniczący rady osiedla Centrum Jerzy Głogowski jeszcze w tym tygodniu przedstawi burmistrzowi wnioski przedsiębiorców.
Ich interesy będzie reprezentował również Stefan Adamczyk, prezes Chrzanowskiej Izby Gospodarczej, który też uczestniczył w spotkaniu. Wkrótce spotka się z Adama Adamczykiem i spróbuje nakłonić go do zmiany projektu przebudowy Rynku.
(AJ)
Komentarze
4 komentarzy
W Chrzanowie było tak samo, ludzie chcieli, aby po przebudowie po Rynku dalej mogły jeździć samochody, tak się nie stało i chwała za to. Obecnie nie widzę, aby przy płycie rynku stały puste lokale, wszystkie są wynajmowane, a więc interes się kręci, te sklepy którym obroty spadły po prostu przeniosły się w inne miejsce, gdzie płacą mniejszy czynsz. Argumenty trzebińskich przedsiębiorców, że obroty im spadły przez to, że samochody nie mogą podjechać pod sklep, są dla mnie śmieszne. Klientów jest mniej, bo nikomu nie chce się chodzić po placu budowy, gdy powstanie nowy rynek, klienci znów wrócą, a kto wie czy nie będzie ich więcej.
Chociaż nie podoba mi sie projektowany wygląd rynku po rewitalizacji jestem przeciwny wprowadzeniu ponownie ruchu na nim. Projekt już istnieje pare lat i uwagi można było wnosić. myślę iż należało wcześniej pisać do urzędu o znalezienie nowych lokalizacji sklepów, tańsze podatki, pomoc w tym problemie ktory teraz jest. Ale można próbować - burmistrz pewnie może pomóc. W Chrzanowie rynek stal się po rewitalizacji placem bankowym gdyż jedynie one tam otwierały swoje nowe placówki a inne małe firmy to tylko nisza. Może trzeba zamiast sprzedawać kapustę, czy majtki zrobić kawiarnię z ogródkiem, otworzyć galerie, salonik prasowy, fryzjerstwo, cukiernie. Są pomysły na takie miejsce. A i trzeba dogadać sie z urzędem - pewnie jak będą mądre argumenty to i pomoc będzie.
Po przebudowie Rynku absolutnie nie powinno przywróconego ruchu dla samochodów. Krążenie po placu z zakupami, lub wieczorny spacer po południu nie powinien być kluczeniem pomiędzy samochodami. Niektórzy są tak wygodni, że wręcz wjechaliby autem do sklepu lub parkowali w drzwiach. Korona nikomu nie spadnie jeśli przejdzie z parkingu do Rynku. To zajmie zaledwie 2 minuty. Klienci wrócą po remoncie, niech o to przedsiębiorców głowa nie boli. W tej chwili to nawet trudno dojść do niektórych miejsc. W artykule jest przykład Chrzanowa, a przecież tam też nie można wjechać do Rynku i tak jest prawie wszędzie. To miejsce ma być dla ludzi, a nie dla samochodów. Uświadomcie sobie to ludzie...
już raz UM poszedł na rękę przedsiębiorcom- drobnicy, blokując na ich wniosek budowę wielkich powierzchni handlowych. Jaki efekt mamy teraz- w centrum 34 tysięcznej gminy w jednym miejscu można kupić odzież młodzieżową, lampę czy zabawki. Ludzie nie mając wyboru uciekli tam gdzie ten wybór jest czyli do Chrzanowa. W Trzebini w stosunku do Chrzanowa zawsze była kicha z handlem, ale kupczyki muszą sobie zdać w końcu sprawę, że wiecznie pod kloszem żyć się nie da. Ja osobiście żałuję, że w rodzinnym mieście nie mogę się ubrać, wyjść do lokalu na piwo, bo tego po prostu nie ma. Właśnie przez szklarniową hodowlę interesów, które w warunkach wolnego rynku nie umieją się utrzymać. Jako mieszkańcowi marzy mi się rynek bez aut na parkingach, bez ruchliwej drogi przecinającej jego środek, bez sklepów reliktów komuny, które tu przeważają, za to z klasyczną zielenią miejską, ogródkami piwnymi gdzie można kulturalnie napić się piwa ze znajomymi i sklepami gdzie do wyboru jest coś więcej niż tylko damskie rajstopy, skarpetki i sama targowa tandeta z dużym sklepowym narzutem.