Nie masz konta? Zarejestruj się

Ziemia chrzanowska

Między początkiem a końcem wojny

20.11.2020 15:00 | 0 komentarzy | 4 070 odsłony | Lucjan Siewiorek
Z ARCHIWUM TYGODNIKA „PRZEŁOM".
Pomiędzy świętowaniem 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej w ubiegłym roku i 75. rocznicy jej zakończenia w roku bieżącym. warto przypomnieć specyficzną, wojenną stabilizację, która w Generalnym Gubernatorstwie i przyłączonej do III Rzeszy części ziemi chrzanowskiej trwała kilka lat. Po tamtych czasach zostały nieliczne pamiątki, chociaż ludzie kupowali i sprzedawali, budowali i podróżowali...
0
Między początkiem a końcem wojny
Niemieckie „kalendarze ojczyźniane" zawierały wiele materiałów propagandowych, praktyczne informacje lokalne oraz reklamy. Dominowały te zamówione przez duże firmy jak Fablok czy sierszańska elektrownia, ale ogłaszały się także sklepy, hurtownie, lokale gastronomiczne...
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
W 1940 roku nadzieję na rychłe i zwycięskie zakończenie wojny mieli pewnie nieliczni mieszkańcy ziemi chrzanowskiej. Perspektywa wielu lat pod okupacją zachęcała więc do układania sobie tak normalnego życia jak to tylko było możliwe.

Wielu, na co dzień normalnie pracując, zdecydowało się na działalność konspiracyjną w różnych formacjach zbrojnych, ale także uczestniczyło w tajnym nauczaniu i pomagało osobom prześladowanym przez Niemców.
Dla niektórych chęć zapewnienia sobie stabilizacji oznaczała podpisanie volkslisty. Taką decyzję podjęło stosunkowo niewielu. Jan Pęckowski pisze o 398 procesach rehabilitacyjnych przeprowadzanych po wojnie. Wśród tych, którzy zdecydowali się na zdradę, najwięcej było mieszkańców miast. Może dlatego, że na wsi trudniej byłoby podpisanie volkslisty ukryć, a może dlatego, że ci z miast mieli więcej do stracenia: stanowiska, majątek... Jakiekolwiek były motywy ich decyzji, nie usprawiedliwiają ich niemieckie represje. Pęckowski pisze wyraźnie, że za odmowę podpisania niemieckiej listy narodowej nikogo represje nie spotkały.

Pochodzące z czasów okupacji etykiety wytwarzanych w Chrzanowie napojów

Wszystkich tych, którzy znaleźli się na terenach przyłączonych do Rzeszy, obojętne czy byli żarliwymi patriotami czy skłaniali się do współpracy, okupanci próbowali agitować. Prowadzono różne badania historyczne i antropologiczne w celu udowodnienia, że ziemie powiatu chrzanowskiego od zawsze były niemieckie, a ich mieszkańcy należeli do plemion germańskich. Wyniki tych prac nikogo nie obchodziły, ale cicha germanizacja cały czas trwała. Imiona mieszkańców zapisywano w niemieckim brzmieniu, nauki historii Polski zabroniono, dostępna była tylko polskojęzyczna, ale jednak niemiecka prasa.

W publikacjach z początku wojny oprócz niemieckiej, czasem wręcz odrażającej propagandy, zamieszczano też materiały reklamowe. Być może osoby prowadzące działalność gospodarczą same przed sobą usprawiedliwiały się, że przecież reklama jest potrzebna. Sądzę jednak, że wielu miało świadomość, że jest to działanie wątpliwe moralnie.

Papiery firmowe chrzanowskich przedsiębiorców działających w czasie okupacji

W 1943 roku i później widać już było, że czas III Rzeszy dobiega kresu i wtedy lokalne druki reklamowe pojawiały się coraz rzadziej. Głównie dlatego, że na kartki kupowało się już prawie wszystko...
Reklamy firm z terenu przedwojennego powiatu chrzanowskiego można znaleźć w publikacjach „Heimatkalender für die Kreise Bendzin, Chrzanow, Olkusch, Sosnowitz 1941" oraz „Heimatkalender des Kreises Krenau 1942". Edwin Śmiłek mówił i pisał o istnieniu takiego wydawnictwa również na 1943 rok, ale jak dotąd nie udało mi się go zobaczyć.

Papiery firmowe występują jeszcze rzadziej. Można odnieść wrażenie, że zniknęły, bo ludzie, z różnych powodów, o tamtych czasach nie chcieli pamiętać.
Łatwiej obecnie o druki firmowe pochodzące z okresu międzywojennego czy nawet wcześniejsze. Nie dotyczy to oczywiście niemieckich dokumentów urzędowych czy podatkowych, których pozostało mnóstwo.
Teraz, po latach, gdy przeminęły trzy pokolenia, dokumenty z czasów niemieckiej okupacji to już tylko zabytki, ale warto pamiętać, że jeszcze trzydzieści czy czterdzieści lat temu takie druki, jak te publikowane obok, budziły spore emocje.

Archiwum Przełomu nr 16/2020