MAŁOPOLSKA
XIX wieczny ołtarz wrócił do Krystynowa. W niedzielę odpust parafialny
- Nie wierzyłem, że to się uda - mówi ks. dr Krzysztof Chromy, proboszcz parafii pw. św. Barbary w Trzebini.
Drewniany ołtarz to największa ozdoba jednonawowej, neogotyckiej świątyni w Krystynowie zbudowanej w 1898 roku. To najstarszy kościół w Trzebini. Jego fundatorami była rodzina Potockich: Andrzej i jego matka Katarzyna Adamowa Potocka. Wraz z kościołem powstał klasztor, szkoła i ochronka. Opiekowały się tym wszystkim siostry Felicjanki, mieszkające w części klasztornej do dziś i angażujące się w życie parafii. Cały kompleks nazwano na początku XX wieku Krystynowem od imienia żony Andrzeja Potockiego-Krystyny.
Tę aktywną parafię na ziemi chrzanowskiej kojarzą chyba wszyscy. Choćby dlatego, że proboszczem był tu znany kapłan ks. prałat Władysław Gil. To on remontował kościół po raz pierwszy od czasu jego budowy, ale od tego czasu minęło już ponad 40 lat! I znów trzeba się było zabrać za remont. Rozpoczął ks. probosz Bogdan Dudek, kontynuuje ks. proboszcz Krzysztof Chromy.
Udało się już krystynowski kościół wymalować, odnowić witraże. Nieco wcześniej zamontować nowe ogrzewanie. Renowacja drewnianego ołtarza została na koniec. Trzeba go było odkornikować, wyczyścić. W pracowni konserwatorskiej kolory odzyskały nowy blask, szczególnie elementy złocone. Prace kosztowały 150 tys. zł. Połowa została już zapłacona. Resztę trzeba uzbierać i tu nadzieja na pomoc także w sympatykach parafii św. Barbary.
- Jestem bardzo wdzięczny parafianom, bo często oddają na finansowanie tych prac swój wdowi grosz. Dziękuję wszystkim innym darczyńcom. Każda suma jest dla nas ważna i potrzebna - mówi ks. proboszcz Krzysztof Chromy, szczęśliwy, że na parafialny odpus w kościele będzie pięknie i zaprasza wszystkich do Krystynowa.
Patronką parafii (niegdyś górniczej, przykopalnianej) jest św. Barbara. Przy okazji niedzielnych uroczystości odpustowych (1 grudnia), a pewnie i nadchodzącyh świąt, wszyscy będą mogli podziwiać odnowiony ołtarz w najstarszym kościele w Trzebini.
Na fejsbukowym profilu Przełomu jest filmik prezentujący odnowiony ołtarz.
Komentarze
10 komentarzy
@jendrku , żadnych grzesznych myśli ani niecnych zamierzeń , na prawdę nie ma moim poście.
Wpis że film 50-twarzy Greya jest dla grzecznych panienek,powinien brzmieć dla grzesznych panienek. A co do ks.W.Gila to może po swojej parafii chodzić z podniesioną głową w przeciwieństwie co do niektórych swoich parafian.
Zamiast wątku "Ołtarz z Krystynowa" zrobił nam się warek "50 twarzy księdza Gila". ;-))
@jendrek , nie słyszałam o politycznych "grzeszkach" ks Gila. Ale dobrze że wspomniałeś te bezgotówkowe kolędy . To było i jest niespotykane. Zresztą ksiądz nigdy nie dorobił się samochodu. Jezdził na rowerze. ps >Nie dajmy się już prowokować pewnemu Panu na tym forum bo wkrótce znów znajdziemy się na obwodnicy Dąbrowy Tarnowskiej...
Panie jendrek a jaki stan faktyczny w czerwonej Trzebini? Bo pisze pan o tym co było. A stan faktyczny jest taki jak napisałem. No i od kogo zależy ten stan faktyczny? Prawda jest taka że žaden z twórców trzebińskiego przemysłu nie doczekał się żadnego upamiętnienia. Faktem jest również że obszar Trzebini to źródło kadr komunistycznej bezpieki, jak również faktem jest że pochodziło z m.in tego.miasteczka wielu TW. Z tym chce pan również dyskutować? Historii nie zmienicie ale musicie stanąć w prawdzie. A to co się u was dzieje to schizofrenia polityczno historyczna.
O pomysłach się pisze czy o faktach? No właśnie to owa schizofrenia polityczna i bezideowość lokalnych "elit" które nie dość że nie znają historii swojego kraju toni własnego miasta nie mówiąc o województwie.
Był pomysł nazwania szkoły w Krystynowie imieniem Potockich, ale zwyciężył Orzeł Biały.
Najśmieszniejsze jest to że w czerwonej Trzebini ulice jeszcze niedawni mieli Zawadzki , sowiecki zbrodniarz, 22 lipca, Janek Krasicki czy Kruczkowski a fundatorzy rozwoju tego miasteczka jak np rodzina Namiestnika Galicji hr. Andrzeja Potockiego nie doczekała się nawet nie ulicy ale i tablicy pamiątkowej w tym miasteczku żyje swojego rodzaju masowa.schizofrenia historyczna.
Bardzo sympatyczne wspomnienie. Dziękujemy!
Ksiądz Władysław Gil to prawdziwy KSIĄDZ KATOLICKI. Taki jakich nie spotkałam już nigdy. W Krystynowie , w latach 90 -tych , kiedy Gil był proboszczem i mieszkał w starej "kapelance" , jego gospodynią była urocza staruszka Pani Rózia . Gotowało się wtedy zupy dla mieszkańców pobliskich baraków ( opieka społeczna nie była w tych czasach tak powszechna i tak dofinansowana jak dziś ) . Ksiądz Gil zapraszał pielgrzymów z Ukrainy. Starych , biednych ludzi spod Lwowa którzy zostali na swojej rodzinnej ziemi . Do dziś wspominamy opowieści nieżyjącej już Pani Borowieckiej , której za swoją ukraińską EMERYTURĘ nie stać było na zakup śledzia na lwowskim targowisku. Długo maja rodzina utrzymywała kontakt z ta panią. Wysłaliśmy jej nawet sporo dolarów na ręce kanclerza katedry lwowskiej ... które zaginęły na dłuugie miesiące. Historia zakończyła się happy endem ale przykry osad pozostał. Muszę przeszukać rodzinne fotografie bo jest wśród nich zdjęcie mojej babci Helenki (rocznik 1910 ) w ogromnej grupie maluchów z ochronki z Krystynowa. Jak znajdę - umieszczę na Przełomie.