Powiat chrzanowski
Oszuści nie odpuszczają
W poniedziałek oszuści stosujący różne odmiany metody "na wnuczka" dzwonili do czterech mieszkańców powiatu chrzanowskiego. Jedna próba zakończyła się ich powodzeniem, bo mieszkanka Trzebini straciła pieniądze.

Pierwsza próba dotyczyła seniora z Chrzanowa. Ktoś zadzwonił na jego telefon stacjonarny, podając się za sąsiada.
- Dzwoniący przekonywał, że miał wypadek i potrzebuje 75 tysięcy złotych w celu uniknięca kary. Jednak senior od razu się rozłączył i zawiadomił policję - informuje Iwona Szelichiewicz, rzecznik KPP w Chrzanowie.
Godzinę później policjanci odebrali zgłoszenie o podobnej próbie. Do chrzanowianki na telefon stacjonarny zadzwoniło dwóch mężczyzn. Jeden podawał sie za jej męża, drugi za policjanta. Tłumaczyli, że miał miejsce wypadek. Przekonywali, że potrzebują 45 tysięcy złotych. Jednak kobieta nie podjęła rozmowy.
Dwie godziny później mieszkaniec Chrzanowa powiadomil funkcjonariuszy, że dzwoniła do niego kobieta podająca się za jego wnuczkę. Chciała 20 tysięcy złotych. Jednak po krótkiej rozmowie sama się rozłączyła.
- W tym samym dniu niestety pokaźną sumę pieniędzy straciła mieszkanka Trzebini, do której taże zadzwonili oszuści - zaznacza rzecznik policji. Nie precyzuje, o jaką sumę chodziło.
Apeluje o rozwagę w takich sytuacjach, bo dzwoniący stosują różne wybiegi i tłumaczenia. Jednak mają jeden cel - wyłudzenie pieniędzy od starszych osób.
Komentarze
2 komentarzy
Vitku: osoby starsze raczej nie rezygnują z telefonów stacjonarnych. Bo obsługa takiego telefonu jest prosta i bez udziwnień. Zazwyczaj kontakt telefoniczny z wszelkimi instytucjami realizowany jest dla nich przez telefon stacjonarny. I teraz pytanie, skąd "te pasożyty" znają numer stacjonarny i inne dane określonego seniora? Bo wcześniej tam pracowali (w tych instytucjach), a potem zostali zwolnieni w ramach redukcji etatów. I w odwecie zabrali ze sobą bazę danych osób, które mogą być potem ich potencjalnymi "klientami". Np. są to zwolnieni pracownicy placówek (filii) banków, SKOK-ów, etc. W tym procederze nie biorą bezpośredniego udziału, po prostu odprzedają bazę danych osobowych. Druga teoria jest taka, że korzystają z książki telefonicznej i wyszukują nazwiska o imionach często nadawanych w ubiegłym wieku (Jan, Maria, Józef, Janina etc). Potem dzwonią "stacjonarnie" na chybił trafił na tego typu zestaw imion. Podobno zawsze kogoś ustrzelą. W tę drugą teorię ja osobiście nie wierzę, mam stacjonarny telefon i jakoś nikt do mnie nie dzwoni "na wnuczka" czy też "na policjanta". Pewnie do czasu, jak moje dane osobowe zostaną odsprzedane tego typu oszustom. Wtedy z utęsknieniem odbiorę taki telefon i uruchomię odpowiednią procedurę.Pod warunkiem, że mnie ten Niemiec Alzheimer wcześniej nie dopadnie...
Skąd te pasożyty mają wiedzę o stanie posiadania tych starszych osób? Jest gdzieś przeciek, w jakiejś instytucji finansowej jest wtyczka.