Przełom Online
MŁOSZOWA. Potrącony dzik kona w męczarniach
Mieszkańcy ul. Na Stawkach w Młoszowej od rana bezskutecznie próbują zainteresować kolejne służby rannym dzikiem. Prawdopodobnie potrącił go pociąg. Zwierzę ma przetrącone tylne łapy. Od wielu godzin kona w męczarniach, bo nie ma go kto dobić.
- O 8 rano go znalazłem. Zadzwoniłem na policję. Przyjechali. Postali chwilę, pomyśleli i pojechali. Potem przyjechali jacyś urzędnicy z powiatu. Też nic nie zrobili. Był leśniczy i również rozłożył bezradnie ręce. To nie jego rewir – relacjonuje mieszkaniec Młoszowej, który znalazł ranne zwierzę.
Cały dzień go dogląda. Przyniósł mu nawet łupiny z ziemniaków. Sąsiedzi też przejęli się losem dzika. – Słyszy pani te porykiwania? To zwierzę strasznie cierpi. Człowiek sam by go dobił, bo mu aż serce ściska. Wtedy to by się od razu odpowiednie służby znalazły, ale nie żeby pomóc, tylko ukarać – denerwuje się starsza kobieta.
Zdesperowani mieszkańcy nie wiedzą już, gdzie dzwonić po pomoc. Dyżurny Powiatowego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Chrzanowie też nie.
– O rannym dziku powiadomił nas komisariat policji w Trzebini. Przekazałem informację odpowiednim służbom w urzędzie miasta oraz leśniczemu. Nie wiem, co jeszcze możemy zrobić – zastanawia się Marcin Bolek z PCZK w Chrzanowie. Dyżurny z komisariatu policji w Trzebini też jest bezradny. Policjanci nie mają uprawnień, by dobić ranne zwierzę.
Sytuacja byłaby prostsza, gdyby dzik od razu padł. Wtedy odpowiednia firma zabrałaby go do utylizacji. Zwierzę jednak żyje. Zadzwoniliśmy do leśniczego w Dulowej. To on nadzoruje teren Młoszowej. Chcieliśmy zapytać, czy on nie może pomóc zwierzęciu. Zbigniew Banaszewski odebrał telefon. Niestety połączenie zostało przerwane. Po chwili telefon leśniczego był już wyłączony.
(EJB)
Komentarze
16 komentarzy
Ja jeszcze w kwestii dzika, jakie podjęto działania na przyszłość? (dyżury, odpowiedzialni itd)
czy nie można było wezwać weterynarza a nie bezduszne służby,dla których ranne,cierpiące zwierzę to tylko statystyka.A jak sie ma do tego ustawa o ochronie zwierząt ?
Witam, Z tego, co udało mi się dzisiaj ustalić wynika, że dzik… zniknął. Mieszkaniec Młoszowej, który znalazł ranne zwierzę twierdzi, że we wtorek około godz. 21 na miejsce przyjechała jeszcze raz policja. Dzika nie było już jednak tam, gdzie go znalazł. Przerażone zwierzę mogło przeczołgać się dalej. Nie dało się go odszukać, bo było ciemno. W tej sytuacji służby ratunkowe odpuściły temat. Dziś w Młoszowej nie pojawił się żaden z urzędników, by upewnić się, że zwierzęcia nie ma. Nasz rozmówca twierdzi, że sam też był w lesie, ale niczego nie znalazł. Co się stało z dzikiem, a przede wszystkim, kto odpowiada za to, że przez wiele godzin rannemu zwierzęciu nie miał kto pomóc? Postaram się to wyjaśnić w najbliższym numerze „Przełomu”. Zapraszam do lektury.
Wstyd, wstyd, wstyd.. Wstyd za urząd, za PCZK, za leśniczego.. Masakra
Co się dzieje w kwestii tego dzika????!!!!!
Panie Mateuszu, a co z tym dzikiem? Wiecie coś? Warto by zainteresować się tą bezsilnością władzy.