Nie masz konta? Zarejestruj się

Chrzanów

BRONISŁAW PIWCZYK (1937 - 2020). Był człowiekiem radosnym i opiekuńczym

22.07.2021 16:00 | 9 komentarzy | 6 460 odsłon | Marek Oratowski
Z ARCHIWUM TYGODNIKA „PRZEŁOM".
Nigdy nie wyparł się swoich lewicowych poglądów. Bardzo optymistycznie podchodził do życia. Miał wiele pasji - turystyka, książki, fotografia, praca na działce. Zmarły niedawno Bronisław Piwczyk z Chrzanowa po prostu kochał ludzi.
9
BRONISŁAW PIWCZYK (1937 - 2020). Był człowiekiem radosnym i opiekuńczym
Bronisław Piwczyk przy motorowerze „Żak", którym wybrał się na przejażdżkę do Zwardonia
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Przyszedł na świat w Chrzanowie, ale technikum mechaniczno-elektryczne skończył w Brzeszczach. Po studiach na wydziale budowy maszyn Politechniki Częstochowskiej w 1960 roku odbył staż w Fabloku, z którym związał swoje zawodowe życie. W fabryce był m.in. kierownikiem działów gospodarki materiałowej, kontroli jakości i rozwoju techniki, oraz zastępcą dyrektora ds. handlowo-administracyjnych.

Bronisław Piwczyk

W drugiej połowie lat 70. był przez cztery lata przewodniczącym Rady Narodowej Miasta i Gminy w Chrzanowie, działał także w komisji handlu i usług Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach. Wyróżniony złotą odznaką „Za zasługi dla Ziemi Krakowskiej", odznaką „Zasłużony dla Fabryki Lokomotyw w Chrzanowie" oraz Złotą Honorową Odznaką PTTK. Był współautorem monografii Bumaru-Fablok SA.
Pasjonował się turystyką. Od 1981 do 1992 roku był prezesem oddziału PTTK w Chrzanowie.

- Najbardziej lubię wędrować po Tatrach i Beskidzie. Mam tam wiele ulubionych miejsc. Mimo że odwiedzam je kolejny raz, wciąż potrafią zachwycać - przekonywał na łamach „Przełomu" Bronisław Piwczyk.
Od młodości lubił fotografować. Polubił fotografię cyfrową, do której długo nie mógł się przekonać. Nie miał także problemów z poznaniem tajników obsługi komputera przekazanych mu przez starszego syna. Kochał muzykę, zwłaszcza klasyczną. Miał liczący trzy tysiące pozycji zbiór książek. Lubił czytać, w szczególności dzieła filozoficzne i biograficzne. Zbierał znaczki.

Miał jeszcze wiele planów. Niestety, choroba je przerwała. Zmarł 9 września tego roku w wieku 83 lat.
- Poznaliśmy się, gdy Bronisław był już na emeryturze. To jeden z najbardziej porządnych ludzi, jakich w życiu spotkałem. Bardzo życzliwy dla innych oraz odpowiedzialny za to, co mówił i robił. Pełnił wiele funkcji w PZPR zarówno w Fabloku, jak i Chrzanowie. Jest dowodem na to, że w tamtym czasie i uwarunkowaniach także można było zachowywać się przyzwoicie oraz wybierać to, co dobre, mimo że nieraz wywierano na nim presję. Był naszym takim nieomal nadwornym fotografem w chrzanowskim SLD. Dokumentował wszystkie wydarzenia, jak chociażby składanie wiązanek pod pomnikiem na Placu Tysiąclecia. Z naszej rekomendacji startował w 2002 roku w wyborach na burmistrza Chrzanowa. Dostał się do drugiej tury. Wystawiliśmy go też w wyborach do rady miejskiej, jednak z wrodzonej skromności niemal nie robił sobie kampanii. Mimo że go prosiliśmy: panie Bronku, przecież zna pan tylu ludzi. A on na to: jak mnie znają, to zagłosują. No i miejsce w radzie przegrał o kilka głosów - wspomina były senator Bogusław Mąsior.

Święta w rodzinnym gronie. Bronisław Piwczyk z żoną oraz wnuczkami: Aleksandrą, Anną i Darią

- Dziadek był człowiekiem ciepłym, radosnym, rodzinnym i opiekuńczym. Nigdy na nic się nie skarżył. Wszystkie cztery wnuczki traktował równo i kochał nad życie. Od dzieciństwa zabierał nas na wycieczki po górach z PTTK, rajdy rodzinne albo wieczornice turystyczne. Bardzo lubił pracę na działce. W lecie był obowiązkowy wyjazd do Brzeszcz, skąd pochodził. Dziadkowie mieli tam działkę, gdzie zbieraliśmy co roku maliny na przetwory, które razem z babcią robili. Niemal każde popołudnie po szkole spędzałam u dziadków. Chodziłam do nich też na Sylwestra. Zawsze wtedy dziadek rozwijał ekran na ścianie i wyświetlał przeźrocza, bo robił nam mnóstwo zdjęć. Uwielbiłam jego przepis na frytki z cebulą i pieprzem. Nie lubił mięsa, chyba ze względu na miłość do zwierząt - opowiada wnuczka Anna Piwczyk.

Zmarły miał dwóch synów, cztery wnuczki, jednego prawnuka i dwie prawnuczki.
- Pamiętam, z jaką dumą rozwieszałyśmy jego plakaty wyborcze, gdy kandydował na burmistrza. Zawsze był inteligentny, wygadany, miał rozległą wiedzę, jednak wolał pozostawać w cieniu. Pełnił wysokie stanowiska, ale nie dorobił się. Skromnie mieszkał, nigdy nie miał samochodu, nie zrobił nawet prawa jazdy. Wszędzie chodził pieszo. Prowadził bardzo zdrowy tryb życia. Gimnastykował się, zamiast tabletek wolał się kurować miodem i czosnkiem. Kilka miesięcy temu zachorował. Bardzo nam go będzie brakowało - dodaje Anna Piwczyk.

Archiwum Przełomu nr 38/2020