Libiąż
Niektórzy zapłacą za śmieci sto złotych od osoby?
Libiąscy radni w piątek burzliwie dyskutowali na temat planowanej podwyżki opłaty za śmieci. Ich zdaniem kontrola prawidłowości segregacji przez firmę odbierającą odpady nie jest dobrym rozwiązaniem.
Przedstawiciel gminy w Związku Międzygminnym "Gospodarka Komunalna" Wacław Drozdowicz powiedział, że na zgromadzeniu zwołanym na czwartek 28 listopada pod głosowanie zostanie poddana uchwała o podniesieniu stawki do 23 złotych.
- Usłyszałam w związku, że osoby odbierające śmieci mają decydować o tym, czy są dobrze posegregowane. Gdy stwierdzą, że nie, stawka od osoby ma wzrosnąć do 100 złotych od osoby miesięcznie. To może rodzić różne problematyczne sytuacje - stwierdziła radna Agnieszka Siuda.
Usłyszała od Wacława Drozdowicza, że dowodem w sprawie ma być zdjęcie wykonane przez pracowników firmy odbierającej odpady.
Co o tym sądzicie? Więcej o dylematach libiąskich radnych napiszemy w papierowym wydaniu "Przełomu".
Komentarze
40 komentarzy
Nic tylko kwestionować stówka poleci za stówką, nawet jak to nie prawda.
Tak w ostatnich latach rosła opłata za składowanie: Rośnie opłata marszałkowska za składowanie odpadów. Jeszcze w 2017 było to 24,15 zł za tonę, w 2018 r. już 140 zł za tonę, w 2019 r. - 170 zł za tonę, w 2020 r. będzie to już 270 zł za tonę.
Zgadzam sie Jendrku. Tylko spalarnia, skoro podpalenia skladowisk smieci sa czestym "przypadkiem" to budujac spalarnie (byc moze) jestesmy to kontrolowac podczas procesu spalania w spalarni. Co z popiolem? Ano czytalem, ze jest wykorzystywany jako budulec do budowy drog. Ponoc nawet to poszukiwany material. Jeszcze jakby wykorzystac cieplo ze spalarni do ogrzewania blokow, domow, to byloby pieknie...Pomarzyc mozna. Tylko ze w kraju jest monopolista co do ogrzewania gazem. W Kopenhadze powstala spalarnia smieci niemal w centrum miasta, prosze poczytac, latwo mozna znalezc. U nas bedzie ciezko, wszyscy chca zarobic, najlepiej szybko, brak empatii. Stad jest jak jest.
W Los Angeles śródmiejskie autostrady mają po 21 pasów w jedną stronę, a stoją na nich w korku samochody z silnikami o pojemności minimum 6 litrów. Mimo to, co mogę zaświadczyć z pierwszej ręki z autopsji, zdecydowanie przyjemniejsza jest jazda rowerem na poboczu takiej amerykańskiej drogi, niż wyjechanie na Chrzanów po zmroku. I to pomimo dosyć silnego wiatru, który solidnie przewietrza okolicę. A co do żółtych worków, to znam miejsca gdzie sąsiedzi je sobie nawzajem kradną, aby zamaskować fakt palenia plastikiem. Ale zgadzam się z Tobą, że nie jestem tego w stanie pojąć. Po prostu opisuję co widziałem, i od lat powtarzam, że zjawiska związane ze śmieciami i smogiem powinno się najpierw zbadać i zrozumieć. Tylko nie wiem jakiej dziedziny specjaliści mogą tu coś zdziałać, chyba jedynie psychiatrzy...
30 lat temu ja paliłem kilkanaście godzin dziennie w piecu, a paliliśmy mniej niż ci, którzy dostawali 6 - 8 ton rocznie deputatu, a dostawało "pół wsi". Niektórym i to było mało, więc dokupywali deputatowe talony od "blokersów" (czasem za flaszkę). Ceny węgla nie były "powalające", "deputaty" bardzo powszechne, więc koszty ogrzewania domu nie miały dla większości istotnego znaczenia. Kominków było "pięć na krzyż", więc jak ktoś ciął drzewo (również np. drogowcy) to często cieszył się, że ktoś za darmo bierze. Raz mi nawet sami przywieźli, flaszkę dałem, cieszyli się. Gumofilca ostatnio wyrzuciłem kilkanaście lat temu, więc ci nimi palący muszą mieć jakieś ukryte zapasy lub kupować parę gumiaków tygodniowo, specjalnie w celu spalenia w piecu (jakieś pół godziny palenia jeden). Za drogo, żeby się opłacało. Mieszkam na takim osiedlu; dymi się, kopci, ale co dwa tygodnie moi sąsiedzi, palący węglem, wystawiają więcej żółtych worków ode mnie, palącego gazem. Fenomen jakiś, albo jakość węgla się pogorszyła. Co do samochodów; poczytaj sobie o "smogu Los Angeles"/ fotochemicznym.
Tylko 30 lat temu, jak komuś było zimno to ubierał sweterek, a nie palił kilkanaście godzin dziennie w piecu, bo nikogo po prostu nie było na to stać. Temperatura 18 stopni wystarczała. Obecnie są tacy, co muszą mieć w domu min. 25 stopni cały czas, nawet jak śpią. A zużycie ,,węgla'' rośnie drastycznie. Kto ,,bogatemu'' zabroni. Paląc więcej i mocniej łatwiej dorzucić ,,gumofilca''. Gadanie o smogu wywołanym przez samochody to bzdury, ma on bardzo mały zasięg (tylko pas drogowy) i kompletnie inny skład. Może w korku jak nie ma wiatru coś się uzbiera na kilka godzin i tyle. Winne są pojedyncze domy, co rok te same, obserwuję ich od wielu lat. Działają z premedytacją, w większości nie są biedni, ale za to doskonale zabezpieczeni przed interwencjami i kontrolami na różne, powtarzalne sposoby, zaczynając od braku tabliczki adresowej.
Aha! ten smog to jeszcze dodatkowo mgła oraz wilgotne powietrze. Też raczej zima.