Nie masz konta? Zarejestruj się

Trzebinia

Współczesny cyfrowy nomada. Wojciech Zając z Trzebini pracował dla Twittera i telewizji FOX

07.02.2020 18:00 | 0 komentarzy | 7 586 odsłon | Natalia Feluś

Praca zdalna to coraz szybciej rozwijający się trend. Miejsce oraz czas pracy nie mają znaczenia, dopóki wypełniamy swoje zadania - tak naprawdę wystarczy tylko internet. Na pewno daje więcej możliwości, bo możemy szukać klientów na całym świecie, a nie tylko na lokalnym rynku. Z roku na rok coraz łatwiej jest pracować w taki sposób - mówi Wojciech Zając w rozmowie z Natalią Feluś.

0
Współczesny cyfrowy nomada. Wojciech Zając z Trzebini pracował dla Twittera i telewizji FOX
Wojciech Zając
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jesteś programistą i podróżnikiem. Pracujesz zdalnie z różnych zakątków świata. Zwiedziłeś 50 krajów. Jak zaczęło się Twoje podróżowanie?

- Podróżniczego bakcyla złapałem podczas pierwszego samodzielnego wyjazdu do Nowego Jorku. To było zaraz po ukończeniu liceum w Trzebini. Miałem wtedy 18 lat. Przeżyłem prawdziwy szok kulturowy. Później jeździłem za granicę głównie na konferencje branżowe oraz spotkania z klientami. Podczas studiów zarządzałem biurem w Krakowie, więc na dłuższe podróże nie pozwalały mi obowiązki. Dopiero po ich ukończeniu zdałem sobie sprawę, że skoro moi dotychczasowi klienci i tak są głównie w USA, to przecież mogę pracować z każdego miejsca. I tak zacząłem przez kolejne pięć lat podróżować i mieszkać w różnych miejscach na świecie.

Jedne kraje zwiedzałeś szybko, w innych zatrzymałeś się na kilkanaście tygodni. Czego nauczyły Cię te częste zmiany miejsca zamieszkania?
- Każdy wyjazd trwający powyżej miesiąca to trochę jak zaczynanie nowego życia. Wtedy można dowiedzieć się bardzo wiele o sobie.
Podczas półrocza spędzonego w Los Angeles zrozumiałem, jak kolosalny wpływ mają na nas ludzie, którymi się otaczamy. W Stanach, na przykład, ludzie są bardzo mobilni. Zmieniają miejsce zamieszkania (a nawet zawód) wiele razy w życiu, a równocześnie grono znajomych. To otwiera mnóstwo możliwości i przyspiesza rozwój. Taki też jest teraz model mojego życia.
Po kilku miesiącach w Hongkongu doceniłem wielopokoleniową mądrość Chińczyków. Najbiedniejsze kraje, np. Birma i Kambodża, pozwoliły mi zauważyć, że pogoń za karierą to nie wszystko i że ludzie żyjący skromnie często są szczęśliwsi. Tam czas płynie inaczej.


Gdzie podobało Ci się najbardziej?
- Pod względem widoków - w parkach narodowych w USA. Pod względem różnorodności kulturowej - zdecydowanie we wschodniej Azji.
Miejsca plasujące się najwyżej na mojej liście do zamieszkania to Kolumbia, Tajwan i Tajlandia. Gwarantują dobry standard życia, możliwość korzystania z pięknej natury przez cały rok i pyszną kuchnię.


A które miejsce było wyjątkowo trudne?
- Zdarzało mi się być w miejscach obiektywnie uważanych za niebezpieczne (np. Johannesburg czy Medellin), ale takie okolice istnieją w większości dużych miast. Natomiast przykre sytuacje mogą przydarzyć się wszędzie, więc bardzo ważne jest, żeby nie tracić zdrowego rozsądku.


Co radzisz przygotować na zagraniczny wyjazd, jako doświadczony podróżnik?
- Z pewnością warto mieć komplet szczepień, w kilku miejscach kserokopie dokumentów, zapasowe karty w obcej walucie, a także drobną gotówkę. Mając kartę walutową, taniej i bezpieczniej wypłacać z lokalnych bankomatów, niż korzystać z kantorów lub wozić duże kwoty. Poza Unią Europejską warto też od razu zaopatrzyć się w lokalną kartę SIM, bo często szybkie sprawdzenie informacji w internecie potrafi uratować nam skórę.


Twoje najciekawsze przygody...
- Tygodniowy przejazd koleją transsyberyjską, lot balonem w Birmie, kilkudniowy trekking w Brazylii, spływ Amazonką w Peru, kanioning w Kostaryce, paralotnia w Kolumbii, road tripów po USA czy Australii, safari w RPA, nurkowanie i surfowanie w Azji... Jednak najważniejsza była dla mnie styczność z obcymi kulturami i religiami, rozmowy z potomkami Majów w Gwatemali, buddyjskimi mnichami w Kambodży, oglądanie hinduistycznych obrzędów na wyspie Lombok w Indonezji czy tradycyjnych tańców w Japonii. Czasami trudno mi uwierzyć, że to wszystko przeżyłem. Na szczęście z tych wszystkich przygód pozostały zdjęcia.


Gdzie jako doświadczony podróżnik radziłbyś pojechać początkującym?
- Przede wszystkim zachęcam do odwagi i organizowania podróży na własną rękę. Po drugie, radzę unikać resortów (zorganizowanych ośrodków wczasowych - przyp. red.). Lepiej wynająć mieszkanie i poczuć się bardziej jak tubylec. Po trzecie, warto wiedzieć, że czasem tańszy jest dalszy przelot, np. do południowo-wschodniej Azji, i tam wydawanie samych „groszy", niż podróż samolotem do zatłoczonych, popularnych centrów turystycznych usytuowanych bliżej.

Przywozisz jakieś pamiątki z podróży?
- Staram się przywozić upominki dla rodziny. Np. w lipcu była to maska z targu w Gwatemali, a w kwietniu posążki lwa „shiisaa" z japońskiej wyspy Okinawa. Mnie wystarczają wspomnienia i zdjęcia, bo staram się ograniczać do minimum ilość posiadanych rzeczy.


Odkrywanie nowych miejsc aż się prosi o uwiecznianie na zdjęciach. Ty fotografujesz jak profesjonalista. Efekty można oglądać w galerii (http://wojtek.photo). Masz czas na tę kolejną pasję?
- Programista to kreatywny zawód, wymagający nieustannej nauki. W tej branży wiele osób w końcu natrafia na wypalenie. Zdjęcia zawsze traktowałem jak odskocznię i być może dzięki nim nadal nie brakuje mi energii. To pasja, sposób na odpoczynek, ale i dokumentowanie doświadczeń.


Pochodzisz z Trzebini. Tutaj zaczynałeś swoją zawodową karierę.
- Zgadza się. Programowanie pasjonowało mnie już w podstawówce. W gimnazjum zacząłem zdobywać pierwsze zlecenia. Zaraz po rozpoczęciu nauki w trzebińskim liceum wziąłem udział w ogólnopolskim konkursie Motoroli. W finale, który polegał na zrobieniu strony internetowej, nawiązałem kontakt umożliwiający dostęp do klientów w USA. W ten sposób, jeszcze przed ukończeniem liceum, pracowałem nad stroną Twittera oraz amerykańskiej telewizji FOX, z którą współpracowałem przez kilka lat. Stąd też moje częste wyjazdy do Los Angeles.


Jesteś pasjonatem pracy, stawisz na ciągły rozwój. Jak Cię naśladować?

- Pomogła mi determinacja i jasne wyznaczanie sobie celów już w szkole. Wtedy zacząłem się interesować samorozwojem, zarządzaniem czasem. Każdą chwilę poświęcałem pracy nad sobą. Pracowałem dużo już w szkole średniej i jeszcze więcej podczas studiów. Nie ma alternatywy dla ciężkiej pracy. Ona po czasie zwykle zwraca się z nawiązką.

Twoja firma organizuje X-Outpost-y. Na czym to polega?
- Pracujemy zdalnie, więc mamy mało okazji do spotkań twarzą w twarz, ale kilka razy w roku wynajmujemy wspólnie na kilka tygodni duży dom, w ciekawym kraju, wprowadzamy się tam, pracujemy, a po godzinach i w weekendy spędzamy aktywnie czas. Takie wyprawy zorganizowaliśmy już na sześciu kontynentach.

Jak pracuje się, nie mając biura, ba - nawet nie mając swojego własnego biurka? Czy chcesz pzostać digital nomada? Jakie widzisz w tym korzyści w porównaniu z tradycyjnym modelem pracy programisty w korporacji?
- Rzeczywiście, praca zdalna to coraz szybciej rozwijający się trend. Miejsce oraz czas pracy nie mają znaczenia, dopóki wypełniamy swoje zadania - tak naprawdę wystarczy tylko internet. Na pewno daje więcej możliwości, bo można szukać klientów na całym świecie, a nie tylko na lokalnym rynku. Z roku na rok coraz łatwiej jest pracować w taki sposób.


Masz dopiero 29 lat, a sporo już osiągnąłeś. Jakie masz plany i marzenia?
- Skupiam się teraz na pisaniu książki, mającej pomóc osobom, które tak jak ja chciałyby pracować zdalnie (niezależnie od tego, gdzie obecnie się znajdują). Jest wiele zawodów, które na to pozwalają, choć z pewnością najlepsza do tego jest branża IT. To prostsze niż wiele osób myśli, bo wiedza dostępna jest za darmo w internecie, a wymagany jest jedynie czas i determinacja.

 

CV

Wojciech Zając - 29-letni trzebinianin, absolwent gimnazjum i liceum w Trzebini, ukończył elektroniczne przetwarzanie informacji na Uniwersytecie Jagiellońskim. Programista, podróżnik, fotograf, pasjonat życia i samorozwoju.
Był już w 50 krajach, na sześciu z siedmiu kontynentów świata. Gdyby miał wybierać, zamieszkałby w Kolumbii, Tajwanie lub Tajlandii. Leciał balonem, przedzierał się przez dżunglę, eksplorował Ziemię od głębin, nurkując w Indonezji, po niebo, skacząc ze spadochronem w Dubaju.
Zdalnie pracował dla Twittera i telewizji Fox. Pisze swoją pierwszą książkę.

fot. http://wojtek.photo https://www.instagram.com/expatowy/
Wojciech Zając